RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Andrew wydawało się, że Paul wy-gląda na zaskoczonego.Nie był tego jednak do końca pewien, gdyż wciąż nie wierzyłw swoje zdolności interpretowania ludzkiego wyrazu twarzy. Cóż, Andrew.Miło cię znowu widzieć.Przepraszam, że czekałeś, ale musiałem cośzałatwić. W porządku, Paul.Ja się nigdy nie spieszę.Paul miał intensywny makijaż, który był ostatnim krzykiem mody preferowanymprzez obie płcie.Wyostrzał on co prawda nieco zbyt łagodne rysy Paula, ale Andrewgo nie pochwalał.Uważał, że silna osobowość Paula nie potrzebuje takich kosmetycz-nych upiększeń.Byłoby naprawdę wspaniale, gdyby Paul pozwolił sobie na dobrotliwywygląd.W nim samym nie było bowiem nic łagodnego i nie potrzebował całej tej far-by i pudru.Oczywiście Andrew zachował swoje zdanie dla siebie.Jednak to, że nie pochwa-lał wyglądu Paula, było dla niego czymś nowym.Zaczął w ten sposób myśleć dopierood niedawna.Kiedy zakończył pierwszy szkic do swej książki, odkrył, że nie akceptu-je pewnych ludzkich poczynań.Jednak dopóki unikał otwartego wypowiadania swychopinii, niepokoiły go one mniej, niż się spodziewał.Nie pochwalał różnych rzeczy i byłw stanie wyrazić to na papierze.Był pewien, że nie zawsze tak było. Wejdz, Andrew  powiedział Paul. Słyszałem, że chcesz ze mną porozmawiać,ale nie sądziłem, że pofatygujesz się aż tutaj. Jeżeli jesteś zbyt zajęty, by ze mną porozmawiać, zaczekam.Paul spojrzał na migoczącą tablicę świetlną z zegarem, wiszącą nad biurkiem por-tiera. Mam trochę czasu  powiedział. Przyszedłeś sam? Wynająłem automatobil. Miałeś jakieś kłopoty?  zapytał Paul z niepokojem w głosie. Nie oczekiwałem żadnych trudności.Moje prawa są zagwarantowane.Paul zaniepokoił się jeszcze bardziej. Andrew, tłumaczyłem ci dziesiątki razy, że w większości wypadków nie możnanikogo zmusić do przestrzegania tych praw.Jeśli w dalszym ciągu będziesz się upierałprzy noszeniu ubrań, wpadniesz w końcu w jakieś kłopoty.Już kiedyś ci się to przytra-106 fiło, ale wtedy uratował cię mój ojciec. To zdarzyło się tylko jeden raz, Paul.Przykro mi, że jesteś niezadowolony. Cóż, popatrz na to w ten sposób.Jesteś żywą legendą.Zdajesz sobie z tego spra-wę? Ludzie lubią czasami zdobywać sławę, wpędzając w kłopoty kogoś sławnego, a tywłaśnie jesteś sławą.Poza tym jesteś zbyt cenny, by ryzykować.A przy okazji, co z książ-ką? Ukończyłem szkic i teraz robię poprawki.Mam nadzieję, że już ostatnie.Wydaw-ca jest bardzo zadowolony z tego, co do tej pory zobaczył. Zwietnie! Nie wiem, czy jest naprawdę zadowolony z tej książki.Myślę, że są fragmenty, któ-re go niepokoją.Wydaje mi się również, że ma nadzieję sprzedać wiele egzemplarzy, po-nieważ będzie to pierwsza książka napisana przez robota.To go chyba najbardziej za-dowala. Obawiam się, że to bardzo ludzkie, Andrew: gonitwa za pieniędzmi. Mnie to także nie sprawia przykrości.Niech książka sprzedaje się z jakiegokol-wiek powodu.Zrobię dobry użytek z pieniędzy, które przyniesie. Myślałem, że ci się dobrze powodzi, Andrew.Zawsze miałeś swoje dochody, a bab-cia pozostawiła ci niezłą sumę. Mała Miss była wyjątkowo hojna.Jestem pewien, że nadal mogę liczyć na pomocrodziny, jeśli moje wydatki przekroczą dochód.Chciałbym jednak być niezależny finan-sowo i nie korzystać z twoich zasobów z wyjątkiem ostateczności. Wydatki? O jakich wydatkach mówisz? Jachty? Podróże na Marsa? Nic takiego  powiedział Andrew. Mam jednak na myśli coś raczej kosztow-nego, Paul.Wierzę, że honorarium za książkę na to wystarczy. A co to jest?  zaniepokoił się Paul. Kolejne usprawnienie. Zawsze sam płaciłeś za swoje usprawnienia. Ale to może być droższe niż poprzednie. Zatem honorarium za książkę się przyda.Jeśli okaże się niewystarczające, jestempewien, że znajdziemy jakiś sposób, by. To nie tylko sprawa pieniędzy.Są jeszcze inne komplikacje, Paul.Jedna z nich po-lega na tym, że muszę dotrzeć do samego dyrektora Amerykańskich Robotów i Mecha-nicznych Ludzi i wyjaśnić całą sprawę.Próbowałem się z nim umówić, ale mi się nieudało.Winna jest bez wątpienia moja książka.Korporacja nie zapatrywała się na niąz entuzjazmem.Wiesz, że w zasadzie w ogóle nie chcieli ze mną współpracować. Współpracować?  uśmiechnął się Paul. To ostatnia rzecz, której mógłbyś odnich oczekiwać.Ciężko ich wystraszyłeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl