RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.REJENT Lekarzem?GENIO (elegijnie) Lekarzem duszy zbolałej i srodze zranionej; jeżeli moja metoda mi sięuda, będę szukał w tej duszy dzwięków pokrewnych mojej.REJENT Wariat& e& e& e& czysty wariat! Nie doprowadzaj mnie do niecierpliwości isłuchaj, co ci powiem: kazałem ci tu przyjechać w twoim własnym interesie&GENIO Pospieszyłem na wezwanie jak syn posłuszny.REJENT Więc słuchajże dalej: jest w tym domu panna posażna&GENIO Po poezji najpospolitsza proza!REJENT (powściągając gniew) Proszę cię, schowaj poezję do kieszeni i nastrój się na prozę,bo ja inaczej mówić nie potrafię& (po chwili) Jest panna posażna, do której ręki ułatwiłemci drogę, a ty, nie wiem dlaczego, nawet nie patrzysz na nią& (szyderczo) Czy ci brak od-wagi ze względu, że cyfrę posagu uważasz za zbyt wysoką w stosunku do twojej wartości?GENIO Cha! cha! cha! Wątpię, żebyś mi ojciec znalazł człowieka, któremu by miłość własnanie podszeptywała dobrego o sobie mniemania.Jak to? Cyfra posagu miałaby stanowić owartości panny i jej wyższości nade mną? Fi! Byłoby to stawiać pieniądz na ołtarzu, które-go niegodzien.REJENT Godzien, czy niegodzien, ale jakiż wniosek z tego, co powiedziałeś?GENIO %7łe wszelki podobny skrupuł uważałbym za przesąd niewczesny.REJENT Pierwsze mądre słowo; widzę, żeś pozytywista.GENIO (z uśmiechem) Ale na odwrót: ubieganie się wyłącznie za pieniądzem mam za non-sens, który zostawiam ludziom tak niepraktycznym, jak idealiści.REJENT (desperacko) Czy ty nie wyrzekniesz się nigdy czapki błazeńskiej?GENIO (z humorem) Jako zwolennik metody pozytywnej, powinieneś ojciec wiedzieć, że onaprzede wszystkim szuka faktów& a musimy przyznać za fakt, że jest w człowieku serce,które stanowi skarbnicę uciech moralnych i że przytłumiając jego bicie, skazujemy się zsamowiedzą na szereg zboczeń mogących nas poprowadzić na manowce&REJENT E& on zgłupiał!&GENIO (jak wyżej) Spekulowanie na rękę kobiety w widokach dobrobytu jest dowodem nie-dołęstwa, do którego dochodzi się bujając po obłokach.Ja uważam serce i miłość za dro-gocenny kapitał, który w pożyciu z osobą wybraną przynosi procenta wysokości, o jakiejżaden %7łyd nie śmiałby marzyć.REJENT Słuchaj no, czy ty kpisz ze mnie?91 GENIO (wstając) Powiedziałbym, że jeżeli się nie rozumiemy, mogę odejść!&REJENT Czekaj, nieszczęśliwy, mówmy jak ludzie, nie jak półgłówki& czy córka tegoszlachcica nie podobała ci się?GENIO Owszem, ładna panienka, i gdybyśmy oboje byli wolni, kto wie&REJENT Jak to  oboje wolni ? Co to znaczy? Ona jest wolną, a i ty, spodziewam się, że&GENIO Przepraszam ojca, ma narzeczonego.REJENT Nie ma, to już zerwane.GENIO Co? Zerwane z Antonim? Temu nie wierzę&REJENT Z jakim Antonim?GENIO Z bratem tego, którego chciano jej narzucić dla jakichś widoków familijnych&REJENT To ten dowcipniś kroi na nią! Nic z tego!GENIO Zwierzył mi się jako kolega szkolny.Jakże pozytywnie, kiedy ojciec lubi to wyraże-nie, można by nazwać mój postępek, gdybym wiedząc o tym, wchodził mu w drogę?REJENT Ma bzika, daję słowo! Ależ mówię ci, że to nigdy nie przyjdzie do skutku!GENIO To już nie moja rzecz& a zresztą mnie się podobała ta panienka, którą tu ojciec wi-dział przed chwilą.REJENT Co? Ten podrzutek, rozpustnica, która bałamuci Seweryna?GENIO (surowo) Proszę ojca, wszystko ma swoje granice, nawet żarty.REJENT A tom się doczekał pociechy! Ależ, nieszczęśliwy& zamydlono ci oczy!