[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to ja jedna na świecie,że mnie umiłował, że przez mnie tyle krwi rozlał, że pomordował mi braci?.Boże, gdywspomnę, krew we mnie krzepnie.Co ja pocznę? gdzie się przed nim schronię? Waćpan sięnie dziw moim narzekaniom, bom nieszczęsna, bo mnie i wstyd tych afektów, bo stokroćwolałabym śmierć.Policzki Heleny oblały się płomieniami, na które stoczyły się dwie łzy wyciśnięte przezgniew i wzgardę, i ból. Nie będę się o to spierał rzekł pan Zagłoba że wielkie nieszczęście spotkało waszdom, al pozwól waćpanna sobie powiedzieć, iż twoi krewniacy w części sami sobie winni.Nie trzeba było Kozakowi ręki twej obiecywać, a potem go zdradzać, co gdy się wydało, onjuż tak się rozsierdził, iż żadna perswazja moja nic nie pomogła.%7łal mi też dwóch braci po-bitych, a osobliwie tego najmłodszego, boć to był dzieciuch prawie, ale zaraz widać było, żewyrośnie na wielkiego kawalera.Helena poczęła płakać.-Nie przystoją łzy tym szatkom, które waćpanna nosisz, otrzyj je tedy i tak sobie powiedz,że to była wola boża.Bóg też ukaże zabójcę, który już nawet został ukarany, gdy na próżnokrew przelał.a waćpannę, jedyny i główny cel swych namiętnościów, utracił.Tu pan Zagłoba umilkł, po chwili zaś rzekł: Ej, dałżeby on mi łupnia miły Boże, gdyby mię tylko w ręce dostał! Na jaszczur skóręby mi wyprawił.Waćpanna nie wiesz, żem ja ci już w Galacie od Turków palmę otrzymał, aleteż mam dosyć, drugiej nie pragnę i dlatego nie do Aubniów, tylko ku Czerkasom zdążam.Dobrze by było do księcia się schronić, ale nużby dogonili? Słyszałaś waćpanna, że gdymkonie od palika odwiązywał, pachołek Bohunów się obudził.A nuż larum podniósł? Tedybyzaraz do pościgu byli gotowi i złapaliby nas w godzinę bo oni tam mają kniaziowskie świe-że konie, a ja nie miałem czasu wybierać.Bestia to jest dzika ten Bohun, mówię waćpannie.Takem go sobie zbrzydził, że wolałbym diabła zobaczyć niż jego. Boże nas broń od jego rąk. Sam on się zgubił.Czehryn wbrew rozkazowi hetmańskiemu opuścił, z księciem woje-wodą ruskim zadarł.Nie pozostaje mu nic innego, jak do Chmielnickiego umykać.Ale stracion na fantazji, jeśli Chmielnicki pobit będzie, a to się mogło już zdarzyć.Rzędzian spotkał zaKrzemieńczugiem wojska płynące pod Barabaszem i Krzeczowskim na Chmiela, a oprócztego pan Stefan Potocki lądem z usarią pociągnął; ale Rzędzian w Krzemieńczugu dziesięć145dni dla naprawy czajki przesiedział, więc nim do Czehryna dociągnął, bitwa musiała się zda-rzyć.Lada chwila czekaliśmy wiadomości. To więc Rzędzian z Kudaku listy przywiózł? pytała Helena. Tak jest, były listy od pana Skrzetuskiego do kniahini i do waćpanny, ale Bohun je prze-jął, z nich się wszystkiego dowiedział, więc zaraz Rzędziana rozszczepił i na Kurcewiczachmścić się pociągnął. O, nieszczęsne pacholę! Przeze mnie to on krew wylał. Nie frasuj się waćpanna.%7ływ będzie. Kiedyż to się stało? Wczoraj rano.U Bohuna człeka zabić, to jak drugiemu kubek wina łyknąć.A ryczał takpo przeczytaniu listów, że się cały Czehryn trząsł.Rozmowa przerwała się na chwilę.Już też zrobiło się i widno zupełnie.Różana zorza bra-mowana jasnym złotem, opalami i purpurą płonęła na wschodniej stronie nieba.Powietrzebyło świeże, rzezwe; konie poczęły prychać wesoło. No, ruszajmy z Bogiem, a żywo! Szkapy odpoczęły, czasu zaś do stracenia nie mamy rzekł pan Zagłoba.Puścili się znów cwałem i lecieli z pół mili bez wypoczynku.Nagle naprzeciw nich ukazałsię jakiś punkt ciemny, który zbliżał się z nadzwyczajną szybkością. Co to może być? rzekł pan Zagłoba.Zwolnijmy.To człek na koniu.Istotnie jakiś jezdziec zbliżał się całym pędem i pochylony na siodle, z twarzą ukrytą wgrzywie końskiej, smagał jeszcze nahajem swego zrebca, który zdawał się ziemi nie tykać. Co to za diabeł może być i czego tak leci? Ależ leci! rzekł pan Zagłoba dobywając z ol-ster pistoletu, aby być gotowym na wszelki wypadek.Tymczasem goniec zbliżył się już na kroków trzydzieści. Stój! huknął pan Zagłoba wymierzając pistolet. Ktoś jest?Jezdziec zdarł konia i podniósł się na siodle, ale zaledwie spojrzał, gdy krzyknął: Pan Zagłoba! Pleśniewski, sługa starościński z Czehryna? A ty tu co robisz? gdzie lecisz? Mości panie! zawracaj i ty ze mną! Nieszczęście! Gniew boży, sąd boży! Co się stało? Gadaj. Czehryn już zajęty przez Zaporożców.Chłopy szlachtę rżną, sąd boży. W imię Ojca i Syna! Co gadasz.Chmielnicki?. Pan Potocki pobity, pan Czarniecki w niewoli, Tatary idą z Kozakami.Tuhaj-bej! A Barabasz i Krzeczowski? Barabasz zginął, Krzeczowski połączył się z Chmielnickim.Krzywonos jeszcze wczorajw nocy ruszył na hetmanów, Chmielnicki dziś do dnia.Siła straszna.Kraj w ogniu, chłopstwowszędy powstaje, krew się leje! Uciekaj waćpan!Pan Zagłoba oczy wybałuszył, usta otworzył i zdumiał tak, że słowa nie mógł przemówić. Uciekaj waćpan! powtórzył Pleśniewski. Jezus Maria! jęknął pan Zagłoba. Jezus Maria! powtórzyła Helena i wybuchnęła płaczem. Uciekajcie, bo czasu nie ma. Gdzie? dokąd? Do Aubniów. A ty tam dążysz? Tak jest.Do księcia wojewody. A niechże to kaduk porwie! zawołał pan Zagłoba. A hetmani gdzie są? Pod Korsuniem.Ale Krzywonos już pewnie się bije z nimi. Krzywonos czy Prostonos, niechże go zaraza ukąsi! To tam nie ma po co jechać?146 Jak lwu w paszczę, na zgubę waćpan leziesz. A ciebie kto wysłał do Aubniów? Twój pan? Pan z życiem uszedł, a mnie kum mój, co go mam między Zaporożcami, życie ocalił iuciec pomógł.Do Aubniów sam z własnej myśli jadę, bo i nie wiem, gdzie się schronić. A omijaj Rozłogi, bo tam Bohun.On także do rebelii chce się zapisać. O dla Boga! Rety! W Czehrynie mówili, że jeno patrzyć, jak i na Zadnieprzu chłopstwosię podniesie! Być to może, być może! Ruszajże w swoją drogę, gdzie się podoba, bo ja mam dość oswojej skórze myśleć. Tak i uczynię! rzekł Pleśniewski i uderzywszy konia nahajem, ruszył [ Pobierz całość w formacie PDF ]