[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otacza nas cisza przestrzeni i nic nie rozprasza mojej uwagi i nie przeszkadza mi w kontemplacji.- Nic, oprócz mnie.- Oprócz ciebie.Ale muszę ci powiedzieć, Golan, stary druhu, że rozmowa z tobą o Ziemi i o prehistorii, próba przekazania ci części wiedzy o tym, ma również swoje uroki.I też nie chciałbym, żeby się to już skończyło.- Nie skończy się.W każdym razie, nie zaraz.Chyba nie przypuszczasz, że zrobimy skok i wylądujemy na powierzchni jakiejś planety, co? Nadal będziemy znajdowali się w przestrzeni, a skok zajmie tyle czasu, że nie będzie go można w ogóle zmierzyć.Może potrwać z tydzień, zanim znajdziemy się na jakiejś planecie, możesz się więc odprężyć.- Mówiąc o planecie, z pewnością nie masz na myśli Gai? Kiedy wyjdziemy z nadprzestrzeni, możemy znaleźć się w rejonie, gdzie w ogóle nie ma Gai.- Wiem o tym, Janov, ale znajdziemy się we właściwym sektorze - jeśli, oczywiście, twoje dane są prawdziwe.A jeśli nie.no cóż.Pelorat potrząsnął głową i rzekł posępnie:- A co to nam pomoże, że znajdziemy się we właściwym sektorze, jeśli nie znamy współrzędnych Gai?- Janov - rzekł na to Trevize - wyobraź sobie, że jesteś na Terminusie i chcesz się dostać do Argyropolu.Nie wiesz, gdzie leży to miasto, ale wiesz, że znajduje się gdzieś nad przesmykiem.No i co robisz, kiedy już znajdziesz się nad tym przesmykiem?Pelorat przez chwilę milczał, jak gdyby obawiał się, że musi to być jakieś niezwykle skomplikowane zadanie.W końcu poddał się:- Przypuszczam, że bym po prostu kogoś spytał.- Bardzo dobrze! Czy można zrobić coś innego?.No co, jesteś już gotów?- Już? To znaczy teraz? - Pelorat wygramolił się z fotela.Jego miła, lecz nie ukazująca nigdy żadnych uczuć twarz teraz nieomal zdradzała niepokój.- Co mam robić? Usiąść? Stać? Czy zrobić jeszcze coś innego?- Na czas i przestrzeń, Janov, nie musisz nic robić.Chodź po prostu ze mną do mojej kabiny, żebym mógł skorzystać z komputera, a tam możesz sobie siedzieć, stać albo fikać koziołki.Możesz sobie robić, co ci się podoba.Proponuję ci jednak, żebyś usiadł przed ekranem i dokładnie go obserwował.To na pewno będzie zajmujące.Chodź!Przeszli krótkim korytarzem do kabiny Trevizego i Trevize usiadł przy komputerze.- A może ty chciałbyś to zrobić, Janov? - spytał nagle.- Podam ci liczby i wystarczy, żebyś je pomyślał.Całą resztę wykona komputer.- Nie, dziękuję - odparł Pelorat.- Ten komputer jakoś niezbyt dobrze ze mną współpracuje.Wiem, co powiesz - że brak mi wprawy, ale nie wierzę w to.Jest coś w twoim umyśle, Golan.- Nie opowiadaj głupstw.- Ależ skąd.Ten komputer wydaje się po prostu pasować do ciebie.Kiedy się z nim połączysz, to wydaje się, że tworzycie jeden organizm.Kiedy ja się połączę, to jest to zespół dwu działających podmiotów - Janova Pelorata i komputera.To nie to samo.- To śmieszne - powiedział Trevize, ale stwierdzenie Pelorata sprawiło mu satysfakcję.Pogładził niemal z miłością wgłębienia na dłonie.- Tak, że wolę raczej patrzeć - rzekł Pelorat.- To znaczy, wolałbym, żebyśmy w ogóle tego nie robili, ale skoro się uparłeś, to wolę patrzeć.- Utkwił wzrok w ekran, który ukazywał zamgloną Galaktykę, jakby posypaną pudrem bladych gwiazd na pierwszym planie.- Daj mi znać, kiedy będziesz miał zacząć.