[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Śmieje się.— Jestem więc i pytam, gdzie żelazko?— Jesus Christ! Ale mnie zaskoczyłeś! Żelazko! — Pomyślałam, że zwariował, o co chodzi z tym żelazkiem? Wyciągnęłam z szafy zdezelowany sprzęt, położyłam na stole i zaczęłam kombinować, jak zmienić sytuację na swoją korzyść.Przez przypadek książka Johna Graya Marsjanie i Wenusjanki w sypialni znalazła się w moich rękach i przez przypadek otworzyła się sama na rozdziale: „Zmywanie naczyń jako wspaniała gra wstępna”.Dodało mi to nieco otuchy.— Paweł, czy mógłbyś mi pomóc w zmywaniu? — zapytałam słodko i już wyobraziłam sobie tę scenę: on zmywa — ja wycieram, on podaje — ja odbieram, on mnie dotyka — ja.— Pozwól mi skończyć najpierw to, co zacząłem.Później pozmywamy, dobrze?Cholera! Ktoś mówił, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy.No, dobra!Musiałam jednak zająć się czymś, poszłam więc do kuchni zmywać naczynia! Szkoda tylko, że ofiarą mojej frustracji padła babcina salaterka w aniołki.Żelazko okazało się szalenie skomplikowane, może nawet bardziej niż ja w okresie PMS.Paweł się nie poddawał.— Jeśli jesteś strasznie zmęczona, to się kładź — powiedział przez zaciśnięte zęby.— Ja muszę to dzisiaj zrobić.Nie spocznę, póki nie skończę.Ja też myślałam, że muszę to dzisiaj zrobić!23.30.Kontroluję sytuację — Paweł reperuje żelazko.23.35.Paweł naprawia mikser.23.45.Paweł oświadcza, że skończył prace naprawcze, sprzęt działa.Ja nie.23.50.Paweł mówi: „Dobranoc”, ja mówię: „Dziękuję”.Paweł wychodzi.23.55.Słaniam się na nogach, ale muszę o siebie zadbać: po peelingu z otrąb, maseczka z siemienia lnianego.Na włosy mały słoiczek majonezu light (tak zrobiła Julia Roberts w jednym z filmów) i pełny relaks ze Stingiem w tle.10.Dzwonek do drzwi.Paweł.— Co się stało? — Zapomniałam, co mam na twarzy i na włosach.— Nie mogę złapać żadnej taksówki.1.15.Kochaliśmy się ponad godzinę.Czyżby na Pawła tak podziałało siemię lniane z majonezem?Kobiety są nieprzewidywalne, ale mężczyźni jeszcze bardziej.11 października, czwartek8.00.Wyprowadzam Lulę na spacer.Załóżmy, że można to tak nazwać, ponieważ to ja jestem wyprowadzana.Lula, która nie przepada za windą, jak się dzisiaj okazało, tak ciągnie mnie w dół po schodach, że przeskakuję po dwa stopnie, żeby tylko nie wypuścić smyczy.Dobrze, że to tylko trzy piętra!Przemknęłam jak pershing obok jakiegoś faceta, który powiedział mi: „Dzień dobry”.Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo już byłam piętro niżej.Na parterze pomyślałam, że to mógł być doktor od zwierząt, czyli Daniel spod trzydziestego czwartego.8.05.Nigdy nie byłam zwolenniczką joggingu.Nawet podczas intensywnej kuracji odchudzającej.Teraz wiem, że miałam rację.Kiedy Lula sika, a nawet zamierza zrobić coś więcej, ja nareszcie mam szansę na złapanie oddechu.8.07.Widzę, że Lula jest zdrowa — słyszę tuż nad uchem.— Taka przemiana materii!Czuję, jak oblewa mnie purpura.Szkoda, że nie królewska! Obok stoi mój weterynarz.Żałuję, że nie schowałam się za drzewo.— Proszę się nie wstydzić, przynajmniej z powodu załatwiania potrzeb naturalnych przez psa.Wstydzić się pani powinna z powodu wystawienia mnie do wiatru — robił mi wyrzuty tym swoim obłędnie podniecającym głosem.— Czekałem na wspólny spacer przez dwa wieczory.— Bardzo przepraszam, ale wczoraj Lula.to znaczy mikser.Chociaż nie! Najpierw jednak żelazko, bo z żelazka „wyszedł” prąd.— Nie miałam pojęcia, co bredzę, ale wiedziałam, że za chwilę zaczną mi płonąć włosy, bo już nie miało mi co spurpurowieć.I wiedziałam, że on wie, że ja kręcę! Czy wiedział jeszcze coś? Czy to widać?! Na szczęście Lula rzuciła się na papierek po baloniku i prawie mnie przewróciła.— Widzę, że pani bardzo się śpieszy — zażartował, a ja głupia nie kupiłam tego żartu.— Właśnie! — Chwyciłam się tego pośpiechu jak tonący deski.— Już powinnam siedzieć w samochodzie, żeby nie wpaść w korki! — krzyknęłam tuż przed wpadnięciem na srebrny świerk, który nagle stanął na mojej drodze.— Jeśli będzie pani miała z Lula jakieś kłopoty, przypominam, że mieszkam pod trzydziestym czwartym! — odkrzyknął.Daniel zniknął na parkingu, a ja stanęłam oko w oko z dozorczynią z sąsiedniego bloku.— No, wie pani! To zupełny skandal, żeby łamać świerki przed Bożym Narodzeniem!Wcale nie była grubą babą zawiniętą brudnym fartuchem.Była młodą kobietą w dżinsach i patrzyła na mnie z politowaniem.Postanowiłam zniknąć z jej pola widzenia tak szybko, jak to tylko możliwe.8.20.Jadę, co ja mówię, pędzę do pracy! Wyjątkowo trafiam dzisiaj na zieloną falę.Usiłuję myśleć o tym, że mam nadzieję, że Lula nie pożre mieszkania, a tak naprawdę myślę: „Cholera! To nie jest w porządku! Dlaczego spotkałam dzisiaj rano Daniela?! Dlaczego akurat dzisiaj?!”I zaraz potem: „Co mam zrobić z Pawłem? Kochałam się z nim, był moim pierwszym mężczyzną po bardzo długim okresie wyposzczenia i było mi dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]