[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli nawet coś by się wam przytrafiło, zapewne sporządziliście już odbitki ze swoich matryc.Na żywoNogi Belli charakteryzuje przedziwna gładkość, która w naturze występuje zazwyczaj jedynie na pupie dziecka.I to nie każdego.Czasami, gdy całuję jej łydki, kiedy sunę ustami po ich doskonałej powierzchni, mijam zgięcia przy kolanie, po czym na udach zwalniam niczym wytrawny alpinista przed ostatnim szturmem na szczyt, to zastanawiam się, czy panna Ybaldia przypadkiem nie poleruje swoich kończyn? Będąc zawodowo zainteresowany twarzami, w wypadku Belli znajduję się w niezwykłym estetycznym rozdarciu - nie wiem, co ma piękniejsze? Jest spełnionym snem czterdziestoletniego mężczyzny, któremu jeszcze niedawno wydawało się, że ma wszystko za sobą.Mamy ciepły sierpniowy wieczór, od kwadransa jesteśmy razem.Bella, zapakowana w puszysty szlafrok, już mi podsunęła swoją czarującą stópkę.Tak to się zawsze musi zaczynać - pieszczotą palców, penetracją językiem różowych cieśninek między nimi, leciutkim ugryzieniem tego najukochańszego, najmniejszego.Nie musimy się śpieszyć.Nareszcie nie musimy się śpieszyć.Mamy przed sobą cały długi weekend.- Nie będę cię potrzebował do poniedziałku - powiedział szef wyruszając do swego starego domu w górach.- Jestem zmęczony.Rzeczywiście, ostatnio nie wygląda za dobrze.Worki pod oczami upodabniają go do starego, chorego lemura.Coraz częściej zdarza mu się wybuchać gniewem, a raz, kiedy myślał, że go nie widzę, płakał.Czasami zastanawiam się, czy brzemię, które wziął na swoje barki, nie jest przypadkiem zbyt ciężkie?Prawie pół roku czekałem na okazję zabrania Belli na moje ranczo.Nasz romans, od pierwszego spotkania na koktajlu w ambasadzie francuskiej, składał się z setki bardzo krótkich, choć fascynujących odcinków.Konieczność dyspozycyjności wobec szefa powoduje, że łańcuch, po którym poruszam się wokół niego, jest bardzo krótki.W każdej chwili mogę spodziewać się szarpnięcia i wezwania do gabinetu, kaplicy czy sali bilardowej.Na dodatek jako osoba publiczna muszę strzec się wścibskich dziennikarzy, fotoamatorów i opozycyjnych polityków.Ba, mój związek z młodą tłumaczką muszę ukrywać przed szefem, który jest purytaninem i nie przyjmuje do wiadomości mej separacji z Barbarą.- Przyzwoici ludzie muszą być stanu żonatego lub duchowego - twierdzi.- Jak możesz pozwalać, Juan, żeby matka twych dzieci przebywała na stałe za granicą.Szef nie przyjmuje do wiadomości, że to Barbara mnie rzuciła (co prawda, sam nie byłem w tej sprawie bez grzechu) i obecnie odpowiada jej status konkubiny króla sardynek ("Jeśli nie masz łusek na oczach, jedz wyłącznie sardynki firmy Mediterane") czy innych żyletek ("najlepszych dla mężczyzny").Jeśli idzie o Carolinę i Mercedes, dziewczynki przebywają w ekskluzywnej szkole w Gstad i sądząc po ich rzadkich telefonach, zupełnie nie doskwiera im brak ojca.Inna sprawa, że nasza konspiracja z Bellą ma swoją podniecającą stronę.Nigdy przedtem nie przypuszczałem, że miłość potajemna może dostarczać takich przyjemności."Kto nigdy nie ślizgał się na brzytwie, ten nie może powiedzieć, że jest prawdziwym mężczyzną" - powiadają Chińczycy- masochiści.I tak to mniej więcej wygląda.Kiedy owej pierwszej nocy kochałem się z Bellą na schodach przeciwpożarowych rezydencji ambasadora Francji, a tuż za ścianą mój szef wygłaszał przemówienie o naszych wielowiekowych związkach z ojczyzną Catherine Deneuve (też była zaproszona), nie przypuszczałem, że są to jeszcze całkiem komfortowe warunki.Od tego czasu bowiem zdarzyło mi się pieścić pięknonogą tłumaczkę w windzie, na stole bilardowym, obok siłowni szefa, na dachu rezydencji tuż poniżej flagi (modląc się, żeby nie wyszedł księżyc), w bagażniku pancernego rolls-royce'a, na dnie suchego basenu, w schowku na szczotki, w mikroskopijnej łazieneczce przy sali konferencyjnej (stłukłem wtedy czołem kryształowe lustro).Tylko w wyjątkowych wypadkach umawialiśmy się w hotelu lub u mnie w domu.Do siebie mnie nie zapraszała ze względu na półsparaliżowaną matkę staruszkę, która w dodatku cierpiała na bezsenność.Dotarłem do sedna, odurzony szaleństwem zapachów i wilgocią, przesunąłem się ku górze, przez cudowny taras brzucha, łagodnie doliną między piersiami stromymi jak Sopki Mandżurii, ku szyi.Bella otworzyła się cała.Teraz już pragnęła mnie szybko.Podążyliśmy więc we dwoje ku spełnieniu.Przekoziołkowaliśmy po dywanie, aż runęła stojąca lampa o kształcie kariatydy i zgasł telewizor, którego kabel utracił łączność z kontaktem.- Tak, tak, Juan, teraz, ty wariacie, ty sukinsynu.Biorąc pod uwagę moje stanowisko, nie były to komplementy wyszukane, ale w Belli jednako kochałem jej zewnętrzną subtelność i wewnętrzną wulgarność.Teraz zresztą przebiłem się przez obie warstwy docierając do banalnego, ale fascynującego ośrodka.Środek był gorący, żywy, żarłoczny, gotowy wyciągnąć ze mnie duszę.Zawyłem:- Och, suko, suczusiu, zwierzaczku!I było po wszystkim.Pocałowałem Bellę w kark i poszedłem do łazienki, zostawiając ją rozmarzoną, rozszerzoną, przegiętą przez wałek, który spadł z otomany pragnąc aktywnie uczestniczyć w naszych zapasach.Mam fart - pomyślałem przypatrując się mej twarzy, szczupłej, bladej, na mój gust o zbyt wydatnym nosie i głębokich bruzdach wokół ust, by uchodzić za przystojną.- Lepiej późno niż wcale.W wąsach zaczęły już srebrzyć mi się pierwsze siwe włosy, podobnie było na skroniach, a przedziałek coraz niebezpieczniej upodabniał się do tonsury.- Jest Bóg na ziemi! Jest, jeśli stworzył dla mnie Bellę.Po tylu zmarnowanych latach z Barbarą, po nieudanym głupim romansie z tą wariatką Christą.Do tej pory nie mam pojęcia, czy samobójczy strzał w "Hotelu Excelsior" padł z mego powodu.Bella była rekompensatą, zadośćuczynieniem.Była wszystkim.Że coś nie jest zupełnie w porządku, zorientowałem się wracając do pokoju.Lampa znów stała w pozycji pionowej, a moje ubranie złożone w kostkę leżało na krześle.- Dobry wieczór, senior Castillo, proszę wybaczyć mi najście, ale niestety, służba nie drużba.- Mówiącym był niski, łysy jak cebula facet o świdrujących oczkach i brodawce, która upodobała sobie zagłębienie obok jego krzywego nosa.Rzuciłem okiem na Bellę; przykryta prześcieradłem siedziała na kanapie, ale nie wydawała się ani przerażona, ani zakłopotana [ Pobierz całość w formacie PDF ]