&GENIO Wiem o wszystkim od Antoniego& Jego brat chciał nadużyć jej położenia w tymdomu, a teraz w widokach nikczemnych porzucił ją bez względu na stan jej serca.REJENT Tak jest, bo zadurzona w nim bez pamięci.(szyderczo) I ty pomimo to chcesz mu jązdmuchnąć, tak naprędce? To już nie wiem, czy głupota, czy zarozumiałość!&GENIO (dotknięty) Wspomniałem, że występuję tylko w roli lekarza& Gdybym chciał przy-brać inną w tej chwili, byłbym głupcem prawdziwym, a pozytywizm uczy, że to jest naj-gorszą kwalifikacją do dopięcia jakiegokolwiek celu.REJENT Idzże do diabła raz z twoim pozytywizmem! (chodzi; po chwili) No, więc konieckońcem, jestem zrujnowany, zarznięty przez własnego syna!GENIO Rozmówimy się, jak ojciec będzie w stanie słuchać z zimną krwią.92 REJENT Przeklnę cię!GENIO Po głębszym zastanowieniu ojciec tego nie zrobi.REJENT Zrobię!GENIO W każdym razie namysł nie zawadzi.(wychodzi środkiem)SCENA VIIIREJENT (sam) Otóż to są skutki, gdy się takiemu mędrkowi we łbie przewróci& Ręczę, że wwłasnym przekonaniu ma się za kolos prawości i cnoty& a ojciec, naturalnie, zbłazniłsię& Dlaczego? Dlatego, że chciał szczęścia dziecka& (po chwili) Wielki kryminał, któ-rego na sto kojarzących się par przynajmniej z jakie dziewięćdziesiąt dopuszcza się bezskrupułu!SCENA IXHELENA, REJENT, potem TYKALSKA, potem ANTONI, potem DAMAZY.HELENA (z okryciem i kapeluszem w ręku, wbiega z lewej strony) Panie Antoni! Gdzie jestpan Antoni? (do Rejenta) Nie widziałeś pan pana Antoniego?REJENT Szpital wariatów, czy co? (spogląda zdziwiony)HELENA Ja go potrzebuję koniecznie! (wybiega na chwilę drzwiami środkowymi)REJENT Czego ona chce od niego?& Podobno Genio miał rację.TYKALSKA (wchodząc spiesznie, także z lewej strony, i przypinając pończoszkę do gorsu)Helenko! (do Rejenta) Cóż pan stoisz jak malowany& idz pan za nią, tu się coś zrobiło.REJENT (niecierpliwie) Co się zrobiło?(Helena, wróciwszy, wybiega na prawo)TYKALSKA Nie wiem, jakem poczciwa& Pan Damazy zamknął się z siostrunią i kłócą siępodobno& Helenka wybiegła jak oparzona i szuka Anteczka, nie wiem po co& Trzeba ichpilnować, mój panie&HELENA (z prawej strony, prowadząc Antoniego i odbierając mu książkę, którą czytał)Rzućże pan tę książkę i biegnij kazać zaprzęgać.(kładzie na siebie zarzutkę) Wszak panmasz tu swoje konie?ANTONI Mam.Co to, zasłabł kto? Posłać po doktora?93 HELENA Ale gdzież tam! Każ pan zaprzęgać czym prędzej& tatuńcio taki zły!&ANTONI Na kogo& o co?HELENA Musisz nas pan odwiezć, bo my tu nie mamy koni; (niecierpliwie) przecie panwiesz, żeśmy przyjechali stryjenki ekwipażem&ANTONI Ale dobrze! Tylko dokąd? Do domu?HELENA Do domu& do nas& razem pojedziemy, z panem będę spokojniejszą&TYKALSKA Ależ, Helenko, zastanów się.(do Rejenta) Mój panie, idz pan tam, zobacz, o coto poszło.REJENT A dajże mi pani spokój! Kto mi każe kłaść palce między drzwi.HELENA Mój złoty panie Antoni! Ja tylko do pana mam zaufanie& (ciszej) Powiedziałamojcu, wszystko będzie dobrze.(głośno) Każ pan zaraz zajechać, potem wyprowadzimy ojcastamtąd.ANTONI Skąd?HELENA Od stryjenki& tak jej tam coś wymawia& o jakiś testament& stryjenka zaczęłamdleć, ale dała pokój.ANTONI (z uśmiechem) No, to nic strasznego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl