[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mbejane wyczuł jego nastrój i chciał jak najszybciej go zmienić.- Mężczyzna z twoją pozycją powinien jechać ze mną samochodem - zawyrokował Sean i ze złośliwą przyjemnością zauważył, jak Mbejane rzuca niespokojne spojrzenie na rollsa zaparkowanego po drugiej stronie podwórka.Ma oczy potwora, pomyślał Mbejane i szybko odwrócił wzrok.- Poprowadzę konia i będę uważał, żeby nic mu się nie stało - oznajmił.- Jak sobie życzysz - zgodził się Sean.Mała procesja wyruszyła wreszcie ku Ladyburgowi.Na przodzie szło dwóch chłopców stajennych prowadząc Sun Dancer z zarzuconym na grzbiet czerwonym kocem, a z tyłu kroczył godnie Mbejane z synami niosącymi jego stołek i włócznie.Dwie godziny później Sean wjechał rollsem na pole za klatkami targowymi dla bydła.Patrząc prosto przed siebie, z rękami zaciśniętymi kurczowo na kierownicy, nie słyszał witających go okrzyków i nie widział zebranych tłumów, dopóki rolls nie zarył przodem w gęstej kępie trawy, zatrzymał się i Sean mógł puścić kierownicę.Odetchnął głęboko, mięśnie twarzy rozluźniły się i jego oblicze rozjaśnił niepewny uśmiech triumfu.- Udało się! - powiedział to na głos, jakby jeszcze nie był pewien.- Bardzo dobrze się spisałeś, kochanie.- Głos Ruth był nieco ochrypły, gdy puściła z wyraźną ulgą Storm.- Powinieneś był pozwolić mi poprowadzić, tato.- Dirk siedział rozparty na tylnym siedzeniu.Sean odwrócił się do niego z wściekłą miną, ale Dirk był szybszy.Otworzył drzwi i zniknął w tłumie zebranych przy samochodzie ludzi, zanim Sean znalazł odpowiednie słowa.- Witaj, Sean.Miło cię widzieć.- Denis Peterson otworzył mu drzwi i Sean szybko zmienił minę na bardziej przyjazną.- Cześć, Denis.Przyszło wielu ludzi.- Są wszyscy mieszkańcy z okolicy - zapewnił go Denis.Uścisnęli sobie dłonie i rozejrzeli się z satysfakcją po polu.Przy płocie stało co najmniej pięćdziesiąt powozów, jeden z wagonów został przerobiony na otwarty bar z dzbankami kawy i tacami ciastek.Przy bramie tłoczyli się ludzie, a mali chłopcy ubrani w już wybrudzone świąteczne ubranka ścigali się z krzykiem pomiędzy tłumem dorosłych.- Kto jest odpowiedzialny za dekoracje? - spytał Sean, przyglądając się flagom powiewającym na palach oznaczających koniec toru i zwisających ze sznurów odgradzających jego początek.- Rada miejska.Mieliśmy głosowanie na ten temat w zeszłym tygodniu.- Bardzo ładnie to urządziliście.- Sean patrzył na ogrodzenie, za którym stały konie.Wzdłuż niego cisnął się zbity tłum ludzi, ale Sean dojrzał Dirka, który przeskoczył płot i wśród wesołych krzyków gapiów stanął przy Sun Dancer.- Przystojny chłopak.- Denis także patrzył na Dirka, ale w jego głosie było słychać nie wypowiedzianą myśl: Cieszę się, że to nie mój syn.- Dziękuję.Denis wyczuł rezerwę w jego głosie i uśmiechnął się ironicznie.- Lepiej chodźmy porozmawiać z sędziami.Garry już czeka.- Denis wskazał głową na powóz stojący przy końcu liny i Sean mimo że cały czas czuł jego obecność, dopiero teraz spojrzał w tym kierunku.Obok Pye'a, Erasmusa i ojca stał Michael.Patrzył w ich stronę.Wysoki i szczupły, w długich, czarnych butach do konnej jazdy, w rozpiętej białej koszuli, pod którą rysowały się szerokie ramiona, Michael opierał się o wysokie koło.Ada i Anna siedziały na tylnym siedzeniu i Sean poczuł złość, że Ada jest z nimi.- Mamo - przywitał ją bez uśmiechu.- Witaj, Sean.- Nie potrafił pojąć tonu jej głosu i wyrazu twarzy.Czy żałowała go, czy też odtrącała? Przez długą minutę patrzyli sobie w oczy i wreszcie Sean spuścił wzrok już nie z gniewem, ale z poczuciem winy.Nie rozumiał tego uczucia, lecz pełne wyrzutu spojrzenie Ady obudziło jego sumienie.- Anno - przywitał ją i w odpowiedzi otrzymał sztywne skinienie głową.- Garry.- Sean starał się uśmiechnąć.Zrobił ruch, jakby chciał podać mu rękę, ale wiedział dobrze, że gest nie zostanie przyjęty, gdyż Garry miał ten sam oskarżycielski wzrok, co Ada.Obrócił się z ulgą do Michaela.- Cześć, Mike.Zdajesz sobie sprawę, że dostaniesz dziś wciry?- Udowodnię ci, że będziesz musiał odszczekać te słowa! - Roześmieli się swobodnie, z tak oczywistą radością, że Anna poruszyła się niespokojnie na siedzeniu i odezwała się szorstko.- Ronny, czy nie moglibyśmy już zaczynać?- Tak.- Ronny Pye zgodził się z nią ochoczo.- No więc, gdzie jest Dirk? Lepiej go poszukajmy.Zostawili panie i przeszli przez tłum do ogrodzenia z końmi, gdzie Dirk żartował właśnie z dwoma pannami, w których Sean rozpoznał córki jednego z kierowników fabryki.Dziewczęta spoglądały na Dirka z tak bezwstydnym uwielbieniem, że Sean poczuł ukłucie dumy.Dirk zostawił dziewczęta i podszedł do nich.- Wszystko gotowe, tato.- Właśnie widzę - mruknął burkliwie Sean i poczekał, aż Dirk przywita się z pozostałymi mężczyznami.Dirk zignorował wszystkich i zwrócił się do Ronny'ego Pye'a.- No to słuchamy.- W porządku.Wyścig pomiędzy rumakiem Grey Weather Garry'ego Courteneya a klaczą Sun Dancer Seana Courteneya.Jest to wyścig honorowy bez żadnych zakładów ze strony właścicieli.Czy wszyscy się zgadzają?- Tak - odpowiedział Sean.Garry otworzył usta, żeby coś powiedzieć, lecz zaraz je zacisnął i skinął głową.Czuł, że się lekko poci.Rozłożył chusteczkę i wytarł czoło.- Długość toru wynosi pięć mil wokół czterech znaków granicznych.Pierwszy znak to pale wzniesione na tym polu, drugi to północno-wschodni koniec farmy Theunis Kraal.- Ronny wskazał na szczyt skarpy nad nimi, której zbocze, poznaczone ciemnymi plamami drzew, złociło się w porannym słońcu.- Trzeci punkt to studnia numer trzy na farmie Mahobo Kloof, która jest zasłonięta przez drzewa i nie możemy jej stąd widzieć.- Ręka Ronny'ego zakreśliła długi łuk wzdłuż zbocza skarpy i zatrzymała się, wskazując na kępę drzew gumowych.- Oczywiście obaj znacie ten punkt? - upewnił się.- Jasne - odparł Dirk, a Michael skinął głową.- Czwarty i ostatni punkt to punkt mety, który jest jednocześnie punktem startowym.- Wskazał kciukiem na dwa słupy obwieszone kolorowymi flagami.- Na granicy Theunis Kraal i przy studni zostali ustawieni zarządzający, którzy upewnią się, że minęliście te znaki.Sędziami są panowie: Peterson, Erasmus i ja.Wszystkie kwestie związane z wyścigiem i interpretacją zasad będą rozstrzygane tylko przez nas.- Ronny mówił dalej, ale Sean skoncentrował się na uczuciu podniecenia, jakie go z wolna ogarniało, podnosząc się od żołądka i obejmując resztę ciała.Wszyscy doświadczali teraz tego uczucia i dawało się je wyczuć nawet w głosie Ronny'ego.Sean nie rozumiał lisiego wyrazu twarzy bankiera, który mówił, że Ronny Pye może zyskać o wiele więcej, niż którykolwiek z nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]