- Oparł się powoli o ścianę i zbierał siły na ten moment.Trevize uśmiechnął się.Włożył dłonie we wgłębienia na płycie biurka i poczuł, że ma kontakt umysłowy z komputerem.Z dnia na dzień przychodziło mu to łatwiej, a przy tym kontakt stawał się jak gdyby bardziej intymny i mimo iż kpił sobie z tego, co mówił Pelorat, faktycznie czuł to.Wydawało się, że nawet nie musi wyraźnie myśleć o współrzędnych, tak jak gdyby komputer wiedział, czego on chce, nawet bez wyraźnego formułowania poleceń.Sam czerpał informację z mózgu Trevize - go.Ale, mimo to, Trevize “powiedział", czego chce i polecił, by poprzedzić skok dwuminutowym odliczaniem.- W porządku, Janov.Mamy dwie minuty: 120 - 115 - 110 -.Patrz tylko na ekran.Pelorat wpatrywał się intensywnie w ekran, zaciskając kąciki ust i wstrzymując oddech.Trevize mówił cicho: 15 - 10 - 5 - 4 - 3 - 2 - 1 - 0.Obraz na ekranie zmienił się bez żadnego zauważalnego ruchu.Pelorat nie odczuł absolutnie nic.Gwiazdy wyraźnie się zagęściły i Galaktyka znikła.Pelorat drgnął i spytał:- Czy to było to?- Czy to było co? Drgnąłeś.Ale to twoja wina.Nie czułeś nic.Przyznaj się.- Przyznaję.- A więc to jest to.Dawniej, kiedy podróże w nadprzestrzeń były względną nowością - przynajmniej tak podają książki - towarzyszyło temu dziwne uczucie, jakby lekkie szarpnięcie, i niektórzy ludzie odczuwali nudności albo lekki zawrót głowy.Może było to zjawisko psychogenne, a może nie.W każdym razie w miarę jak ludzie zdobywali coraz większe doświadczenie w zakresie skoków i doskonalono aparaturę, doznania te stawały się coraz rzadsze.Przy takim komputerze jak ten na pokładzie wpływ wywierany przez skok na organizm znajduje się poniżej progu percepcji.Przynajmniej ja tak to odczuwam.- Muszę przyznać, że ja też.Gdzie teraz jesteśmy, Golan?- Tylko o krok dalej.W rejonie Kalgana.Mamy jeszcze długą drogę przed sobą i zanim wykonamy następny skok, musimy sprawdzić, czy ten był precyzyjny.- Niepokoi mnie, gdzie się podziała Galaktyka.- Jest wszędzie wokół nas, Janov.Teraz jesteśmy już wewnątrz niej.Jeśli nastawimy odpowiednio ekran, to ujrzymy jej bardziej oddalone rejony w postaci jasnego pasma na niebie.- Droga Mleczna! - krzyknął radośnie Pelorat.- Prawie każdy świat ma ją na swoim niebie, ale my, na Terminusie, nie widzimy jej.Pokaż mi ją, stary druhu!Obraz na ekranie przechylił się, tak iż zdawało się, że przepływa przezeń strumień gwiazd, a potem pokazał się szeroki, jarzący się perłowym światłem pas, który wypełnił prawie cały ekran.Ekran przesunął się wzdłuż niego, ukazując jak zwęża się, a potem znowu rozszerza.- Im bliżej środka Galaktyki, tym jest gęściejsza.Nie jest jednak tak gęsta ani tak jasna, jak mogłaby być, gdyż w spiralnych ramionach są ciemne chmury.Coś takiego jak teraz mógłbyś zobaczyć z większości zamieszkanych światów.- I z Ziemi.- To nie jest żadna wskazówka.Nie można tego traktować jako cechy rozpoznawczej.- Oczywiście, że nie.Ale wiesz co.Nie studiowałeś historii nauki, prawda?- Rzeczywiście nie, chociaż, naturalnie, coś z tego liznąłem.Mimo to, jeśli masz jakieś pytania, nie traktuj mnie jak eksperta.- Nie, chodzi mi tylko o to, że ten skok przypomniał mi o czymś, co zawsze mnie zastanawiało.Można stworzyć opis wszechświata, w którym podróże nadprzestrzenne są niemożliwe i w którym prędkość światła w próżni jest absolutnie największą prędkością.- Oczywiście.- W takich warunkach geometria wszechświata jest tego rodzaju, że jest niemożliwością odbyć podróż, którą właśnie rozpoczęliśmy, w czasie krótszym niż ten, którego potrzebuje promień światła dla przebycia określonej drogi.I gdybyśmy podróżowali z prędkością światła, to dla nas upływ czasu byłby inny niż dla całego wszechświata [ Pobierz całość w formacie PDF ]