[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie! zawołał Matthew, przeskakując przez łóżko.Zwinka zhukiem upadła na podłogę, a Kathleen złapała Stephanie za włosy.Stephanie krzyczała, a Kathleen, obrzucając ją najgorszymi obelgami,biła i kopała jej nagie ciało.Zdawało się, że walka nie będzie miała końca,ale wreszcie Matthew zdołał obezwładnić żonę, po czym kazał Stephaniewyjść z pokoju. Nie zostawię cię z nią! To wariatka! protestowała Stephanie, naco Kathleen znów ruszyła w jej kierunku.Tym razem Matthew miał tylesiły, że rzucił ją na łóżko. Jak mogłeś? wrzeszczała Kathleen, patrząc na nich. Jakmogłeś zrobić coś takiego, ty draniu! W domu chora córka płacze za147RLTtatusiem, a ty się zabawiasz z tą nędzną szmatą.Od dawna wiedziałam, kimjesteś, ty dziwko.Mówiłam mu. Zamknij się! ryknął Matthew. Co powiedziałaś? Samantha jestchora? Co jej jest? Skąd, u diabła, mam wiedzieć? Nawet lekarz nie wie.Ale ciebie tonic nie obchodzi. Wcisnęła twarz w poduszkę i zaczęła łkać.Matthew spojrzał na Stephanie i powiedział cicho: Muszę tam pójść. Nie! zawyła Kathleen. Zostań tutaj, zostań z nią! Skoro Samantha jest chora, muszę pójść do domu stwierdziłMattthew. Pozwolę ci wrócić, jeśli przysięgniesz mi zaraz, że już nigdy niespotkasz się z tą kokotą. Zerwała się z łóżka. No już! Przysięgaj! Jeślitego nie zrobisz, to pożegnaj się z myślą o swojej spółce, możesz owszystkim zapomnieć.Wyciągnę od ciebie wszystko, do ostatniego grosza.Iz córką też się możesz pożegnać.Matthew pobladł.Z ponurą twarzą patrzył na Stephanie. Przysięgaj! krzyknęła Kathleen. Niech ona to usłyszy.Niechwie, że jest tylko kolejną twoją przygodą, i że ci na niej nie zależy.Noproszę, powiedz jej! Masz tutaj samochód? zapytał Matthew. Przysięgaj! Kathleen bliska była ataku histerii. Powiedz jej, żejest twoją kolejną dziwką! Pytałem cię, czy masz tu samochód! Wybieraj, Matthew: córka, twoja spółka albo ona. Tu nie ma wyboru powiedział. Wiesz o tym dobrze.Oczy Kathleen rozbłysły triumfem.148RLT Słyszałaś? zwróciła się do Stephanie. Nie ma wyboru.Możeszsię pożegnać z wygodną przyszłością, którą sobie planowaliście.Nic z tegonie będzie.Czekam pięć minut warknęła w stronę Matthew.Potem wyszła tą samą drogą, jaką się tutaj dostała: przez okno, któreMatthew zostawił otwarte.Gdy się ubierał, Stephanie stała w rogu pokoju i patrzyła na niego.Milczeli oboje.Potem zrobiła coś, do czego wydawało jej się, że w żadnejsytuacji nie byłaby zdolna.Uklękła, objęła go za nogi i błagała, by został. Nie odchodz! łkała. Proszę cię, Matthew, nie zostawiaj mnie!Próbował podnieść ją, ale mu nie pozwoliła. Kazała wybierać ci pomiędzy mną a Samanthą.To jest okrutne,Matthew.To nieuczciwe. Stephanie, proszę cię, przestań! Błagam cię, wstań! Nie mogę! Nie wstanę, dopóki nie powiesz mi, że jestem dla ciebieważniejsza niż Samantha.Powiedz, że to, co nas łączy, jest ważniejsze niżrodzina. Czekała z policzkiem przytulonym do jego kolan.Azy płynęłyjej z oczu. Proszę cię! wołała. Proszę cię, Matthew, powiedz, żewrócisz! Powiedz, że mnie