RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieoczekiwaniepojawił się też Hjalmir ze swoją czarnoskórą Złotą.Była rozkuta, rozmawiali normalnie.Gdyby nie ogon, wyglądałaby jak zwyczajna, urodziwa dziewczyna.Kładła ręce naskronie legionistów, Bertucci za pół sycela zażyczył sobie dotknięcia czoła jej gołąpiersią.Musiał przy tym przyklęknąć przed drobną ogoniastą.Hjalmir zainkasowałnależność. Skurwiel , pomyślał z zazdrością Adams. Już robi interesy na niewolnicy.Jednaknie wiedział, czy rzeczywiście chirurg oszukuje swoją Złotą.Godzinę pózniej przybyła pretoria.Nocleg przetrzymali bez strat.Adams zdałsotnikowi dowództwo.Reutel zaakceptował postanowienia Adamsa w sprawie służbyPięknookiej. Codziennie jeszcze przez godzinę po zmroku brama będzie otwarta  powiedział.Twoja Złota nadal pozostaje na służbie legionowej. Urwał, czytając raport Adamsa.Mogę Urbanyja odesłać Chettiemu, ale kim go zastąpić.? W Krum złapanych Czarnych dogląda rachubiec Barchem.Dobrze mu z oczupatrzy.Tyle że się marnie nadaje do zwiadów, bo schorowany, garbaty. Ten z twoją kuszą? Właśnie.Reutel pozwolił mu się odmeldować.Nie wspomniał o przeniesieniu felczera dopretorii.Gdy tylko Adams wyszedł od sotnika, Hjalmir poprosił go na obdukcję swojej Złotej. Już wszystko powiedziałem ci wczoraj  mruknął, idąc za chirurgiem.Czarna siedziała za stołem.Szczupła, naga ciemnoskóra dziewczyna, żadna bestia.Piersi miała lekko opadające niczym prawdziwa kobieta, nie jak Złota.Różki ledwiewystawały ponad kędzierzawe, ciemnokasztanowe loki.Zwracał uwagę dość długi ogon. Potrafisz zzuć kopytka?  spytał Adams. Oczywiście, że nie. Moja w Krum potrafiła je zdjąć, tutaj straciła tę zdolność  powiedział do Hjalmira. Co o niej sądzisz? Za dnia przecież jaśniej. To samo, co wczoraj: nie wiem.Skórę ma czekoladową jak ciemnoskóradziewczyna.Tylko różki, ogon i kopytka.Ona wygląda bardziej ludzko niż moja. Wez ją do siebie na dwa dni  zaproponował Hjalmir. Rysuj, badaj, rób z nią, cochcesz.Będę polegał na twojej opinii.Trudno odmówić takiej prośbie.Adams zdążył przywyknąć do ordynansa.  Skończył mi się papier rysunkowy, jak mam ją dokumentować? Mam jeszcze kilka kartek. Hjalmir wyszperał ze swoich maneli parę arkuszykremowego papieru. Kup jej tunikę, bo się zaczną awantury w obozie.Przynieś do mnie.Przyjrzę się jejdokładnie, możesz mi w tym asystować.A ciebie jak zwać.?  rzucił do Złotej, zbierającsię do wyjścia. Nazwij mnie jakoś. Może Crispa?  Przejechał dłonią po jej kędzierzawej czuprynie. Niech będzie  przytaknął Hjalmir.Już u siebie Adams zmierzył jej obwód ramion, przedramion, ud i podudzi.Jejsłabość nie mogła być udawana, przy takim przekroju żaden mięsień nie mógł miećnadludzkiej siły.Rysowanie sylwetki szło mu łatwo.Mierzył, znajdując w niej proporcje ideału.Według wszelkich miar czarna dziewczyna była zbudowana tak, jak powinien wyglądaćwzorzec kobiecego ciała.Adams wybrał klasyczną pozę aktu klęczącego z uniesionymiramionami.Była tu jak najbardziej odpowiednia, a jednocześnie pozwalaławyeksponować wspaniały ogon.Hjalmir przyszedł, rzucił w kąt zrolowaną tunikę, spojrzał na karton i się zachwycił. Przyjdę, jak skończysz, Spalony.Nie chcę, żeby ci ręka zadrżała.Wychodzi jeszczepiękniej niż twoja Złota.Adams wrócił do szkicowania. Znów powtórzy się dziwaczny sen? , pomyślał.Jakby na życzenie Crispa wysunęła się ze swojej czarnej skóry, zdjęła maseczkęi kędzierzawą perukę i znów miał przed sobą nagą Renatę.Zaraz wpadła mu w ramionai obrócili się tak, że ona była pod spodem.Ktoś mocno szarpnął go za ramię.ZdumionyAdams uniósł głowę.Ujrzał przed sobą zapłakaną twarz Złotej Pięknookiej, którapróbowała go unieść.Jej wysiłki nie zdały się jednak na nic.Wróciło to niesamowiteuczucie wyfruwania poza własne ciało i bajecznego lotu z Renatą w ramionach.Wrażeniemocne, jak w pierwszym z serii niezwykłych snów.Złota gdzieś zniknęła.Obudził się.Crispa szarpała go za ramię. Usnąłeś za dnia w czasie rysowania  powiedziała. Jesteś przemęczony służbą.Adams pozbierał się.Opodal leżał nie ukończony rysunek.Poplątane rzemienieskorupy gniotły go w przyrodzenie. Siadaj na ławie  rzekł. Pracujemy dalej.Wzruszyła ramionami i przybrała pozę.Gdy skończył rysować, ułożyła się wygodniei wkrótce zasnęła.Zaczął drugi szkic, postać półleżącej Crispy.Pracował pewnie, szybko.Czuł, że trafia właściwe proporcje, że kreśli właściwe kreski.Wkrótce zajrzał do nich Hjalmir. No, i jak się czujesz, Krawiec? Wszystko z tobą w porządku?  zapytał. Zwietnie się czuję.Robota pali się w rękach.Patrz na ten karton. Na chwilępogrążył się w pracy. Zostawiłeś mi ją, żebym się z nią przespał na próbę?  Uniósłoczy znad kartonu. Bo Spalony jest odporniejszy, hę.?Hjalmir zrobił niewyrazną minę. To byłby poważny błąd.Gdybym skorzystał na niej, wiele byś stracił.Hjalmir dziwnie spojrzał na niego. Widzisz, każda z Córek Ziemi pragnie ludzkiego dziecka, a potem tracizainteresowanie mężczyzną.Pierwsze razy z nią są niezrównane, niepodobne do niczegoinnego. Wiem, drą się na cały Wentzel  przerwał mu Hjalmir ze zmarszczonymi brwiamii nagle się zirytował.Patrzył surowo, jakby słuchał kpin w żywe oczy, ale nie zareagował.Adams uniósł brwi..A potem jest coraz bardziej zwyczajnie, wreszcie gorzej niż z kobietą zreferował swoje sny. Moja Złota Pięknooka była już zasiana i mną się nieinteresowała.Po co miałbyś stracić swoje najlepsze.? To jak się przekonać, że nie jest trująca dla mnie? Zpij z nią na jednym posłaniu, ale ciasno zasznuruj swoją skorupę.Niech sięzmiesza wasz pot.Jak cię co oblezie, znaczy, że ci zagraża, a ze słabą infekcją sobieporadzisz.Sam możesz wymyślić sporo innych podobnych prób.A potem wezmieszswoje szczęście. Czegoś mi to powiedział? Mogłeś ją jeszcze dłużej trzymać u siebie. Bo naszła mnie jedna wątpliwość. Adams pokiwał głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl