[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.% W takim razie proszę, proszę, panowie! Takich ludzi witam bardzo serdecznie i będę sięstarał zadowolić wasze życzenia, o ile tylko będzie to w mej mocy.Lufy zniknęły, a po chwili w drzwiach ukazał się osadnik, starszy już, ale silny i gruboko-ścisty mężczyzna, po którym widać było na pierwszy rzut oka, że nieraz walczył z życiem, alenie dał się powalić.Wyciągnął do nas obie ręce na powitanie i wprowadził nas do wnętrzadomu, gdzie znajdowała się jego żona i syn, młody i silny chłopak.Dwaj inni synowie zajęcibyli w lesie.Dom stanowiła właściwie tylko jedna izba.Na ścianach wisiały strzelby i rozmaite myśliw-skie trofea, a na zbudowanym z kamieni piecu gotowała się woda w żelaznym kotle.Najpo-trzebniejsze naczynia stały na półce.Kilka skrzyń służyło za szafy na ubrania i spiżarnie, a upowały wisiało tyle wędzonego mięsa, że rodzina złożona z pięciu osób mogłaby żyć tymprzez całe miesiące.W kącie stał ręcznie wyciosany stół z kilkoma takimi samymi stołkami.Poproszono nas, byśmy usiedli.Syn zajął się naszymi końmi, a osadnik i jego żona podaliwieczerzę, która jak na tamtejsze stosunki nie pozostawiała nic do życzenia.Podczas tegonadeszli z lasu pozostali dwaj synowie i zajęli miejsce obok nas bez ceremonii, jedząc tęgo inie biorąc udziału w rozmowie, którą prowadził z nami wyłącznie ojciec.% Tak, panowie % rzekł % nie bierzcie mi tego za złe, że odezwałem się do was trochęszorstko.Tutaj trzeba się liczyć z czerwonoskórymi, a szczególnie z Siuksami Okananda,którzy niedawno w odległości o dzień drogi stąd napadli na dom warowny.A jeszcze mniejnależy dowierzać białym, gdyż zachodzą tu jedynie tacy, którzy nie mogą się już pokazać naWschodzie.Toteż cieszymy się bardzo, jeśli spotkamy takich dżentelmenów jak wy.Szukaciewięc, panowie, handlarza? Macie do niego jakiś interes?% Tak % odpowiedziałem.Winnetou milczał swoim zwyczajem.% Jaki? Nie pytam z ciekawości, tylko po to, żeby wam coś więcej powiedzieć.%- Chcemy mu sprzedać skóry.% Dużo?% Tak.% Za towar, czy za pieniądze?% O ile możności za pieniądze.% W takim razie dobrze trafiliście, bo tylko ten, którego tu można znalezć, jest takim, jakie-go wam potrzeba.Inni pedlarze zamieniają tylko, ten zaś zawsze ma przy sobie pieniądze lubzłoto.Jednym słowem to kapitalista, a nie biedak noszący cały swój kram na grzbiecie.% A czy rzetelny?% Hm, rzetelny! Co nazywacie rzetelnością? Pedlar sprzedaje i kupuje dla zarobku, nie bę-dzie więc taki głupi, żeby się wyrzekać zysku.Kto mu się pozwoli oszukać, ten sam sobiebędzie winien.Nazywa się Bourton.Zna swój zawód gruntownie.Jezdzi zawsze z trzema lubczterema pomocnikami.% A gdzie teraz może być?% Dowiecie się o tym jeszcze dzisiaj wieczorem.Jeden z jego pomocników, nazwiskiemRollins, był tutaj wczoraj, by zapytać o zlecenia.Pojechał w górę rzeki do dalszych osadni-ków i wróci, by tu pozostać do jutra rana.Zresztą Bourtonowi nie powiodło się w ostatnichczasach kilka razy.% A bo co?% W przeciągu krótkiego czasu zdarzyło się kilkakrotnie, że kiedy przybył z interesem dojakiejś osady, zastał ją ograbioną i spaloną przez Indian.To dla niego nie tylko strata czasu,ale wprost szkoda materialna, nie biorąc już w rachubę tego, że nawet dla pedlara niezbyt tobezpiecznie wchodzić w ten sposób w drogę czerwonoskórym.% Czy napadów dokonano w pobliżu?% Tak, jeśli uwzględnimy, że do słów blisko i ,,daleko przykłada się tu inną miarę niżgdzie indziej.Mój najbliższy sąsiad mieszka o dziewięć mil stąd.% To zle, gdyż przy takiej odległości nie możecie sobie w razie niebezpieczeństwa przycho-dzić z pomocą.% Oczywiście, ale ja mimo to się nie obawiam.Nie radziłbym czerwonoskórym odwiedzaćstarego Cornera % nazywam się bowiem Corner, sir % potrafiłbym im już dać odprawę!% Chociaż jest was tylko cztery osoby?% Cztery? Moją żonę możecie uważać śmiało za osobę, i to za jaką jeszcze! Ona'nie boi sięIndianina i umie się obchodzić ze strzelbą tak samo jak ja.Bardzo wierzę, ale gdy Indianie zjawiają się w wielkiej liczbie, to wtedy dzieje się na ogółwedle przysłowia siła złego na jednego.% Well! Ale na to trzeba by być tchórzem.Nie jestem takim sławnym westmanem jak wy inie mam ani srebrzystej strzelby, ani sztucera Henry'ego, lecz strzelać umiem także.Naszestrzelby biją dobrze, a gdy zamknę drzwi, nie dostanie mi się do środka żaden czerwonoskóry.Gdyby ich było na dworze stu, wymietlibyśmy wszystkich jednego po drugim.Ale pst! Tojedzie Rollins.Usłyszeliśmy tętent konia, który zatrzymał się zewnątrz przed drzwiami.Comer wyszedł,pomówił z jezdzcem, a następnie wprowadził go do izby i przedstawił nam:% To mr.Rollins, o którym wam mówiłem, pomocnik pedlara Bourtona.Zwracając się zaś do przybyłego, dodał:% Powiedziałem wam na dworze, że spotka was u mnie wielka niespodzianka.Myślę, że wsłowach moich nie było przesady, bo ci dwaj dżentelmeni to Winnetou, wódz Apaczów, i OldShatterhand, o których niewątpliwie dużo już słyszeliście.Szukają mr.Bourtona, któremuchcą sprzedać mnóstwo skór i futer.Handlarz był mężczyzną w średnim wieku o zupełnie przeciętnej powierzchowności, niemającej w sobie nic uderzającego ani w dobrym, ani w złym znaczeniu.Postać jego.nie wy-woływała na pierwszy rzut oka ujemnego wrażenia, ale mimo to nie podobał mi się wyrazjego twarzy.Jeśli byliśmy istotnie tak wybitnymi ludzmi, jak powiedział Corner, to powiniensię był ucieszyć spotkaniem z nami oraz nadzieją dobrego zarobku.Tymczasem w jego ry-sach nie przebijała ani radość, ani zadowolenie.Wydało mi się nawet, że zetknięcie z namijest mu nie na rękę [ Pobierz całość w formacie PDF ]