[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko to jednak jest dopiero wstępem: dopiero wchodzą główne motywyprzewodnie bardzo cicho.Towarzyska antyteza SokratesaJeszcze w połowie rozdziału drugiego wszedł motyw nowy: Agaton, uprzejmy,elegancki gospodarz domu, na kontrastującym tle prostodusznego, obszarpanego Arystodema,który na jego uśmiechy z zakłopotaniem oczy wybałuszał; w rozdziale trzecim Agatonzyskuje nowy rys: pretensjonalnego i próżnego eleganta, na twardym, naturalnym tleSokratesa, który mu na jego klepanie po ramieniu daje z miejsca po nosie konceptem o wełniei próżnym kieliszku i od razu smaruje to szelmowskim komplementem o ostatnimpowodzeniu przed obliczem tłumu, który obaj mieli przecież za nic, choć nie jednakoszczerzy byli w tej pogardzie.Trzeci rozdział znowu Sokratesa robi o odrobinę milszym i silniejszym, Agatonalekkim i słabszym, choć go nie maluje na czarno.Ten sam motyw Sokratesa, który znakomicie ujeżdża pretensjonalnego troszkę ipozującego Agatona, rozwinie Platon w rozdziale siedemnastym, dwudziestym i następnych;tu, we wstępie, tylko go zaznacza.Scharakteryzują Agatona mowa jego i sceny pózniejsze; tutylko jego zasadniczy ton podany.Ale już ten ton, tych kilka rysów doskonale zaznacza indywidualność młodegotragika, osobistość historyczną, mężczyznę, który w chwili uczty jest zaledwie potrzydziestce, jest nadzwyczajnie, choć po kobiecemu piękny, zamożny, wykwintny, doskonalewychowany.Nie lubi służbie po mieszczańsku robić uwag przy stole, chociaż głośno ten swójrys objawia, jest uprzejmy dla gości, lubi literatów i filozofów; kiedy mają nadejść jacyś tampijani znajomi, woli udać, że w domu wszyscy śpią, niż zepsuć nastrój w towarzystwie.Jestogromnie subtelny w odczuwaniu drobnych odcieni uczuciowych i pojęciowych, lubiprzenośnie i obrazy poetyckie i woli je niż trzezwe a logiczne roztrząsania; mówić umie54nawet wierszami i rytmem w razie potrzeby, kocha czule i cieszy się wzajemnością sofistyPauzaniasza, i do tego czynią mu niedyskretne aluzje Sokrates i Arystofanes; napisał tragediępod tytułem Kwiat, ma pewne struny liryczne, czułe, smutne i tę jedyną słabość, że lubi, abygo chwalono.Toteż, gdzie tylko można, tam z tej jego struny komiczne tony wydobywaSokrates, a pózniej i Alkibiades.Jest to jednak takie ,,przyjacielskie nabieranie wcale miłegochłopaka, a nie zjadliwa, gorzka ironia.Sokrates musiał o nim mawiać do Alkibiadesa: No,ten chłopczyk nie jest zły, tylko trochę głupi. Nawet mu z tym do twarzy odpowiadał zapewne Alkibiades.Obecna uczta dzieje się właśnie z okazji powodzenia jego ostatniej tragedii i do tegosię odnosi szereg aluzyj w dialogu.Potrzebny był w roli gospodarza właśnie Agaton, a nie kto inny, bo na tym kontraścienajwyrazniej mógł wystąpić Sokrates.Platon stale operuje kontrastami i w następstwiewielkich części po sobie, i w obrębie poszczególnych scen.Kontrastowe daje zestawieniacharakterów i zestawienia zamiarów dwóch łudzi, zestawienia dwóch stylów w mowie.W rozdziale czwartym na tle potocznej rozmowy, podczas nalewania wina i podczasgdy flecistka czeka, czy ma jeszcze grać i co, przesuwa się przed nami w krótkich zwrotachszereg dalszych osób, które mają się pózniej w całej pełni rozwinąć.Podobnie bywa wuwerturze muzycznej.PauzaniaszWięc Pauzaniasz, sofista, zakochany w Agatonie, wykształcony mówca, człowiekpewny siebie, który niedługo zacznie mówić, zrazu potoczną prozą, a potem misternie będziewplatał okresy, rytmy i rymy tu i ówdzie wtrąci.Zajęty widocznie sprawami publicznymi ikwestiami społecznymi da w swej mowie rozbiór praw i przekonań etycznych na tematmiłości skierowanej ku chłopcom, a rozbiór ten posłuży mu do powiązania jego osobistychpoglądów na tę sprawę z poglądami ogółu.FajdrosMilczy w tym rozdziale aż do ostatnich wierszy Fajdros, figura znana z kilku komediii kilku dialogów Platońskich, ubogi i niezbyt genialny, ale entuzjastyczny wielbiciel ikrasomówca i ciekawy na kwestie filozoficzne, choć je niezbyt głęboko brać umie, przekręcareligijne mity umyślnie czy mimo woli, powtarza niekiedy jedne i te same zdania cały mabyć właściwie wstępem do Pauzaniasza, jak Arystodemos był przedsmakiem Sokratesa.Fajdros nie jest może tak barwnie podany jak inne postacie ale to już widać wcałym dialogu, że plastyka, obfitość rysów w postaciach i scenach, a z nią życie rośnie kukońcowi dzieła.Niezła to metoda, jeżeli chodzi o efekt całości.ArystofanesPlastyczniej się już teraz zaznacza, w jednym zdaniu dany, Arystofanes.Odniechcenia rzuca jako odpowiedz wymownemu Pauzaniaszowi rytmiczny i rymowanykoncept z akcentami czkawki i zabarwia całą scenę groteskowo.Bo oto przepici filozofowie iliteraci rozprawiają o rzeczach górnych dlatego, że im sił nie staje do birbantki.Arystofanes,sługa Dionizosa i Afrodyty, rozwinie się też pózniej w całej pełni.On przy uczcie spełnia rolętradycyjnego wesołka; przekomarzając się z poważnym Eryksimachem, stworzy mit55konkretny zamiast teorii; kiedy zechce wyłożyć swój pogląd na istotę Erosa, da przedziwnąmieszaninę groteskowego humoru, rozpustnego żartu i sentymentalnej tęsknoty, a pośródrzeczy mówionych bardzo serio, niepostrzeżenie wetknie tu i ówdzie jakieś kpiny zewspółczesnych stosunków, jakieś aluzje do obecnych.Nie wiadomo chwilami, czy ta bujnafigura to nałogowy pornograf, który miewa momenty jakby romantyzmu, czy romantyk ifantasta, który udaje letkiewicza.Czuje się w jego mowie, jak on poważne miny stroi właśnie,kiedy mówi rzeczy wesołe, jak zrazu usiłuje niby to wstąpić na koturny, potem komediąokrywa rzeczy, które zdaje się czcić, na krótki czas przestaje żartować i mówi stylemplatońskim, a kończy żartami, dla zatarcia krótkiej chwili stanu religijnego.Mowa jego będzie bogata, bujna, pełna obrazów, a wolna od sztuczności, pozy iprzesady.I jak pózniej rozwinie Platon tę postać na tle kontrastującej z nią figuryEryksimacha, tak i teraz, w introdukcji już, zestawia ich razem: bujnego Arystofanesa izasuszonego pedanta Eryksimacha.EryksimachosEryksimachos, syn Akumenosa, lekarza, sam też jest lekarzem i należy do rodu i kastyzaprzysiężonych Asklepiadów, uprawiających medycynę jeszcze od czasów mitycznegoprzodka Asklepiosa.Ojciec i syn znani są powszechnie z niezwykłej wstrzemięzliwości, aEryksimachos nie może żadnej sposobności pominąć, żeby sobie nie pozwolić na małekazanie w tym kierunku [ Pobierz całość w formacie PDF ]