kochasz! Uniosła głowę, ale nie mogłanapotkać wzrokiem jego oczu. Matthew, proszę! błagała.On jednakoderwał od swych nóg jej ręce i wolno ruszył ku drzwiom. Ona kłamie,Matthew! Czy ty tego nie widzisz? Samantha nie jest chora.Nic jej nie jest.To tylko egoistyczna, rozpuszczona dziewczyna.Matthew, proszę, nieopuszczaj mnie!Zadzwonił następnego dnia i powiedział, że córka leży w szpitalu zzapaleniem opon mózgowych. Przykro mi.Przepraszam cię, Matthew, za wszystko, copowiedziałam szepnęła. Potrafisz mi wybaczyć?149RLT Oczywiście.Po chwili zmusiła się do postawienia pytania, o którym wiedziała, żemusi paść. A co z nami?Czekała długo, aż wreszcie usłyszała słowa, które zraniły ją głęboko. Wybacz, Stephanie, ale między nami wszystko skończone.Na wspomnienie tych słów odżył ból, który od tego dnia nosiła wsercu.Kochała go tak bardzo, że przez długi czas nie miała ochoty żyć.Jeślinie popełniła czegoś strasznego, to tylko dlatego, że ciągle wierzyła, iż onktóregoś dnia powróci.I oto opuścił teraz Kathleen!O sześć lat pózniej, niż powinien.Tak właśnie powiedział.Zamknęłaoczy.Droga, po której długo wędrowała, zmieniła się nagle tak bardzo, żenie wiedziała, dokąd teraz prowadzi.150RLTRozdział 7A kiedy wróciłam, już ich nie było.Odeszli oboje.Nie zostawili żadnejwiadomości Marion zorientowała się, że jeszcze chwila i się rozpłacze.Odetchnęła głęboko i spojrzała na Matthew. Nudzę pana tymi historiami powiedziała. Jeszcze tylko to, że kiedy zostałam sama, a pieniędzyubywało, zjawiła się Janey, wpłaciła dwieście funtów zaliczki i zamieszkałaze mną.Przysłoniła dłonią oczy i zamilkła.Po raz pierwszy od zniknięcia Paulai Madeleine zdecydowała się rozmawiać o tym z kimkolwiek.Ale dlaczegowłaśnie z nim? pytała siebie.Przecież jego to nic nie obchodzi.Zatęskniła gwałtownie za Paulem. Jak oni mogli mi zrobić coś takiego? szepnęła.W tym momencie zorientowała się, że przecież Matthew słyszy jejsłowa i w zakłopotaniu odwróciła twarz.Matthew patrzył na nią zawstydzony nieco swoimi myślami.Tadziewczyna wyglądała tak strasznie, że trudno było na nią patrzeć.Poza tymmiał za sobą upiorny tydzień, dlatego właśnie spotkał się z nią dopierodzisiaj.Zresztą nie doszłoby do tego, gdyby nie fakt, że coraz głośniejszamuzyka dobiegająca z góry doprowadzała go do szaleństwa. Nie może jej pani poprosić, żeby wyłączyła ten magnetofon? Myśli pan, że nie próbowałam? Ona się tylko śmieje. To niech ją pani wyrzuci. Ona nie pójdzie.Westchnął i podniósł się, żeby odebrać telefon.Nie przejmowałby siętym wszystkim, gdyby prace nad filmem postępowały zgodnie z planem.Niestety, w rezultacie złośliwego splotu pomyłek i nieporozumień, ciągle151RLTjeszcze nie wpłynęły do Kanału Bristolskiego trzy wynajęte fregaty, no idochodziło do tego alkoholiczne otępienie, w które popadła gwiazdafilmowa.Od pewnego czasu widywano ją w barach, na ulicach, nad rzeką,nawet w łóżku wszędzie, tylko nie przed kamerą.W rezultacie będziemusiał spędzić tutaj jeszcze co najmniej tydzień.Telefonował Woody [ Pobierz całość w formacie PDF ]