RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za to byłazdecydowana poczekać w kamieniołomie na powrót Masklina, obojętnie, ile byto miało trwać. Uszy do góry, moje dziecko  odezwała się niespodziewanie Babka Mor-kie. Najgorsze dopiero przed nami.No i może się nigdy nie przytrafić bo.Urwała, widząc bladą niczym śnieg twarz Grimmy, z której uciekły nagle wszyst-kie kolory.Dziewczyna kilkakrotnie bezgłośnie poruszyła ustami, po czym łagod-nie osunęła się na kolana i rozpłakała się.Był to najbardziej szokujący dzwięk, jaki słyszeli.Grimma narzekała, wrzesz-czała, rozkazywała i docinała wszystkim, aż fruwało, ale słuchanie, jak płacze,było czymś zupełnie wyjątkowym.Zupełnie jakby świat stanął na głowie. Przecież tylko chciałam ją pocieszyć. wymamrotała Babka Morkie.Pozostali otoczyli je ciasnym i bezradnym kręgiem, nie wiedząc, co zrobić.Nikt nie chciał ryzykować zbliżenia się do Grimmy, bo wszystko mogło się zda-rzyć.Zamiast się wypłakać w klapę, mogła, dajmy na to, ugryzć albo przynajmniejtak nawymyślać, że nom by się w buty nie zmieścił.Dorcas przyjrzał się tej statycznej scenie, westchnął i zsunął się ze stojącegona śniegu krzesła.Pokuśtykał do Grimmy, łapiąc się dla równowagi gałęzi. Znalazłaś nas, teraz wracamy do kamieniołomu i wszystko będzie w po-rządku  powiedział pocieszająco. Nie będzie!  chlipnęła. Wszyscy musimy się wynosić z kamienioło-mu! Wszystko poszło na opak, lepiej byłoby dla ciebie, jakbyś został w norze. Cóż, nie powiedziałbym. Nie mamy żywności, ludzi nie udało się powstrzymać, jesteśmy w pułapce,w jaką zmienili kamieniołom! Próbowałam zjednoczyć nomy i wszystko sparta-czyłam. Powinniśmy od razu przenieść się do tej stodoły  bąknęła Nooty.82  Wy nadal możecie. Grimma powoli się uspokajała. Młodzi zdążąi powinni jak najszybciej wynieść się jak najdalej od kamieniołomu. Ale dzieci i starzy nie zdołają przejść tam w śniegu  zauważył spokojnieDorcas. Wiesz o tym równie dobrze jak ja, więc nie ma o czym mówić.Nieoszukuj się.I przestań desperować! Wszystkiego próbowaliśmy i robi się tylko coraz gorzej! Myśleliśmy, żena zewnątrz będzie spokojnie i zaczniemy nowe życie, a tymczasem wszystko sięsypie w rękach!Dorcas spojrzał na nią przeciągle, ale się nie odezwał. Możemy równie dobrze przestać się męczyć  dodała Grimma. Może-my się poddać i umrzeć tu i teraz!Zapadła pełna przerażenia cisza. Ehm  odchrząknął Dorcas. Jesteś tego pewna? Jesteś tego naprawdępewna?Coś w jego głosie spowodowało, że uniosła głowę.Wszyscy wpatrywali się w górę.Na spoglądającego w dół  na nich  lisa.Była to jedna z chwil, w których czas zamiera.Grimma wyraznie widziałazielonkawożółte błyski w ślepiach lisa, jego oddech przypominający obłok paryi widoczny w otwartej paszczy czerwony jęzor.Lis ogólnie wyglądał na zaskoczonego.Rzeczywiście był nowy w okolicy i nomy zobaczył po raz pierwszy w życiu.Lisi umysł nie jest szczególnie wyrafinowany, toteż miał spory problem z poję-ciem pewnej sprzeczności.Otóż kształty stworzeń, jakie miał przed sobą  dwienogi, dwie ręce i głowa na górze  kojarzyły mu się z ludzmi, których nauczyłsię omijać, za to wielkość była jak najbardziej odpowiednia na przekąskę.Nomy z kolei przerażenie wmurowało w podłoże.Ucieczka nie miała sensu,jako że lis miał dwa razy więcej nóg, żeby gonić, toteż tak czy owak kończyło sięjako nieboszczyk, tyle że zasapany.Rozległo się warknięcie.Ku zaskoczeniu wszystkich warczała Grimma.Nim ktokolwiek zdążył się odezwać, Grimma zabrała Babce Morkie laskę,podeszła do lisa i rąbnęła go nią na odlew w nos.Lis pisnął i zamrugał zaskoczony. Won!  wrzasnęła Grimma. Już cię tu nie ma!I trzasnęła go ponownie.Lis cofnął łeb, Grimma dała krok do przodu i trafiłago trzeci raz, tym razem z półobrotu.Lis podjął decyzję  wśród krzaków pełno było króliczych nor, dalej, alebezpieczniej.Jeszcze nie spotkał królika, który lałby go po nosie.Króliki byłystanowczo przyjemniejszą perspektywą.Lis fuknął, cofnął się na wszelki wypa-dek, nie spuszczając wzroku z Grimmy, i skoczył w mrok. No!  wykrztusił Dorcas.83  Przepraszam, ale nie cierpię lisów  wyjaśniła Grimma. No i Masklinzawsze powtarzał, że trzeba im pokazać, kto tu rządzi. Przecież nic nie mówię  dodał pospiesznie Dorcas.Grimma spojrzała z pewnym zdziwieniem na laskę i spytała: O czym to ja mówiłam? %7łe możemy się poddać i zginąć tu i teraz  przypomniała jej Babka Mor-kie. O tym nie mówiłam!  warknęła z naciskiem Grimma. Po prostu by-łam trochę zmęczona.Chodzcie, jak tu dłużej będziemy sterczeć, nabawimy sięzapalenia płuc. Albo i czego innego  dodał Sacco, wciąż wpatrujący się w ciemność,w której zniknął lis.* * *Wysoko w górze jasna gwiazda zaczęła się poruszać zygzakiem po niebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl