RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Edevaldis usiadł na jednym z foteli i wskazał mi miejsce przed sobą.Lepsze to niż razem nakanapie.Nie bałem się go, tylko czułem się nieswojo w obecności kogoś znacznie starszego,mądrzejszego i bogatszego niż ja.Zwłaszcza gdy osoba ta przyjmowała mnie w swoim domu,a ja pamiętałem plotki, głoszące, że nie upiera się wyłącznie przy relacjach z płcią piękną. Dziękuję za pomoc, nie wiem, jak mógłbym&  zamilkłem. Odwdzięczyć się byłowyjątkowo ryzykownym określeniem w rozmowie z wampirem. Zadowolę się opowieścią, mój chłopcze  odparł. Dawno nic mnie nie zaciekawiło, amuszę przyznać, że odkąd wczoraj weszliśmy do pustej karczmy, czekam na twojewyjaśnienia.Zaczerwieniłem się.Szef powinien wstać z grobu i mnie zabić.Oczywiście o ile zostało zniego cokolwiek, co dałoby się złożyć w grobie. Przepraszam, nie wiedziałem, że to tyle potrwa.Pan wie przecież, nigdy nie uraziłbymgości, gdybym tylko& Słodki, bądz łaskaw przejść do rzeczy  przerwał mi.Dziwne, nigdy nie widziałem go zniecierpliwionego.Przełknąłem ślinę. Wybrałem się do morloków, aby zapytać, co się stało z trollem  wyrzuciłem z siebie.Edevaldis przyjrzał mi się uważnie, a potem wybuchnął śmiechem. Nie prościej było zapytać mnie? Odpowiedziałby pan?!  Nie wierzyłem, tylko nie wiem, w co konkretnie: w deklaracjęwampira czy we własną głupotę. Gdybym był w nastroju.Za stary jestem, żeby bawić się w ukrywanie prawdy przeddziećmi. Więc co się stało? To znaczy wiem, że go zjedli, ale jak?  Edevaldis uniósł brwi. Jakdo tego doszło?  uściśliłem, zastanawiając się, czy poprzedniego pytania nie zrozumiał zbytdosłownie. Umowa handlowa  rzucił krótko. Morlokowie, żyjąc pod powierzchnią, zajęli sięjedyną możliwą dla nich formą działalności: drążą podziemne korytarze i wydobywająkamienie szlachetne.Dobrze prosperują.Tylko po co pieniądze komuś, kto grzebie w ziemi iżywi się bliznimi? Zawierają umowy i hojnie płacą osobom, które zrezygnują ze swojegociała.To bardzo korzystny kontrakt, a dłużnik sam wybiera, kiedy życie przestanie gointeresować.Klejnoty.Tak, teraz rozumiałem.Część przekazywały do spieniężenia sukuby, niektóre sprzedawaliśmy na zlecenie goblinów, ale& najcenniejsze brały się znikąd.Szef zakazał misię tym interesować, więc sądziłem, że pośredniczy w transakcjach dla jakiejś rasy, która wolipozostać anonimowa.Obstawiałem nawet wampiry.Dobra, to brzmi logicznie, dopóki niewyobrażę sobie świeżo umytego trolla, z jabłkiem w zębach, wchodzącego z własnej woli dojaskini morloków. Mam uwierzyć, że szef rano wyjrzał przez okno i uznał, że to dobry dzień, by zostaćzjedzonym? Był stary, nawet jak na trolla.Tracił siły, pewnie obawiał się, że wkrótce utraci teżpozycję.Nie jesteśmy ludzmi, Słodki.Dla nas naturalna śmierć to zginąć w walce lubprzynajmniej w zębach silniejszego drapieżnika. Lustrował mnie przez chwilę wzrokiem.Widział, że nie zrozumiałem.Nie pytałem dalej, bo bałem się, że mógłbym zrozumieć. Dziękuję  powiedziałem, wstając. Nie chcę panu zabierać więcej czasu.I tak wstyd mi,że sprawiłem aż tyle kłopotów.Edevaldis uśmiechnął się.Wiedział, że uciekam przed prawdą zaraz po tym, jak omal niezginąłem, by ją odnalezć. Jeszcze jedno, chłopcze.Zastanawiam się, jakim cudem wyszedłeś żywy z kopalnimorloków? Może nie polują na zewnątrz, ale zwykle nie gardzą mięsem, które samo wkraczana ich teren. Powiedzieli, że zabicie tytana przynosi pecha  wymamrotałem.Edevaldis nie zdziwił się, nie roześmiał ani nie skinął głową.Wyglądał, jakby w ogóle mnienie usłyszał.Zapatrzył się w ogień na kominku. Rzeczywiście, ostatnim razem nie przyniosło im to szczęścia.Wiesz, że byli bardzostarymi i potężnymi istotami? Jeszcze zanim zbudowano Redlum, niewiele brakowało, apokonaliby nas wszystkich, włącznie z ludzmi.Władza uderzyła im jednak do głowy ipołakomili się na słodkie mięso tytana, nie podejrzewając nawet, że spośród wszystkichgatunków na świecie ten jeden jest dla nich trujący.Najpierw zmarli wszyscy wodzowie, apotem rozpoczęła się bratobójcza walka o ich schedę.Niby nic wielkiego, ale przeciwnicy,którzy od dawna szukali słabego punktu, nie zmarnowali tej okazji. Wampir dopiero terazspojrzał mi w oczy. Widziałeś, ilu ich przetrwało? Zmierć jednostki to obieg materii wprzyrodzie, ale śmierć gatunku&Urwał.Czyżby nie był dość stary, by nie bawić się w ukrywanie prawdy przed dzieckiemwymarłej rasy? A może chciał sprawdzić, czy zapytam o tamtego tytana? Dlaczego harfa?  wypaliłem, zmieniając temat. Niech się pan nie gniewa, ale nie pasujetutaj.Wampir uśmiechnął się smutno, choć może mi się tylko tak wydawało.Jego szlachetne rysyrzadko hańbiły się odzwierciedlaniem tak zwanych ludzkich emocji. To jedyna rzecz w Redlum starsza ode mnie  powiedział.Zupełnie jak dziecko, którym mnie nazywał, dotknąłem strun z nabożną czcią i szybkocofnąłem rękę.To najwyrazniej nie był instrument, bo nie usłyszałem żadnego dzwięku, adelikatne muśnięcie przecięło bandaże, a także strupy na palcach.Rozsądek podpowiadał, że jak na broń harfa była zbyt ciężka i mało praktyczna.Jedyne zastosowanie, jakie przyszło mido głowy, nie licząc krojenia warzyw, to narzędzie tortur.Jakoś nie miałem jednak złudzeń, żerobili na niej sałatki. Powstała w czasach, kiedy to my polowaliśmy na ludzi  wyjaśnił z wesołymi ognikami woczach.Już druga emocjonalna reakcja tego dnia.We własnym domu robił się straszniesentymentalny.A może pomyślałem o tym, żeby nie myśleć o jego słowach? Idz, chłopcze, niech Lisa zmieni ci opatrunek, zanim pozostali się obudzą. Dlaczego pan to wszystko dla mnie robi?  spytałem, wychodząc.Bezinteresowna pomoc ze strony wampira to prawie jak dobrowolny celibat sukuba. Bo mnie bawisz  odparł bez zastanowienia. Bardzo niewiele rzeczy mnie jeszcze bawi.Myślałem, że ze mnie zakpił.Dopiero po latach odkryłem, że tamtego wieczoru ostatni razpowiedział prawdę. Kupić kotka w workuChociaż nie rozpaczałem po śmierci szefa, to przynajmniej wybaczyłem mu wszystkieniesnaski, które były między nami.Może potrafiłem zapomnieć o dawnych urazach, bo terazlepiej go rozumiałem.A może przekonał mnie do siebie, zostawiając mi w spadku karczmę?Właśnie skończyłem dwadzieścia lat i byłem właścicielem jednego z najlepiej prosperującychinteresów w Redlum.Początki nie wyglądały jednak różowo.Zorientowałem się, że w ostatnich tygodniach przedśmiercią troll postanowił cieszyć się życiem i odrzucić codzienne troski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl