[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mag - wydyszał Stefen, trzymając się za bok.- Zaatakował mnie i lady Tressę.Nie, to nie tak, zaatakował Tressę, a ja po prostu byłem po drodze.Van go odciągnął, ale on dopadł Vana.” Bogowie, Van jest ranny i.ani jego, ani Tressy nie sposób docucić.- Wystarczy, na razie nie muszę wiedzieć więcej.- Odwróciła się, odprawiwszy jego i Kellan, a potem ruszyła przez ogród, pozostawiając go samego.Przybył na miejsce tak zdyszany, że nie mógł mówić.Savil klęczała obok uzdrowiciela, badając ramię Vanyela.- Odtrułem ich - oznajmił uzdrowiciel matowym głosem.- Myślałem, że lady Tressę mógł zadrasnąć jeden z tych noży.Ale u żadnego z nich nie ma reakcji, a ja nie wiem dlaczego.- Bo nie walczysz z trucizną, chłopcze, walczysz z magią - wymamrotała Savil, kiedy Stefen potknął się i z łkaniem upadł na ziemię obok niej.- Zanieśmy ich do łóżek.Przykro mi to wyznać, ale nie orientuję się w tych sprawach.Van umiałby sobie poradzić, ale cóż, w tej chwili nie ma o tym mowy.Stef ściskał swój bok, dusząc w gardle jęk.Savil obrzuciła go ostrym spojrzeniem.- Nie poddawaj się, chłopcze - powiedziała cicho.- Nie orientuję się w tym, ale nie jestem jeszcze gotowa dać za wygraną.Stef zacisnął zęby i pokiwał głową, starając się nadać swej twarzy taki wyraz, żeby Savil pomyślała, iż jej wierzy.Tymczasem Van leżał na ziemi blady jak trup.Savil zakończyła badanie, bardziej szczegółowe aniżeli to, które mogła przeprowadzić w sadzie, i usiadła w swym fotelu, przyglądając się Vanyelowi i rozmyślając.“Nie był przygotowany na magiczną broń, więc nie był przed nią osłonięty.Ale coś w znacznym stopniu opóźniło wszystko.Niech mnie licho, jeśli wiem co.Ha, to magiczny sztylecik, o czymś takim dotąd zdarzyło mi się tylko czytać.Nie wiedziałam, że żyje jeszcze ktoś na tyle biegły w magicznym rzemiośle, żeby umiał go zrobić.”Rzuciła okiem na Stefena, który sam ostatecznie poradził sobie z szokiem wywołanym czarami maga i wracał już do siebie.Savil nie pomagała mu w tym, gdyż doszła do wniosku, że chłopiec da sobie radę, jeśli tylko nie zabraknie mu wytrzymałości.A jednak nie wychodził z szoku tak szybko, jak się tego spodziewała.Co i dlaczego się tu dzieje, nawet dla niej pozostawało zagadką.Stef siedział po drugiej stronie łóżka Vanyela, trzymając go za rękę w pozie wzruszająco przypominającej Savil sposób, w jaki Van ujmował rękę Lendela, kiedy ten był w szoku po śmierci jego brata bliźniaka.Ale było w nich jeszcze coś przejmująco podobnego do Vanyela i jej dawnego podopiecznego.Kiedy wreszcie sobie to uzmysłowiła, myśl ta zdumiała ją do tego stopnia, że w obawie, czy nie daje się zwieść własnej wyobraźni, porozumiała się ze swym Towarzyszem.- Kellan! Możesz zapytać Yfandes, czy tego chłopca łączy z Vanyelem więź życia?- Jeśli jest.- Błysk zaskoczenia.- Ona mówi, że tak.- Do diaska.Czy to dlatego ten nożyk nie pozbawia Vanyela sił tak szybko, jak przewidywałam?- Zgadłaś.- Pauza.- Ona mówi, że prawdopodobnie tak; coś równie głębokiego jak więź życia trudno kontrolować.Yfandes twierdzi, że Vanyel dostaje siły jeszcze z jakiegoś innego źródła poza nią.- O, na chwałą Słonecznego Śpiewaka.- Przywołała swój magiczny wzrok i wbiła go w zły urok.- Wgryza się coraz głębiej, lecz na tyle wolno, że nie muszę się śpieszyć.Minie jeszcze parę dni, zanim magia poczyni trwałe szkody.Stef powiedział, że to było skierowane na Tressę; ciekawe, co miało jej zrobić? Może wziąć ją pod kontrolę; nigdy się tego nie dowiemy.Tak To prawda, że nie mam o tych sprawach pojęcia, a Vanyel jest w tej chwili nieosiągalny, mam jednak jeszcze co nieco w zanadrzu.Problem w tym, że tylko biegli z Tayledras umieją sobie radzić z tego rodzaju bronią.Ale przecież w tym stanie nie mogę przenieść do nich Vanyela przez Bramą; to by go zabiło.“Cóż, z tego wynika, że to oni będą musieli przyjechać do niego, nawet jeśli musiałabym ich związać i zaciągnąć tu siłą.”Dźwignęła się z fotela.Zobaczyła, jak wzrok Stefena błysnął w jej kierunku, by zaraz pobiec znów do Vanyela.- Stefenie - zagadnęła.- Chcę, żebyś został przy nim.Nie pozwól nikomu go ruszyć, a przede wszystkim dotykać tego nożyka.Niedługo wrócę.- Dokąd idziesz? - zapytał.Serce skoczyło mu do gardła, na twarzy pojawił się ślad paniki.- Sprowadzić pomoc - odparła.- Pamiętaj tylko, co ci powiedziałam, i zastosuj się do tego.Nim zdołał zebrać myśli na tyle, aby zdobyć się na zatrzymanie jej, wypadła z pokoju i popędziła na dół schodami, o których istnieniu wiedzieli tylko członkowie rodziny Ashkevron.“Już ja ich sprowadzę, spokojna głowa - pomyślała ponuro, na wyczucie zbiegając krętymi wąskimi schodami.- Czy będzie im się to podobać, czy nie”.rozdział jedenastySavil wypadła z położonego na parterze schowka na bieliznę, który pozostał po legendarnych szaleństwach budowlanych jej ojca.W końcu korytarza znajdowała się dawna kaplica rodzinna, której drzwi Savil zamierzała użyć jako osnowy dla punktu docelowego Bramy.W przeszłości były one wykorzystywane do tego celu kilka razy i ich kamienie “pamiętały” układ zaklęcia.Wzniesienie Bramy na miejscu, gdzie już raz się ona znalazła, było dużo łatwiejsze i nie wymagało zużycia tak dużej energii.Bezpieczniej też zakotwiczyć Bramę na poświęconym podłożu; zmniejszało się prawdopodobieństwo, że coś pozbawi człowieka kontroli nad sytuacją.“Osłoniliśmy tę kaplicę wprost perfekcyjnie - pomyślała Savil, przez moment lustrując drzwi.- Wcześniej były dobrze zabezpieczone, ale teraz to istna magiczna forteca.Zmniejsza to niebezpieczeństwo tego, że energia Bramy wydostanie się stąd i przenicuje biednego Vana na lewą stronę.Minęło już dwadzieścia lat, a jego kanały przepływu mocy wciąż są uwrażliwione na ten rodzaj energii.Wolałabym teraz nie ryzykować pogorszenia jego stanu.”Jeszcze kilka miesięcy temu nie byłaby w stanie tego zrobić, bo nie miałaby na to sił.Lecz gdy Van przekształcił zaklęcie Wielkiej Sieci, uwolnił ją i pozostałych strażników, od stałego odpływu zasobów energii potrzebnych do podtrzymywania zaklęcia Wielkiej Sieci.Teraz, po raz pierwszy od lat, miała dość sił, aby pokonać każdą nieprzewidzianą okoliczność.Odzyskania tej swobody nie mogłaby sobie zażyczyć w lepszym czasie.Zebrała się w sobie i przywołała cztery części Bramy: prawą i lewą, próg oraz nadproże.Mając już cały “szkielet”, zbudowany na prawdziwych ościeżach, oraz wszystkie boki, kiedy góra i dół drzwi jaśniały białym blaskiem, Savil wywołała drugą połowę zaklęcia.W ułamku sekundy przezwyciężyła falę osłabienia, a potem wysłała w przestrzeń cieniutkie, penetrujące nitki energii Bramy, “poszukujące” miejsca, które im pokazała, gdzie miały wznieść drugie wyjście.Tym razem poszło łatwiej niż przy poprzedniej Bramie do Pelagirs, ponieważ wiedziała już, gdzie k'Treva przenieśli swój wąwóz przy ostatniej przeprowadzce i gdzie umieścili w nim swoje własne Bramy [ Pobierz całość w formacie PDF ]