RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Casey starała się zachować optymizm.- Może to tylko niewinna wycieczka - powiedziała, ale sama wto nie wierzyła, tak samo jak Jordan, sądząc po wyrazie jego twa-rzy.Szybko więc dodała: - Może powinnam zabrać stąd Meg?- Nie, tylko się zdenerwuje.Poza tym Dardenowi raczej nieprzyjdzie do głowy, by tu przyjechać.Nie wie, kim był Connie.Gdyby wiedział, dawno już by tutaj się pojawił.Jak na razie to miejsce jest dla Meg najbezpieczniejsze.Brianna, Jenna i Joy wyszły przed południem.Casey odprowa-dziła je do samochodu na West Cedar.Gdy wróciła, Jordan stał nachodniku, rozmawiając z Jeffem i Emily Eisnerami.Oczywiściezaprosiła ich do domu i do ogrodu.Zostało trochę jedzenia.Jeff iEmily byli głodni, Jordan chciał dokładkę, a Casey również chętniecoś jeszcze zjadłaby.Meg była zachwycona, bo najwyrazniej lubiła Emily.Poznałysię, kiedy Emily odwiedzała Conniego, i łatwo im się ze sobąrozmawiało.Ani Emily, ani Jeff nie traktowali jej z wyższością.Wręcz przeciwnie, zachowywali się niemal opiekuńczo - chwalącjej francuskie grzanki, dziękując, gdy przyniosła kolejny dzbanekkawy, rozmawiając o lokalnych sklepikarzach.Casey zwróciła na to uwagę.Zauważyła także, jak swobodnieczuł się Jordan, swobodniej niż podczas wizyty Brianny, Jenny iJoy.Poprzednio przysłuchiwał się głównie damskiej rozmowiekręcącej się wokół zaręczyn Brianny, natomiast w towarzystwieEmily i Jeffa znalazł się w swoim żywiole.Tej towarzyskiej stronyJordana Casey dotychczas nie znała.Doskonale funkcjonował w tejroli.Myślała o tym, delektując się kolejną filiżanką kawy.W końcuEisnerowie podziękowali i poszli.Jordan odprowadził ich do drzwifrontowych i wrócił z niedzielną gazetą.Casey patrzyła, jak sięzbliża.Położył gazetę na stole, wyciągnął pierwszą stronę i usiadł.Dopiero po chwili zorientował się, że Casey wciąż mu się przy-gląda.Opuścił gazetę i uniósł brwi w niemym pytaniu: o co chodzi?- Wychodząc, Emily szepnęła mi do ucha coś bardzointeresującego - wyjaśniła Casey słodko.- Powiedziałam, jak sięcieszę, że ona i Jeff są moimi sąsiadami, ona zaś oznajmiła, że jestci bardzo wdzięczna za sugestię, żeby do mnie wpadła, gdy wzeszłym tygodniu byłam tak przygnębiona.To manipulacja, Jor-dan.Nie odpowiedział, siedział tylko, uśmiechając się lekko. - Powinnam być wściekła.Wciąż się nie odzywał.- Więc czemu nie jestem?- Ponieważ - udzielił prawidłowego wyjaśnienia - wiesz, żemoje serce jest we właściwym miejscu.Wiedziała.Niezależnie od tego, że czasami ją zwodził, nigdynie wyczuła w nim ani odrobiny złej woli.Przekorę? Tak.Jejogrodnik był w zamierzony sposób lakoniczny.Gdyby się tak niezachowywał, zdradziłby się.Był wykształcony i potrafił być roz-mowny.Okazał się przenikliwy.Wyczuł, że tamtego dnia Caseypotrzebowała Emily Eisner, choć nie mógł wiedzieć o stołku przyfortepianie.Teraz jednak, gdy siedziała, przypatrując mu się, przyszło jej dogłowy, że Caroline miała rację.Nieogolone policzki, rozdartypodkoszulek, znoszone dżinsy, niezasznurowane buty, a takżemilkliwość tworzyły wizerunek macho.Tę rolę nauczono go grać,ilekroć miał do czynienia z kobietami.- Coś cię jeszcze dręczy? - spytał łagodnie.Uznała, że nie musiał udawać macho, bo i bez tego uosabiał mę-skość w czystej postaci.Pokręciła głową.Ale potem coś jej przyszło na myśl.- Jednak tak.- Rozejrzała się po zalanych słońcem ścieżkach ikwiatach, które z dnia na dzień kwitły coraz bujniej.- Jak mogęczuć spokój i zadowolenie właśnie teraz? - Był to niedobry czas,czas oczekiwania, a Darden stanowił zaledwie część problemu.Była jeszcze Caroline.Casey czuła lekki niepokój, myśląc o nichdwojgu, ale nie panikowała tak, jak się jej to zdarzało dawniej.Zamiast odpowiedzieć, Jordan wyciągnął się w fotelu,wyprostował nogi i leniwie się uśmiechnął.To ogród - mówił.Ogród był oazą, ucieczką przed nieszczę-ściami tego świata.I nie, nie może go sprzedać.Teraz to rozumiała.Jej mieszkanie w Back Bay było niczym w porównaniu z BeaconHill.Tak samo, mówiąc szczerze, jak farma na Rhode Island.Tafarma uosabiała Caroline.Dom z magicznym ogrodem uosabiał Casey.To tu znalazła swe przeznaczenie.Wyczuła, że Connie się cieszy, iż zdała sobie z tego sprawę, a toz kolei i jej sprawiło przyjemność.Jordan wciąż się uśmiechał.Och, mówił więcej, to prawda.Mówił, że on tu jest, a to ma wielkie znaczenie.Miał rację.Niechciała tego jednak jeszcze przyznać.Dzwięki niedzielnego poranka - śpiew ptaków i leniwy szummiasta - zakłócił nagle dzwięk klaksonu.Po chwili klakson ode-zwał się po raz drugi, trzeci, czwarty Nie był to alarm samocho-dowy, bo dzwięki rozbrzmiewały nieregularnie, raziły ucho,znamionowały gniew tego, kto go naciskał.Dochodziły z Leeds Court.Casey napotkała spojrzenie Jordana.Rozleniwienie znikło w mgnieniu oka.Jordan zerwał się zkrzesła i pobiegł kamienną ścieżką ku drzwiom.Była tuż za nim.- Dudley nie mógł być aż tak głupi.Jordan pokonywał po dwa stopnie naraz.- Mógł.Ucieszyłby się, mając sprawę do opisania.Casey przyspieszyła, by go dogonić.Przebiegli korytarz i holfrontowy.Jordan otworzył drzwi akurat w chwili, gdy stanęła ujego boku.Na brukowanej jezdni stał poobijany chevy, jednym kołem nakrawężniku, obiegającym rosnące pośrodku drzewa, maską wkierunku przeciwnym niż pozostałe auta na Leeds Court.Drzwi odstrony kierowcy znalazły się na wysokości przerwy międzysamochodami, tuż na wprost ścieżki do domu Casey.Nie musiałapatrzeć na tablice rejestracyjne, by wiedzieć, że wściekłym kie-rowcą jest Darden Clyde.- Wracaj do środka - powiedział Jordan, schodząc po schod-kach.Casey zignorowała jego słowa i ruszyła za nim.Doszli do furtkiw chwili, gdy Darden wysiadł z samochodu.- Tu nie ma, kurwa, gdzie zaparkować! - wrzasnął, zbliżając się do Jordana.- No dobra, O'Keefe, gdzie ona jest?- Kto? - spytał Jordan.Stojąc na lekko rozstawionych nogach,z wyprostowanymi ramionami, wydawał się tak duży i niewzru-szony, że nawet Casey zatrzymała się za nim.- Moja córka! - wrzasnął Darden, czerwony na twarzy.Casey przyglądała mu się z niezdrową fascynacją.Gdyby nieznała historii Jenny, uznałaby go za przystojnego.Miał rzedniejącejuż włosy, ale regularne rysy i uderzająco niebieskie oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl