RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A znikomy twór wyobrazni to jeszcze gorszy niż martwy i zimny marmur.142H o f f m a n n  Ernest Theodor Amadeus Hoffmann (1776 1822)  niemiecki pisarz, muzyk i malarzepoki romantyzmu, autor opowiadań i romansów grozy, operujących niesamowitą fantastyką i humorem grote-skowym143(.) o w e g o m i t o l o g i c z n e g o r z e z b i a r z a (.)  Mowa o Pigmalionie, mitologicznymkrólu cypryjskim, który zakochał się w wyrzezbionym przez siebie posągu dziewczyny, Galatei.Gdy na prośbęartysty Afrodyta ożywiła posąg, Pigmalion pojął Galateę za żonę.81 Juliusz nie mógł zdobyć się na odpowiedz w swym pomieszaniu, uśmiechnął się tylko iwyszedł z salonu, a kilka chwil pózniej siedział już w pojezdzie i wracał do Oparek, tysiącz-nymi naraz zaprzątnięty myślami.Rozpamiętując słowa hrabianki, zamiast zachwiewać, utwierdzał się tylko w przekonaniu,że ją samą, a nie kogo innego widział wtedy w ogrodzie Zaklętego Dworu. Poznawszy mię także, przygotowała się na moje przybycie  mruczał półgłosem sam dosiebie. Dlatego też nie zmieszała się wcale na moje opowiadanie i tak zręcznie siliła się zbićmoje podejrzenia.Bądz co bądz, muszę dotrzeć na dno tej tajemnicy.Nagle wstrząsł się cały; stanął mu przed oczyma dziwny wyraz oczu i twarzy, z jakim na-pomknęła hrabianka o swym podobieństwie do owego widziadła.Zdało mu się, że przez tochciała tylko powiedzieć: Marzysz zapewne ciągle o mnie, toż i twoje ułudy fantasmagoryczne w moje przyodzie-wają się kształty.I sam nie mógł sobie zdać sprawy, czy w uśmiechu, jaki wówczas igrał na jej ustach, ma-lowała się sama tylko figlarność dziecięca, czy przeważały w nim głównie ironia i lekcewa-żenie. Jestem jednego z nią imienia, a bogatszy od niej!  odzywała się w nim duma na toostatnie przypuszczenie.Ale tuż zaraz przypomniał sobie, że imię to, choć prawdopodobnie jednakiego początku irównego brzmienia z imieniem starszej linii, nie uświetniło się niczym w kartach dziejów, aterazniejszy majątek był tylko jakąś cudowną jałmużną losu, na którą w znacznej części mu-siała się składać i hrabianka sama.Według zwykłych praw natury majątek mój dzisiejszy powinien właściwie należeć do hra-biego  poszepnął  toteż nigdy nie powinienem się doń odwoływać przynajmniej wobec nie-go.Zród podobnej walki myśli i rozpamiętywań nie spostrzegł Juliusz, że kiedy powóz wol-nym krokiem toczył się pod mały pagórek, jakiś człowiek w łachmanach przysunął się dosamych stopni powozu i chwytając się jedną ręką mosiężnej klamry u boku, drugą zdjął ka-pelusz słomiany i niemiłym a chrypliwym przemówił głosem: Jaśnie wielmożny panie!Juliusz wzdrygnął się, tak przykre głos ten sprawił na nim wrażenie. Kto ty? czego chcesz?  zawołał niechętnie, bo nieznajomy nader szpetną i odpychającąraził fizjonomią. Szukam prawa, jaśnie wielmożny panie!Juliusz myślał w pierwszej chwili, że ma do czynienia z wariatem. Stój!  zawołał na furmana. Czego chcesz?  zapytał nieznajomego. To ja, Mykita Ołańczuk, jaśnie wielmożny panie, czternaście lat służyłem w wojsku.Juliusz przypomniał sobie imię byłego żołnierza, które tak ściśle łączyło się z historią sta-rościca. Czegoż chcesz?  zawołał niechętnie. Nieboszczyk pan mię pokrzywdził i ciągle dochodzę mego prawa, jasny panie, bom so-bie przysiągł, że nie daruję, choćbym miał zdechnąć jak pies  mruknął ciszej, a w na pół ze-zowatych oczach dzika mignęła nienawiść.Juliusz rzucił niecierpliwie. Prawuję się już od sześciu lat, jasny panie, zeszedłem na żebraka; ale to furda  ciągnąłprędko dalej eks-żołnierz. Nieboszczyk pan umarł, to mi Kost' Bulij musi zapłacić za moje,bo on mi swoją ręką rychtyg sto kijów wyliczył jak jeden, a i potem jeszcze obił mię kilkarazy. Ale czegóż chcesz ode mnie, łotrze?  krzyknął Juliusz wybuchając gniewem.82  Jasny panie, ja zabożyłem się 144 nie darować Kostiowi i nie daruję, nie daruję, choćbymię robaki żywcem stoczyły.Dlatego też teraz mam coś meldować jasnemu panu. Mnie?145 Jasny panie, Kost' okrada Zaklęty Dwór! Wysztudyrowałem go tej nocy i szedłemwłaśnie do dworu meldować jasnemu panu.Juliusz żachnął się na to oskarżenie. Jak to śmiesz utrzymywać!  zawołał groznie. Przysięgnę, jasny panie, to, com widział.Straciłem.wszystko prawując się i nikt mię niechce przyjąć w komorne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl