[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez dalszepół godziny nie widziała żadnego ruchu.Nagle ocknęła się spojrzenie na budzik unaoczniło jej, że jest 2:26 widoczniesię zdrzemnęła.Niebieski kogut za biurowcem dalej pul-sował a może już dwa? Nie było na co patrzeć ani na coczekać.Położyła się na łóżku.Jeszcze przez chwilę myślinie pozwalały jej zasnąć. Skąd Gospodin dostał wiadomośćo pożarze? Ktoś chciał podpalić biurowiec? Po co?.Potem obudziła się na dzwięk budzika.6:00 pora naporanną gimnastykę.Zanim zeszła na dół, przygotowałaGospodinowi śniadanie w tak zakłóconej rutynie dnia niewiadomo, kiedy znajdzie na nie czas.Gdy po ponad godzinie wchodziła do łazienki, przezotwarte drzwi sypialni słyszała szum wody w drugiej.Pomyciu i goleniu od pamiętnej wpadki przed lustrem goliłasię w zasadzie codziennie gdy weszła do salonu na śnia-danie, przekonała się, że Gospodin już zjadł i najwyrazniejwrócił do pracy, bo nigdzie go nie było.W zakładzie panował zupełny bałagan.Smród spaleni-zny wiercił w nosie, ledwie weszła do biurowca.Na scho-dach stały grupki gapiów w większości byli to pracownicyKeyaki, ale tylu naraz ich jeszcze nie widziała.Trudno byłosię między nimi przecisnąć.Na piętrze byli też jacyś inni w mundurach i bez.Paru kręciło się wokół okopconychdrzwi do serwerowni.Przy ścianach widać było gdzienie-gdzie kupki piany.Przeszła bokiem rozległej, mokrej plamyspalonego linoleum i udała się do swojego biura.Ze zdzi-wieniem stwierdziła, że system informatyczny działa; widaćrzeczywiście próba podpalenia okazała się nieudana, choćdrzwi były nadpalone i się nie zamykały.Siłą rzeczy pracaw takim rozgardiaszu była utrudniona.Widać nie tylko onatak sądziła, bo nikt jej nie wezwał w jakiejkolwiek sprawie,a Agni tylko wpadała na pogaduchy i wypadała.Księgowaławięc piątkową porcję dokumentów, zastanawiała się nad#Infover WM qs84ga8h4v2jwvbzf8zq6hueuxz1zrz0o1s8afxh#tym, kto może być tym nieudolnym podpalaczem, i czekałana obiad, ciekawa, czy chociaż kuchnia będzie dziś praco-wać normalnie.W stołówce stała się ośrodkiem zainteresowania.Wszy-scy oczekiwali od niej informacji wypytywano ją, co i jakdziało się w nocy.Niektórzy okazywali niezadowoleniez faktu, że nie mogła zaspokoić ich ciekawości, ale wielujuż wiedziało od Agniessy o wszystkim, co miała do powie-dzenia.Z ludzmi jednak tak już jest, że lubią słyszeć wiado-mości z pierwszych ust, więc powtarzała każdej i każdemuprzez całą przerwę obiadową te same pięć zdań opisu wy-darzeń widzianych z jej perspektywy.Nie miała nawet czasuna ćwiczenie mięśni pochwy.A potem powtarzała to samojeszcze raz dwom śledczym w gabinecie mistera Hisamatsu.Na koniec jako świadek jaki świadek, czego? podpisa-ła protokół przesłuchania.Rozumiała jednak, że każdy maswoje procedury.Od Agni dowiedziała się a bynajmniej nie musiała jejo to pytać że do gabinetu wzywani są wszyscy pracownicyi że pyta się ich o to, co robili w nocy i o klucze do zakładu.Według koleżanki ktoś wszedł, otworzywszy drzwi doro-bionym kluczem, rozlał pod drzwiami serwerowni benzynę,tak by wlała się do środka, i podpalił.Jednak w serwerownibyły jakieś gaśnice czy coś i one ten pożar ugasiły, tak żestrat prawie nie było, bo zniszczono tylko linoleum i uszko-dzono kilkoro drzwi oraz okopcono ściany.Zaś dyrektorAbel, który, dowiedziawszy się skądś o pożarze, wpadł dobiurowca z nocnym dozorcą, płonące linoleum ugasił zwy-kłymi gaśnicami. Jak myślisz, Oksa, kto do niego zadzwonił, że się pali? spytała Agniessa.Oksana nie wiedziała.Wieczorem Gospodin wrócił pózno, lecz przedtem telefo-nicznie polecił jej przygotować kanapki i nakrycia dla trzech460 D 461#Infover WM ezhr4t42m0pjrabai1fxmgls0vrqjpa6yasf1k4s#osób, i siedział potem długo w noc w salonie z dyrektoremTakuyą i misterem Hisamatsu.Wziął jej telefon i odsłuchi-wali nagrania te z kapitanem i Sipowskim.Kiedy męż-czyzni wyszli, umyła się i zanim Gospodin wrócił, zdążyłajuż zasnąć.Przez cały początek tygodnia Peter był bardziej zapraco-wany niż zwykle, bowiem doszły sprawy dochodzenia mi-licyjnego, odszkodowania i przywrócenia serwerowni dosprawności, a korytarza do używalności.O ile wymianabutli ze środkiem gaszącym tych, które uratowały serwe-ry była względnie łatwa i nowe stanęły na swoim miejscujuż we wtorek, to wymiana drzwi okazała się trudniejsza.Wprawdzie stalowe futryny, zrobione w latach sześćdzie-siątych, i betonowe ściany z wielkiej płyty wymagały tylkoodmalowania, ale troje drzwi do biur należało wymienić.Nowe przywieziono już we wtorek, tyle że nic w nich niepasowało do ocalałych ościeżnic ani rozstaw i rozmiar za-wiasów, ani poziom klamki i zamka.W końcu zdecydowanosię dorobić je od podstaw, co wobec konieczności ich malo-wania przedłużyło roboty o dwa tygodnie.Stalowe, ognioodporne drzwi do serwerowni były całe wprawdzie farba z nich zeszła lub zmieniła kolor, ale byłato sprawa czysto estetyczna ich ogniochronna konstrukcjazdała egzamin praktyczny i działały jak nowe, jednak teżkazano je wymienić, bo tego wymagały przepisy pożarowe.Za to ekipa, która przywiozła nowe drzwi, pracowała tylkokwadrans po prostu te były z bieżącej produkcji monte-rzy zdjęli stare, założyli nowe, wręczyli Peterowi trzy kluczeod nowego zamka i tyle.Najtrudniejsza sprawa była ze smrodem spalenizny.Zdar-to linoleum i jego resztki z połowy korytarza, odskrobano to,co pozostało pod spaloną częścią, a i tak fetor był drażniący,#Infover WM rkgwrd8jo6hh8ai2jdj6fc00ruv1rasqbwzsocdn#mimo wietrzenia.Robotnicy zapewniali, że smród ustąpi,gdy położą nową wykładzinę i odmalują ściany, na razie jed-nak korytarz z ciągu komunikacyjnego zmienił się w cuch-nący tor przeszkód, co utrudniało pracę biur.Sprawę rozmów z firmą ubezpieczeniową wziął na siebieradca prawny z Japończykami.Najgorzej było ze śledztwem w sprawie podpalenia, bofakt działania umyślnego był bezsporny.Zledczy wynieśli sięz Keyaki Kugła i z gabinetu asystenta dyrektora już we wto-rek po południu po przesłuchaniu wszystkich pracowników,ale nadal odwiedzali ich, czyli właściwie Galinę, Isano lubjego, i nagabywali o coraz to nowe szczegóły, co kończyło sięzwykle żmudnym szukaniem kogoś i zadawaniem mu ko-lejnych pytań.Pobrano też próbki spalonego linoleum orazfragmentów nadpalonych drzwi i czegoś, co zdaniem stra-żaków mogło być resztkami plastikowej butelki.Sprawcanadal pozostawał nieznany.Praktycznie wejść na terenmógł ktokolwiek, a i dostęp do klucza od drzwi zewnętrz-nych i możliwość jego skopiowania miało w ciągu ostatnichlat co najmniej kilkadziesiąt osób.W efekcie zanosiło się naumorzenie śledztwa z powodu niewykrycia sprawcy.W tejsytuacji Peter miał poczucie, że na barkach dyrekcji spo-czywa zadanie zapewnienia bezpieczeństwa danym i całejreszcie majątku Keyaki.Rozmawiali o tym z Isano i Takuyąw poniedziałkowy wieczór i ustalili, że w czwartek przyjadądo zakładu japońscy informatycy, których zadaniem będziedokonanie odpowiednich zmian w oprogramowaniu i auto-matycznej łączności satelitarnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]