[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym czasie do stojących gwardzistów dołączyło ośmiu nowych.A potemjeszcze czterech.Stosunek utrzymywał się ten sam co w pierwszej czwórce: je-den Smok na trzy Teckle.Jeden z nowo przybyłych, a raczej jedna odbyła krótkąkonferencję z tym, z którym rozmawiała Cawti i przejęła negocjacje.Najwyraz-niej była starsza stopniem.Do zgromadzonych po drugiej stronie dołączyło trzydziestu nowych.Temperatura na ulicy prawie wyczuwalnie wzrosła.Cawti potrząsnęła głową.Potem znowu rozmawiały.Potem Cawti ponowniepotrząsnęła głową przecząco.Dużo bym dał, by wiedzieć, co stanowiło powódniezgody, ale było to niemożliwe.Ani nie chciałem, ani nie mogłem w tych wa-runkach połączyć się z nią telepatycznie.Dowodząca nagle odwróciła się do podkomendnych i poleciła donośnym gło-sem: Zachować odległość trzydziestu stóp, nie wyciągać broni bez rozkazu, po-zostać czujnym!Gwardziści cofnęli się nieco.Smoki w czarnych, lamowanych srebrem mun-durach z ryngrafami Feniksa i w złocistych pelerynach Domu Feniksa wyglądalibojowo i elegancko.Teckle głupio, gdyż złote ryngrafy z Feniksem i złociste pe-leryny nie pasowały do ich chłopskich strojów ani barwą, ani krojem.Cawti wróciła do budynku, z którego po chwili wyszli Natalia i Paresh.I za-częli krążyć wśród swoich zwolenników, zatrzymując się to tu, to tam na krótkiepogawędki.To się nazywało, zdaje się, podtrzymywaniem na duchu.Albo podno-szeniem morale.Nie wiem, za krótko byłem w wojsku.Dobry kwadrans pózniej do ludzi Kelly ego dołączyło pół setki nowych oby-wateli.Wszyscy mieli długie noże zbliżone gabarytami do mieczy, byli muskular-ni i obchodzili się z bronią w sposób wskazujący na długoletnią praktykę.Musieli100pracować w jednej z podmiejskich rzezni.Dziesięć minut potem zjawiło się następnych dwudziestu gwardzistów.I tak to trwało przez następną godzinę.Ulica tak się zapełniła, że nie byłem już w stanie dostrzec drzwi do budyn-ku.Za to całkiem wyraznie widziałem oficer dowodzącą Gwardią Feniksa.Sta-ła jakieś trzydzieści stóp ode mnie na prawo, toteż całkiem wyraznie widziałemz profilu jej twarz.Była nieco podobna do Morrolana, miała bowiem klasycznerysy Smoka, ale nie była tak wysoka.I zdecydowanie nie była uszczęśliwiona anirozwojem wydarzeń, ani swoją tu obecnością.Trudno jej się było dziwić, jeżeliprzyjęło się punkt widzenia Smoka: walka z ludzmi i Tecklami nie mogła stano-wić powodu do dumy, za to przeciwników było dużo i byli na swoim terenie.Nadodatek trzy czwarte jej własnych sił stanowili rekruci Teckle, co osłabiało siłębojową oddziału.Zastanawiałem się, co Kelly zrobi, bo jeżeli słusznie podejrze-wałem, Cesarzowa dowiedziała się, że to on jest przywódcą i głównym sprawcąkłopotów, i wysłała Gwardię, by go aresztowała.Oczywiste, że nie miał żadnejochoty podporządkować się temu też bym nie miał.Powstało tylko pytanie, co zrobi.Pozwoli kilkuset ludziom (nie licząc Teckli)zginąć w swojej obronie? Byłoby to sensowne: w końcu on walczył o zasady,a walka wymaga ofiar, no nie?Tylko że ta metoda nie mogła go uratować, chyba żeby wygrał.A wygraćnie mógł wśród gwardzistów było zbyt dużo Smoków (i jeden Dzur), by nieznalazło się tam kilku magów.Zapowiadało się na masakrę.Tym bardziej że codo Paresha nie miałem pewności, ale Cawti była nienajgorszą czarownicą.I tonajprawdopodobniej nie jedyną w tłumie.Mimo to nie mieli szans.Bo nawet gdyby tym razem wygrali, Gwardia zjawi się ponownie licz-niejsza i bezwzględniejsza.A gdyby, co było nieprawdopodobne, ale teoretyczniemożliwe, Gwardia nie dała sobie rady, Cesarzowa mogła ściągnąć wojsko znadwschodniej granicy.A wówczas cała Południowa Adrilankha spłynęłaby krwiąi zmieniła się w ruinę.Tak właśnie zakończyła się ostatnia rewolta Teckli, tyle żenie działo się to w mieście.W tym momencie pojawiła się nowa grupa sześciu otaczało siódmego.Wszyscy byli Dragaerianami i nosili barwy Domu Jherega.Sześciu stanowiło ob-stawę, siódmym był Herth [ Pobierz całość w formacie PDF ]