RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To zmora każdegoNA.-NA?- Nowego Agenta szkolonego w Akademii - wyjaśniła.- Nazywanego także  komarem", bo mniejwięcej tak mały się czujesz, kiedy tam jesteś.I jak ja czuję się teraz.- Nie katuj się, Elaino.Pracowałaś nad tą sprawą ciężej niż ktokolwiek.Cholera, gdyby nie ty, nie wie-dzielibyśmy nawet o powiązaniu sprawy z extreme cachingiem.To może nas doprowadzić donazwiska sprawcy.Powiedziałaś o tym Loomisowi, tak?Elaina westchnęła.- Jak zareagował? - Popatrzył na mnie, jakbym mu powiedziała, że jestem członkiem Towarzystwa Płaskiej Ziemi.Myślę, że uznał to za jakieś dziwactwo.Może faktycznie brzmiało to dziwnie.- Potarła powieki.-Boże, ledwo pamiętam teraz tę rozmowę.Było tak strasznie gorąco.Niemal nie widziałam na oczy.Cichy śmiech w ciemności.- Chyba istotnie brzmiało to dziwacznie.- Dzięki za zaufanie.- Jutro spróbuj z nim porozmawiać jeszcze raz.Pokaż mu stronę internetową.Trudno odrzucić tęhipotezę, kiedy widzi się to na mapie.- Może masz rację.- Elaina popatrzyła na morze i potarła ramiona.Zrobiło jej się chłodno.Jeszczekilka godzin temu czuła się, jakby stała na środku patelni.Troy rzucił papierosa na kafelki i rozdeptał go butem.Wziął coś ze stolika i wstał.- Wychodzisz?- Nie.- Podszedł bliżej i postawił nogę na krześle obok niej, a potem pochylił się nad jej plecami.Wszystkie nerwy Elainy się napięły.Poczuła dotyk jego palców, kiedy zebrał jej włosy i przerzucił doprzodu, na prawe ramię.Usłyszała odgłos odkręcania tubki, po czym Troy rzucił coś na ziemię.- Co to jest?- Aloes.- Położył dłonie na jej plecach i poczuła, jak przeszywa ją dreszcz.Jego ręce były chłodne igładkie w dotyku, kiedy przesuwał nimi w górę i w dół, delikatnie masując.- Skąd go masz?- Z hotelowego sklepu z pamiątkami.- Wtarł żel w jej skórę małymi okrężnymi ruchami.Powiał wiatri zadrżała. - To chłodzi.- Wiem.- Wycisnął na dłonie więcej żelu i delikatnie wtarł go w rozpaloną skórę na karku.Jego dotykbył dostatecznie lekki, żeby nie wywołać bólu, ale też dostatecznie mocny, żeby pobudzić całe jejciało.Patrzyła na fale, przypominając sobie widok z jego werandy.Zamknęła oczy i skupiła się na jegorękach dotykających jej skóry.Poczuła, jak w środku, gdzieś głęboko, zaczyna się budzić pragnienie.Dlaczego była taka słaba przy tym mężczyznie? Wystarczyło, że jej dotknął, i była skłonna zapomnieć0 wszystkim, co się dla niej liczyło, i znalezć się w tej zmysłowej przestrzeni, gdzie jej umysł wyłączałsię, a władzę nad nią przejmowało ciało, on zaś patrzył na nią z tym żarem w oczach.Chciała, żebyznów tak na nią patrzył.Chciała spędzić z nim noc, tę1 wiele kolejnych.Westchnęła lekko, a on przestał ją masować.Przez moment wszystko, co słyszała, to fale rozbijającesię o brzeg i gwałtowne bicie własnego serca.Wziął do ręki jej włosy i pozwolił im opaść luzno na jej plecy, po czym odsunął się od krzesła.- Co robisz?Popatrzył na nią i nie mogła odczytać wyrazu jego twarzy.- Próbuję po twojemu, pamiętasz? Podniósł tubkę z ziemi i podał jej.- Pij dużo wody.Podszedł do drzwi i obejrzał się przez ramię.- I uważaj na siebie jutro.- Dobrze. Brenda zaparkowała na podjezdzie, zmęczona ponad wszelkie wyobrażenie kolejną nocną zmianą.Miała dość tych godzin pracy, ale dobrze jej płacono, a oni potrzebowali pieniędzy.I nie traciła zbytwiele, nie będąc w domu.Kiedy jej mąż nie pracował do pózna, zaszywał się w tym przeklętym garażualbo wychodził na jedną ze swoich wycieczek lub na ryby.A poza tym lubiła ludzi.Lubiłaobserwować przyjazdy i wyjazdy hotelowych gości.To było o wiele lepsze niż myślenie o jejbeznadziejnym małżeństwie i nieistniejącym pożyciu seksualnym.Weszła przez tylne drzwi i niemal potknęła się o gigantyczny worek żeglarski, stojący na środkupralni.- Co, do.- Podniosła wzrok i zajrzała do kuchni.Cała podłoga była zastawiona pudłami i wielkimizielonymi torbami.Na stole pyszniła się kolekcja broni jej męża, nawet te sztuki, których nigdy niewyjmował [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl