RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Jeśli tak nie będzie, to rozpowszechni ona swe pomyłki na całym świecie, wywoła niejedną wojnę i prze­śladowania Kościoła; dobrzy ludzie będą dręczeni, ojciec święty wiele wycierpi; niejeden naród zginie [.]".A w roku 1950, gdy Pius XII, obdarzony widzeniami równie obficie jak kapitałem, ogląda na niebie „cud doliny fatimskiej", biskup Sheen wykrzy­kuje, przemawiając w Fatimie: „Plac Czerwony w Moskwie ma oto przeciwwagę w Białym Placu w Fatimie [.].Za pięćdziesiąt lat Plac Czerwony będzie Placem Białym.Młot przemieni się w krzyż Chrystusa, a sierp w księżyc pod stopami Naszej Pani!"Nieważne, że przy okazji zniknie „niejeden naród".Byleby Rzym uzyskał to, czego chce! Ale w tym wszystkim Maryja od­grywa, i w polityce kościelnej, i jako obiekt kultu, rolę niebaga­telną — od Portugalii do Polski i Ameryki Łacińskiej.Na całym świecie Kuria zwalczała komunizm i ZSRR.Od lat dwudziestych, kiedy to czczono „cud nad Wisłą" (1920) jako zwycięstwo Ma­ryi nad Armią Czerwoną, jako „ocalenie Europy przed bolszewi-zmem" (biskup Graber), stolica apostolska otwarcie i potajemnie podtrzymywała istnienie frontu antyradzieckiego, stając po stro­nie Piłsudskiego, Hitlera, Stanów Zjednoczonych.A odwieczne zadanie Polski polega na tym, by stanowić „przedmurze chrze­ścijaństwa" w obronie przed Rosją, kordon sanitarny, a zarazem bazą wypadową.Watykanowi chodziło przecież nie tylko o likwidację szatań­skiego Związku Radzieckiego, lecz również o podporządkowanie sobie rosyjskiego Kościoła prawosławnego.Cel aktualny już pra­wie tysiące lat, a próbowano go osiągnąć na wszelkie sposoby, dyplomatyczne i militarne, poprzez krucjaty, wysiłkiem niemiec­kich rycerzy w habitach i wojsk szwedzkich; gigantycznym oszu­stwem, jak w wypadku awantury owej bezczelnej postaci, którą na początku XVII wieku jako rzekomego carewicza w efekcie kampanii wojennej osadzono na tronie, by Rosja stała się rzym­skokatolicka.Ta farsa historyczna — nie ustępująca bynajmniej pod względem oszukańczego charakteru „darowi Konstantyna", największemu fałszerstwu wszechczasów — również rozpoczyna się w Polsce, przy aplauzie ojca świętego Pawła V i szczególnym poparciu jezuitów, nuncjusza papieskiego oraz arcybiskupa kra­kowskiego, jednego z poprzedników Karola Wojtyły, który nie tylko niezmordowanie zaleca wszędzie nabożną cześć dla Maryi, lecz ponadto przypomina Polsce o jej „historycznym" zadaniu.Właśnie podczas jego „pielgrzymki" w czerwcu 1979 roku powtarzało się to ciągle, chociaż z bardzo potrzebną ostroż­nością, w wypowiedziach o budzących strach moskiewskich od-mieńcach.Ale każdy wie, co to oznacza., jeśli Jan Paweł II mówi w Polsce, że „przez swą tysiącletnią historię" należy ona do Europy, że „bez niepodległej Polski na mapie Europy nie może istnieć Europa sprawiedliwa!" Jeśli on, „papież słowiań­ski, właśnie teraz chce uwidocznić jedność duchową chrześci­jańskiej Europy" i woła: „Tak, tego chce Chrystus", co paskud­nie przypomina stary okrzyk bojowy krzyżowców, który słyszeli­śmy jeszcze w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej: w cza­sie tej wojny, która „Europę w tragiczny sposób podzieliła" — z wszelką pomocą Watykanu! i dlatego „Europa musi zwró­cić się ku chrześcijaństwu", jak tego zażądał w czasie swej po­dróży po Polsce — kontynuując poprzednią myśl — papież Woj-tyła; właśnie w „sanktuarium maryjnym" na Jasnej Górze, gdzie Czarna Matka Boska jest obłożona odznaczeniami wojennymi, zażądał „wolności Kościoła w Polsce i w dzisiejszym świecie"; właśnie tam, przed obliczem „Maryi, Królowej Polski", wyja­śnił, „co to znaczy być chrześcijaninem w Polsce [.].Być chrze­ścijaninem — to oznacza: czuwać.Jak Żołnierz na posterunku [.]".Horst Herrmann, były wykładowca katolickiego prawa ka­nonicznego, podkreśla słusznie w swojej książce Papst Wojtyla.Der Heilige Narr (Papież Wojtyła.Święty głupiec), że od czasów Piusa XII nie było tak bardzo zorientowanego na kult Maryi pa­pieża, jak Jan Paweł II; że podczas jego podróży wizyty w miej­scowych sanktuariach maryjnych są wręcz punktami kulminacyj­nymi i tak było w irlandzkim Knock, włoskim Loreto, meksy­kańskim Guadalupe oraz w Polsce, na Jasnej Górze; że również jego adoracja Maryi jest „wyrazem swoistej teologii politycznej"; że również dla niego Maryja jest „triumfatorką", co przypomina słowa Piusa XII, osławionego stronnika faszystów, który nazwał ją „triumfatorką we wszelkich bitwach bożych".I tak jak papież Pacelli apelował o to, by śluby złożone Maryi stały się „wołaniem o skuteczne reformy obyczajów, o konieczne zmiany na pozio­mie życia osobistego i rodzinnego, na poziomie życia w państwie i społeczeństwie, na poziomie życia narodowego i międzynaro­dowego", tak też papież Wojtyła wspomniał w kontekście ślu­bów złożonych „Czarnej Matce Boskiej" z Częstochowy nie tylko o „polskich cierpieniach", ale także o „polskich zwycięstwach" i uznał za konieczne, za „coraz bardziej konieczne panowanie Matki Boskiej".Czy chodzi tu o Polskę? O Niemcy? O Europę Zachodnią? O Stany Zjednoczone? Chodzi tylko o nich samych oraz ich wła­dzę! „Gdyby pomyślny wynik wojny pozwolił Amerykanom stać się panami świata, zwłaszcza Włoch — wyjaśnił po drugiej wojnie światowej jezuicie Tondiemu Monsignore Fallani z watykańskiego Sekretariatu Stanu — to sytuacja ekonomiczna Watykanu i kato­licyzmu byłaby niepewna i ciężka.Teraz Ameryka daje nam tyle dolarów, ile chcemy, bo potrzebuje nas jako potęgi politycznej.Ale jutro przejęliby wszystko protestanci".„A jak my się wówczas zachowamy?" — spytał jezuita.„Poszukamy kogoś, kto by podjął walkę z Amerykanami — odparł Fallani — tak jak teraz chcemy, żeby Ameryka walczyła z komunizmem".Ale i wówczas jakiś papież zaapeluje o pokój, jakiś „Kościół oddolny" będzie mieć nadzieję na „reformy", kult Maryi będzie kwitł, a wierni będą śpiewać raczej odruchowo, niż z głębokim przekonaniem: „Maryjo, dopomóż."Atak i kontratak Replika na skargę pewnego sługi KościołaDeschnerHaBfurt, 2 II 1987PanDr Peter HuemerRedakcja „Club 2"WiedeńSzanowny Panie,jeszcze raz dziękuję serdecznie za zaproszenie mnie do udziału w programie „Club 2".I proszę o wybaczenie tego, że przez kilka podróży i nadmiar korespondencji odpowiadam z opóźnieniem na Pańskie listy.A poza tym wahałem się, czy warto tracić czas przez święte oburzenie owego diakona z archidiecezji wiedeńskiej.Zazwyczaj zadaję sobie w wypadku takich elukubragi tylko to jedno pytanie: czy ów człowiek jest nieświadomy, czy jedynie udaje niewiedzę? Ta pierwsza sytuacja świadczyłaby źle o jego intelekcie, ta ostatnia zaś — o jego charakterze.Ale przecież w klasycznym Kościele obłudy — tylko na pozór nielogicznie — straszy też połączenie jednego i drugiego zła.Co krytykuje ten człowiek?Nieustannie rozwodzi się na temat moich „nierzeczowych i pełnych nienawiści wypowiedzi", mojej „nacechowanej niena­wiścią, wrogiej postawy", braku „przyzwoitości i tolerancji", mo­jego „niewłaściwego zachowania", popadnięcia w „histerię i ton nienawiści"; lamentuje z powodu „wysączonego jadu", narzeka na „agresywnego pisarza", na „dzikie zachowanie tego pisarza", który „wręcz cynicznie zaatakował łagodnego i odpowiadającego z godnością ojca Bsteh, wyszydziwszy i obraziwszy tym zachowa­niem i swoimi wypowiedziami uczucia religijne wszystkich ludzi wierzących, również moje".Ależ to brzmi strasznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl