[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A co do męstwa Erosa, to sam mu się Ares nie oprze, boć nie rządzi Ares Erosem, ale ErosAresa ma w ręku i ciągnie go do Afrodyty, jak powiadają.A zawsze więcej wart ten, co dru-giego ma w ręku, niż ten, co jest w ręku drugiego.A kto ma w ręku najmężniejszego z męż-nych, sam musi być najmężniejszy ze wszystkich.To by było kilka słów o sprawiedliwości, umiarkowaniu i o męstwie tego boga, ale o mą-drości jeszcze nie.Otóż, jeśli można, i tego pomijać nie należy.A więc naprzód niech i jauszanuję swoją sztukę tak jak Eryksimachos swoją: ten bóg, jako twórca, jest tak mądry, że iinnych twórcami czyni.Kogo tylko Eros nawiedzi, ten się twórcą staje, choćby nigdy przed-tem nie miał nic wspólnego z Muzami.Więc Eros jest wielkim mistrzem na przykład w dzie-dzinie wszelkiej twórczości muzycznej, bo przecież kto czegoś sam nie posiada czy nie umie,tego i drugim nie da ani ich tego nauczyć nie potrafi.A któż nie wie, że mądrość Erosa i nowe życie na świat wyprowadza: przecież tylko dziękiniemu wszystko się rodzi i wyrasta na ziemi.A czyż nie wiadomo, że i zręczność w sztukach także jest jego darem? Bo jeśli on był na-uczycielem jakiego mistrza, czeka go rozgłos i sława, a jeśli kogo ten bóg nie nawiedził, tenna zawsze zostanie w ukryciu.Bo przecież sztukę strzelania z łuku i sztukę lekarską, iwieszczbiarstwo wynalazł Apollo tylko dlatego, że go w tym kierunku wiódł Eros pragnie-nie.Więc Eros i jego tych rzeczy nauczył, a podobnie u niego się Muzy uczyły muzyki, He-fajstos kowalstwa, Atena tkactwa, Zeus rządzić bogami i ludzmi.I dlatego się też uspokoiło pomiędzy bogami i jakiś pośród nich porządek nastał, odkąd wnich wstąpił pewien Eros, pewne zamiłowanie do tego, co piękne, bo nie masz Erosa w tym,co szpetne jest i złe.A przedtem, jak na początku mówiłem, okropne rzeczy miały się tam dziać, bo wtedy unich Konieczność królowała.Ale odkąd ten bóg powstał, zamiłowanie do piękna dałowszystko dobre i bogom, i ludziom. Tak to, mój Fajdrosie, uważam, że Eros najpierw jest sam najpiękniejszy i najlepszy, apotem dary jego dla innych też są takie same jak on.I tu mi wiersz na myśl przychodzi; prze-cież on to jest, który sprawia, żePokój nastaje u ludzi, na morzu cisza zalega,Wiatry milkną, a sen stroskane czoła wygładza.On chłody serc ludzkich rozprasza, on je ciepłem okrasza, gdy nas wiedzie na takie, jakdzisiaj, zebrania, takie święta, chóry, ofiary; on łagodność pomnaża, gwałtowność umarza; onrozbudza przyjazń, ostudza nieprzyjazń; dla dobrych łaskawy, dla mądrych ciekawy; on dlabogów cud, dla straconych dziw, dla wybranych skarb.W nim jest wykwintny wdzięk, w nimzródło powabów pieściwych, on rozkosznego rozemdlenia bóg.On o dobrych dba, on odtrącazłych.Czy troska, czy trwoga, czy serce coś marzy, czy rozum coś waży, on wtedy sterownik,kierownik, doradca i zbawca najlepszy.On bogów radością, on ludzi pięknością, ozdobą.Onwdzięcznych chórów pięknym przodownikiem, więc wszyscy za nim winni iść i śpiewaćpieśń, którą bogów czaruje i ludzi.Oto jest moja mowa, Fajdrosie, poświęcona bogu.Jedno w niej było dla żartu, a drugiebardziej serio było powiedziane ot, jak mnie stać, tak mówiłem.53Kiedy Agaton skończył, wszyscy, powiada Arystodemos, zaczęli głośno objawiać za-chwyt, że młody człowiek tak doskonale mówił, tak jak i jemu wypadało chwalić, i jak przy-stało bogu być chwalonym.A Sokrates spojrzał na Eryksimacha i powiada: A co, synuAkumenosa? Niepotrzebniem się przedtem bał? A nie miałem przeczucia, że Agaton będzieznakomicie mówił, a ja będę w kłopocie? To pierwsze powiada Eryksimachos toś przepowiedział naprawdę, to, że Agaton bę-dzie dobrze mówił, ale to drugie, że będziesz w kłopocie, to mi się nic wydaje. No jakże, kochany powiedział Sokrates jak ja nie mam być w kłopocie; co tu w ogólemoże ktoś mówić po takiej pięknej i tak obfitej mowie? I to wszystko to nadzwyczajne było;może nie w jednakowym stopniu, ale to na końcu, ta piękność stów i zwrotów, czy to nie byłozdumiewające? Kiedy pomyślę, że sam nawet w przybliżeniu nic tak ładnego nie potrafiępowiedzieć, tak się wstydzę, że bym może i uciekł, gdybym tylko miał gdzie.A jeszcze mi tamowa Gorgiasza przypominała i tak mi zaczęło być, jak to Homer powiada.Zacząłem się bać,żeby mi Agaton przy końcu gorgońskiej głowy nie pokazał; a ta ma straszny język; byłbymdopiero wtedy skamieniał i głos stracił.Wtedym dopiero zobaczył, żem się tylko na śmiechwystawił, kiedym wam przyrzekał z kolei też pochwalić Erosa i mówiłem, że się na miłościznam, a nie miałem pojęcia, jak powinna wyglądać jakakolwiek pochwała.Bo cóż? Ja jestem człowiek prosty.Toteż mi się wydawało, że kiedy się cokolwiek chwali,trzeba o tym prawdę powiedzieć, i koniec.Potem z tego wybrać rzeczy najpiękniejsze i podaćw możliwie odpowiednim porządku.I bardzom był nawet z tego dumny, że będę dobrze mó-wił, bo prawdę znam.A to, widać, nie był właściwy sposób chwalenia; tu trzeba, jak uważam,tyle pięknych i wielkich rzeczy przylepić danemu przedmiotowi, ile tylko można, a wszystkojedno, czy on taki jest naprawdę, czy nie.Choćby nawet było inaczej, to nic nie szkodzi.Mnie się wydaje, żeśmy się umówili odgrywać pochwały Erosa, a nie chwalić go napraw-dę.I dlatego, zdaje się, każdy z was porusza niebo i ziemię i przypina Erosowi, co tylko mo-że, byle się wydawał najpiękniejszy i najlepszy oczywista nie takiemu, który go zna i otosą pochwały istotnie piękne i uroczyste.Ale ja ja nie znałem tego sposobu chwalenia i nie znając go, zgodziłem się też powie-dzieć pochwałę, kiedy na mnie kolej przyjdzie. Usta me przyrzekały, lecz serce moje nie.Azatem przepadło.Ja takiej pochwały nie powiem.Nawet bym nie potrafił.To nie; ale prawdę,jeżeli chcecie, powiem wam po swojemu; ale nie na sposób waszych mów, żebyście się mieliz czego śmiać.Więc pomyśl, Fajdrosie, czyby ci się może i taka mowa nie przydała: gdybytak usłyszeć o Erosie słowa prawdy, ale w takich wyrazach i w takim porządku zdań, jakie sięod przypadku nasuną.Zaczem powiada Fajdros i inni zaczęli go prosić, żeby mówił, jakbędzie uważał, że potrzeba, tak sobie. A tylko jeszcze powiada mój Fajdrosie, pozwól, że się jeszcze Agatona o jeden dro-biazg zapytam, żebyśmy się z nim naprzód zgodzili, a potem już będę mówił. Owszem powiada Fajdros pozwalam, zapytaj go.Potem dopiero Sokrates stąd jakośmiał zacząć: Doprawdy, mój Agatonie, bardzo mi się to podobało, kiedyś na początku mowy powie-dział, że naprzód potrzeba wykazać, jaki jest sam Eros, a potem dopiero jego dzieła, bardzomi się taki początek podoba.Tylko, uważasz, kiedyś już tak pięknie i wspaniale opowiedziało Erosie, jaki on jest, to jeszcze mi i to powiedz: jak to jest właściwie z Erosem, czy to jestmiłość czegoś, czy też niczego? Ale ja się nie pytam, czy to jest miłość ojca, czy matki toby było śmieszne pytanie, czy Eros jest miłością ojcowską, czy macierzyńską; to nie, tylkotak samo jak gdybym się pytał o ojca, czy ojciec jest ojcem czegoś, czy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]