RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Będziesz musiał wysiąść i iść pieszo, jeśli jesteśzdeterminowany.Magnus był.Jego ciekawość została poruszona.Podszedł do bramy jak kot,gotów ją przeskoczyć jeśli byłoby to koniecznie.Szczypta magii i zaklęcie otwierające, a brama stała otworem przyakompaniamencie odrywających się płatów zardzewiałego metalu.Magnuswpatrywał się w ciemny zarośnięty podjazd prowadzący do upiornego dworkubłyszczącego się jak nagrobek w pełni księżyca.Magnus zamknął bramę, gdy przez nią przeszedł i zaczął się wsłuchiwać wodgłosy nocnych ptaków siedzących na drzewach nad jego głową i szelest liściporuszanych przez nocny wiatr.Las czarnych splotów był tym co pozostało zesłynnych ogrodów Lightwoodów.Te ogrody były naprawdę piękne.Magnusprzypomniał sobie, że kiedyś podsłuchał Benedicta jak był pijany i opowiadał o tym,że sprawiały one jego zmarłej żonie wielką radość.Teraz wysokie żywopłoty z włoskiego ogrodu tworzyły poskręcany labirynt, zktórego nie było ucieczki.Właśnie w tym ogrodzie zabito potwora, którym stał sięBenedict Lightwood.Magnus pamiętał przesłuchanie i czarną krew sączącą się z żyłpotwora i wsiąkającą w ziemie, w niepowstrzymanej, ciemnej powodzi.Magnus poczuł drapanie na ręce, spojrzał w dół i ujrzał krzak róży, któryprzetrwał, lecz rozrósł się dziko.Rozpoznanie rośliny zajęło mu chwilę, bo choć kwiat był znajomy, to kolor nie.Te róże były tak czarne jak krew martwego węża.Wyrwał jedną.Kwiat rozsypał mu się w dłoni, jakby był zrobiony z popiołu,jakby był już martwy.Magnus ruszył w kierunku domu.Uszkodzenia, które dotknęły róż, nie oszczędziły domu.Tam gdzie kiedyśznajdowały się gładkie, białe fasady, widoczne były teraz szare ściany ponaznaczanebiegiem lat i pokryte paskami czarnego brudu lub zielonej pleśni.Błyszczące filarybyły pozarastane obumierającymi winoroślami, a balkony, które Magnus pamiętałjako okrągłe alabastrowe puchary, były teraz wypełnione cierniowymi węzłami iszczątkami z minionych lat.Kołatka miała dawniej kształt złotej głowy lwa trzymającego w paszczypierścień.Teraz pierścień leżał zgniły na schodach, a szara paszcza lwa wisiał otwartai pusta w głodnym grymasie.Magnus zapukał energicznie do drzwi.Usłyszał echo dochodzące z wnętrza,jak gdyby budynek był starym zapieczętowanym grobowcem, a każdy rozlegający siętam dzwięk zakłócałby spokój zmarłego.Przekonanie, że wszyscy w środku są martwi, było tak pewne, iż szokiem byłodla niego, gdy drzwi otworzyła kobieta, która go tu wezwała.To było, oczywiście, trochę dziwne dla damy by otwierać swoje własne drzwiwejściowe, ale po wyglądzie posiadłości Magnus stwierdził, że cala służba musiałazostać oddelegowana dekadę temu.Magnus miał dość wyblakłe wspomnienia dotyczące Tatiany Lightwood,widział ją podczas jednego z przyjęć jej ojca: przebłysk przeciętnej dziewczyny ozielonych oczach, chowającej się za pośpiesznie zamykanymi drzwiami.Nawet po zobaczeniu domu i terenu nie był przygotowany na TatianęBlackthorn.Jej oczy wciąż były bardzo zielone.Jej srogie usta były ponaznaczane liniamigorzkiego rozczarowania i ciężkiego bólu.Wyglądała na kobietę będącą w wiekusześćdziesięciu lat, a nie po czterdziestce.Miała na sobie sukienkę uszytą kilka dekadtemu, wisiała ona na jej wynędzniałych ramionach i falowała wokół ciała jak całun.Tkanina pokryta była ciemnobrązowymi plamami, fragmenty sukienki miały białykolor, a część fuksji.Magnus pomyślał, że to musiał być jej naturalny kolor - fuksja.Powinna wyglądać śmiesznie.Miała na sobie głupi różowy strój, jak zamężnamłoda kobieta, ktoś kto był prawie dziewczynką, zakochaną w swoim mężu, udającąsię z wizytą do taty. Nie wyglądała śmiesznie.Jej surowa twarz zabraniała litości.Ona, podobniejak jej dom, powoli popadał w ruinę.- Bane  powiedziała Tatiana i przytrzymała mu drzwi, akurat na tyle, by mógłprzez nie przejść.Nie rzekła ani słowa na powitanie.Zamknęła drzwi za Magnusem, a dzwięk przez nie wydany był tak ostateczny,że kojarzył się z zamykaniem grobu.Magnus zatrzymał się w holu, czekając na kobietę idącą za nim, gdy usłyszałdobiegające znad jego głowy odgłosy kroków, oznaka, że w tym domu pozostałajakaś inna żywa osoba.Wzdłuż szerokich, kręconych schodów szła w jego stronę dziewczynka.Magnus zawsze sądził, że śmiertelnicy mają tendencje do bycia pięknymi, ale jeszczenigdy nie widział śmiertelnika którego mógłby opisać jako czyste piękno.To było niesamowite piękno, piękno tak przeciwne do tego śmiertelników.Wpoplamionej i brudnej ruinie jaką ten dom się stał błyszczała jak perła.Jej włosyrównież były koloru perły, lub kości słoniowej z przebłyskami złota.Jej skóra byłaróżowobiała jak kolor morskiej muszli.Jej rzęsy były gęste i ciemne, przysłaniającoczy o nieziemsko głębokim szarym kolorze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl