RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nic takiego nie leży w moich zamiarach — powiedziałam stanowczo i fałszywie.— Ale już teraz leży w moich.Miałem jeszcze nadzieję, że jest pani zwyczajną, śliczną idiotką, z którą nie można rozmawiać.Okazuje się, że wręcz przeciwnie.— Jestem odrażającą intelektualistką, z którą można tylko rozmawiać — podpowiedziałam życzliwie.— No nie, tego już za wiele.Na prowokacje od dzieciństwa reagowałem gwałtownie.Dosyć tego, idziemy tańczyć!Poszliśmy tańczyć.Poszliśmy także na spacer.Księżyc, jak wiadomo, z upływem godzin zmienia swoje usytuowanie na niebie.Nieco później najlepiej był widoczny z zupełnie innego miejsca, takiego kawałka parku, zaniedbanego, zupełnie odludnego, porosłego wyjątkowo bujną zielenią.Świecił jak dziki.Ten sycylijski klimat to jest jednak coś okropnego!…Nie mogłam stwierdzić nazajutrz, czy ucieka na mój widok z przeraźliwym krzykiem, ponieważ go nigdzie nie było.Pomyślałam sobie, że zapewne uciekł profilaktycznie, nie narażając się na oglądanie mnie, ale byłam z tym już z góry pogodzona i nie czułam żalu.Wręcz przeciwnie, coś w rodzaju wdzięczności za niespodziewany prezent losu wprawiło mnie w dobry humor i nawet odniosłam się łagodnie do Szweda, pozwalając się zaprosić po kolacji na obchód miejscowych knajp.W obchodzie uczestniczyłam dość krótko, ponieważ Szwed urżnął się w drzazgi degustowanymi w każdej knajpie napojami i zaparł się przy zacieśnieniu kontaktów.Nie chciało mi się z nim przekomarzać, zwłaszcza że swoje życzenia Wykrzykiwał pełną piersią na całą okolicę, a ktoś tu mógł znać francuski, wobec czego uciekłam podstępnie z kolejnego lokalu, wykorzystując okazję.Okazją był mój znajomy makaroniarz, który przy pomocy różnych nakryć stołowych robił wraz z orkiestrą perkusję, co zwróciło na niego baczną uwagę wszystkich obecnych, w tym także i Szweda.Nie zapalając światła wyszłam na balkon.Bardzo długo oglądałam pejzaż, patrząc w lewo, na Monte Castello, przed siebie, na morze i skały, i w prawo, na całą panoramę wybrzeża, żałując, że nie mogę także spojrzeć na Etnę, w tym celu bowiem musiałabym wyleźć na dach, aż wreszcie spojrzałam w dół, na zaprzyjaźnioną palmę.Pod palmą ktoś stał.W pierwszej chwili przestraszyłam się, że Szwed, który zaraz ryknie gromko, czego sobie życzy, budząc tym cały hotel i okolicznych mieszkańców i kompromitując mnie ostatecznie, i już cofnęłam się do wnętrza, ale przyjrzałam się bystrzej i kształt majaczącej w mroku głowy wydał mi się inny.Nie zaznaczały się na nim ślady działalności krowiego ozora.Nie dowierzając własnemu szczęściu przyjrzałam się jeszcze bardziej i jak Bóg na niebie, to był on! Blondyn mojego życia!Niewymowne wzruszenie ogarnęło mnie od stóp do głów.Gdybyż jeszcze miał pelerynę, sztylet w zębach i gitarę! Nie wiem, co prawda, jak można śpiewać, trzymając w zębach sztylet, ale w końcu to nieważne.Ostatecznie niech nie śpiewa, grunt, że stoi.Od iluż to już lat nikt nie stał pod moim oknem!Westchnęłam sobie rzewnie, po czym, w krótkim przebłysku trzeźwości, pomyślałam, że gdzie właściwie miał ktoś stać.Jeśli pod moim oknem, to na podwórzu, wywołując zbiegowisko lokatorów oficyny, jeśli zaś pod balkonem to primo na środku ruchliwej ulicy, a secundo balkon należy do pokoju moich dzieci.Coś nie tak.Jasne, warunków po prostu nie było.Westchnęłam ponownie z ulgą i oddałam się kontemplacji wydarzenia.Staliśmy tak potwornie długo, on pod palmą, a ja na balkonie, bo chciałam zobaczyć, co z tego wyniknie, nie będąc przy tym natrętnie aktywna.Załamałam się pierwsza.Nie mogę długo stać, krzyż mi zdrętwiał i nogi, cofnęłam się do pokoju sięgając po krzesło i tracąc go z oczu tylko na sekundę, dzięki czemu ujrzałam jeszcze, jak się oddala.Widok znajomej już sylwetki upewnił mnie ostatecznie, że to on!Prozaiczne zakończenie romantycznej sceny nawet mnie specjalnie nie rozczarowało, być może dlatego, że już od następnego poranka stałam się obiektem czułych uczuć.Blondyn mego życia wyraził kategoryczne życzenie zwiedzania Sycylii w moim towarzystwie, twierdząc, iż wszystkie plenery beze mnie tracą cały urok.Obejrzałam zatem bez protestów zarówno to, co już widziałam wcześniej, jak i to, czego nie zdążyłam obejrzeć.Zwiedziłam szczegółowo Palermo, Catanię, Syrakuzy i parę innych miejscowości, Monte Castello zaś mogłam już narysować z pamięci.Szał turystyczny, który go z nagła opętał, odpowiadał w pełni moim upodobaniom i z prawdziwą przyjemnością weszłam po raz pierwszy w życiu w rolę słodkiej idiotki, otoczonej opieką męskiego ramienia.Uczciwie trzeba przyznać, że zaczęło mi się to nawet podobać.Kobiety mają łatwość przystosowywania się do sytuacji, a to był facet przyzwyczajony widać do roztaczania opieki nad rozmaitymi niedojdami życiowymi i sam mi tę rolę narzucał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl