RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jo-Beth weszła za nią.Światło, które oślepiło ją już w hallu, było tu jeszcze jaskrawsze, chociaż żadnego źródła światła nie było widać.Zupełnie, jakby znajdujący się w pokoju ludzie przyszli tu już oświetleni; płonęły blaskiem ich włosy, oczy i zęby olśniewały.Wsparty o kominek stał Mel - tęgi, łysy i napuszony - omiatając spojrzeniem pokój pełen sławnych ludzi.Zgodnie z zapowiedzią Lois, do Palomo Grove rzeczywiście przybyły gwiazdy, o których mówiła.Rodzina Pattersonów: Alan, Virginia, Benny i Jayne, nawet ich pies - kundel Morgan - królowali pośrodku pokoju, razem z kilkoma innymi bohaterami serialu: panią Kilne, sąsiadką, która zatruwała Virginii życie, oraz Haywardami, właścicielami narożnego sklepiku.Alan Patterson żywo rozprawiał z Hester d'Arcy, nieszczęsną heroiną "Maskarady".Jej nadmiernie rozbudzona siostra, która wytruła połowę rodziny, by zdobyć niezmierzone bogactwa, stała w kącie, puszczając oko do mężczyzny z reklamówki zachwalającej męskie slipy, który przyszedł w swym zwyczajnym stroju - prawie nago.- Proszę o uwagę! - zawołała Lois, przekrzykując gwar.- Proszę wszystkich o uwagę! Chciałabym przedstawić państwu jedną z moich przyjaciółek.Jedną z moich najlepszych przyjaciółek.Znajome twarze, jak okładki kilkunastu "Tygodników telewizyjnych", zwróciły się zaciekawione w stronę Jo-Beth.Chciała uciec z tego domu wariatów, zanim i ją dotknie szaleństwo, ale Lois mocno trzymała ją za rękę.Zresztą było to częścią ogólnego szaleństwa.Jeśli chciała Je zrozumieć, powinna tu zostać.-.oto Jo-Beth McGuire - powiedziała Lois.Wszyscy uśmiechnęli się do niej, nawet tamten kowboj.***- Zdaje się, że trzeba pani drinka - powiedział Mel, kiedy Lois przedstawiła jej po kolei wszystkich gości.- Nie piję alkoholu.- Mimo wszystko wygląda pani tak, jakby go pani potrzebowała - odparł.- Chyba od dziś wszyscy powinniśmy zmienić nasz sposób bycia, prawda? Albo może od wczoraj wieczorem - popatrzył na Lois, która zanosiła się od śmiechu.- Nigdy nie widziałem jej tak uszczęśliwionej - powiedział.- Przez to sam jestem szczęśliwy.- Ale czy pan wie, skąd wzięli się wszyscy ci ludzie? - zapytała Jo-Beth.Mel wzruszył ramionami.- Wiem tyle co i pani.Przejdźmy na drugą stronę, dobrze? Pani nie chce się napić, ale ja tak.Lois zawsze odmawiała sobie takich drobnych przyjemności.Zawsze jej mówiłem: Pan Bóg nie patrzy.A nawet jak patrzy, to nic go to nie obchodzi.Przecisnęli się między gośćmi w hallu.Zebrało się tu nieco ludzi, którzy uciekli od ścisku w salonie.Było wśród nich kilkoro członków rady kościelnej: Maeline Mallett, Al Grisby, Ruby Shepherd.Uśmiechnęli się do Jo-Beth; niczym nie dali jej do zrozumienia, że znajdują w tym zgromadzeniu coś niewłaściwego.Może sami przyprowadzili tu swoich Gości?- Był pan w nocy w Pasażu? - zapytała Mela, kiedy nalewał jej soku pomarańczowego.- Owszem, byłem.- A Maeline? Lopis? Kritzlerowie?- Chyba tak.Zapomniałem, kto tam był, ale jestem pewien, że większość z nich.Na pewno nie chce pani, żebym dolał czegoś do soku?- Może tak.- powiedziała niejasno, składając w myślach cząstki tej tajemnicy.- Brawo! - pochwalił ją Mel.- Pan Bóg nie patrzy, a nawet jeśli.- To Go to nic nie obchodzi.Wzięła szklaneczkę.- Właśnie.Nic Go to nie obchodzi.Najpierw spróbowała troszeczkę, a potem pociągnęła spory łyk.- Co tu jest? spytała.- Wódka.Czy świat zaczyna wariować, panie Knapp?- Chyba tak - odparł.- Co więcej, całkiem mi się to podoba.Howie obudził się tuż po dziesiątej, nie dlatego że dostatecznie wypoczął, ale przewracając się we śnie na drugi bok, uraził chorą rękę.Ból otrzeźwił go jak uderzenie w twarz.Usiadł i w świetle księżyca oglądał pulsujące bólem kostki.Skaleczenia znów się otworzyły.Ubrał się i poszedł do łazienki, by obmyć krew, a potem zaczął szukać bandaża.Przyniosła mu go matka Jo-Beth; zręcznie opatrzyła mu rękę i poinformowała, że Jo-Beth poszła do Lois Knapp.Długo tam siedzi - powiedziała.Jeszcze nie ma pół do jedenastej.- Mimo wszystko.- Może bym się tam po nią wybrał?- Naprawdę mógłbyś? Weź samochód Tommy-Raya.- To daleko?- Nie.- To się przejdę.Ciepła noc i ten spacer w ciemności, kiedy nie ścigały go żadne psy gończe, przypomniały mu pierwszą noc, którą spędził w Grove; przypomniał sobie, jak zobaczył Jo-Beth w Barze Hamburgerowym Butricka; jak z nią rozmawiał; jak zakochał się w ciągu kilku sekund.Nieszczęścia, które od tamtej pory spadły na Grove, były bezpośrednim skutkiem tamtego spotkania.Jednak mimo siły swojego uczucia dla Jo-Beth nie mógł tak naprawdę uwierzyć, że właśnie ono pociągnęło za sobą tak doniosłe następstwa.Czy możliwe, że poza wrogością dzielącą dżaffa i Fletchera - poza Quiddity i walką o panowanie nad nią - istniał Jeszcze potężniejszy spisek? Zawsze zaprzątał sobie głowę takimi imponderabiliami: próbował wyobrazić sobie nieskończoność, albo co poczułby, gdyby dotknął słońca? Przyjemność leżała nie w samym rozwiązaniu, ale w napięciu, które wiązało się z pokonywaniem problemu.W tym wypadku różnica polegała na jego miejscu w tym problemie.Słońce i nieskończoność niepokoiły umysły tęższe niż jego.Ale to, co czuł wobec Jo-Beth, niepokoiło tylko jego; jeżeli - jak podpowiadał mu jakiś głęboko ukryty instynkt (może podszept Fletchera?) - ich spotkanie było maleńkim, ale istotnym wątkiem jakiejś ogromnej opowieści.Howie nie może pozostawiać tej sprawy owym wielkim umysłom.Odpowiedzialność - przynajmniej w części - spadała na niego; na nich oboje.Bardzo nad tym ubolewał.Tak pragnął mieć trochę czasu dla siebie, by zalecać się do Jo-Beth, jak pierwszy lepszy małomiasteczkowy konkurent.Układać plany na przyszłość, nie czując na ramionach brzemienia niejasnej przeszłości.Ale było to nieosiągalne.Jeśli na poparcie tej tezy potrzebował bardziej konkretnego dowodu, to znajdzie go w domu Lois Knapp.- Ktoś do ciebie, Jo-Beth.Odwróciła się i zobaczyła tę samą minę, którą sama musiała mieć przed dwiema godzinami, kiedy wchodziła do salonu.- Howie - powiedziała.- Co się tu dzieje?Jest przyjęcie.- No tak, to widzę.Ale skąd się tu wzięli ci wszyscy aktorzy? Przecież wszyscy nie mogą mieszkać w Grove.- To nie aktorzy.Oni są z telewizji.Jest trochę ludzi z filmu.Niewielu, ale.- Chwileczkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl