[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tego samego czasu pochodzi i bransoleta.Paweł malutką miotełką, delikatnie jak porcelanę, obmiatał resztki starej czaszki.No, teraz już będzie mógł napisać do swoich kumpli o „krew w żyłach mrożących szkieletach”.W szczęce tkwiło kilka zielonych od śniedzi zębów.Nie potrafiłem nie myśleć, że kobieta ta, być może, odznaczała się kiedyś pięknością i, gdy uśmiechała się, widok jej białych, lśniących zębów zachwycał mężczyznę.Jakże musiał ją kochać, skoro pochowano go przy niej.Rozłączyła ich śmierć okrutna i bezwzględna dla ludzkich uczuć.I potem znowu śmierć ich połączyła.Wspólnym grobem.„Treue Liebe bis zum Grabe”[8] – przypomniał mi się piękny wiersz.A przecież tutaj miłość poszła aż poza grób, na wieki.Ludzi sprzed dwóch tysięcy lat wyobrażamy sobie najczęściej jako twardych, okrutnych, bezwzględnych.A ileż delikatnych i wzniosłych uczuć ludzkich kryje ta wspólna mogiła.– Agnieszko – powiedziałem zaglądając do namiotu dziewcząt – może pragniesz popływać po jeziorze?Czesała przed lusterkiem swoje długie, ładne włosy.Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.– Umówiłam się z panami inżynierami, że pójdę z nimi łowić ryby.Zwykłam dotrzymywać słowa.– Wolisz Chudego Genka? – zawołałem.– Ty też nie jesteś gruby – zauważyła.Było mi bardzo przykro.Wróciłem wolno do swego namiotu i nie miałem już ochoty ani czytać o Gotach, ani słuchać o skradzionych figusach, ani szukać lekarstwa, które uleczyłoby Pawła z jego młodzieńczej nudy.Po gładkim jeziorze wędrowały powoli czerwone cienie wieczoru, od bezludnej wyspy dochodził żałosny krzyk mewy.Woda przesycona różową poświatą opalizowała jednak zielonkawo jak malachitowy uralski kamień.Sięgnąłem na dno walizki po tomik wierszy Petrarki.W sąsiedztwie odkrytej dziś mogiły wzruszał mnie on jak nigdy dotąd.Wiersze bolesne, idźcie pod grobowyKamień, kryjący skarb mój i niedolę,Wołajcie tę, co z nieba wam odpowie,Choć ziemskie szczątki jej są w marnym dole.I powtarzałem półgłosem, z uporem:.Zaprawdę prochem jesteśmy i cieniem.Zaprawdę złudne nadziei promienie.I Franciszek też miał dziś swój „zły dzień”.Łaził po obozie postękując.Poprosiłem, żeby mi zaparzył herbaty.Przyrządził mi jednak taką cienką lurę, że musiałem głośno wyrazić zdziwienie!– Ech, panie Tomaszu – machnął ręką.– Wszystko teraz idzie ku złemu.Herbata jest zła.A czy każdy z nas nie staje się coraz gorszy?ROZDZIAŁ SZÓSTYZABAWNA PRZYGODA DOKTORA LISSAUERA · CZY „KRĘGI MAGICZNE” BYŁY KALENDARZEM? · ARCHEOLOGICZNA CIUCIUBABKA · NOC KUPAŁY · CHUDY GENEK I GNUŚNY KAZEK · „MOOWA” · DUCH GOTA · PŁONĄCE KAMIENIE · ŻABA.Można przyjąć, że Gotów na Pomorzu nigdy nie było, a wspomniana przez Jordanesa historia ich przybycia nad ujście Wisły jest tylko legendą, którą powinni się zająć bajkopisarze.Byłoby to nawet dla nas bardzo wygodne.Okazalibyśmy tym lekceważenie dla wszelkiego rodzaju niemieckich teorii i ich pretensji do naszego Pomorza.Bo chociaż wojownicy goccy nie mieli nic wspólnego z dzisiejszymi Niemcami, byli tylko dalekimi pobratymcami ich praprzodków – to jednak hitlerowska propaganda szeroko nawiązywała do gockich podbojów świata.Niszcząc kulturę zwyciężonych krajów, hitlerowcy mówili o swej wielkiej misji cywilizacyjnej i kulturalnej.Tę misję spełniały – ich zdaniem – także dawne plemiona germańskie.Uczony hitlerowski Miller nazywał łupieżcze wyprawy Gotów „okresem wielkich podróży odkrywczych”, a przyczynę tych „podróży” upatrywał nie w chęci zagarnięcia łupów, ale w „charakterystycznej dla Germanów przedsiębiorczości i żądzy czynów”.„Wielkie podróże odkrywcze? Zazwyczaj podróże badawcze – polemizował z Millerem profesor Kostrzewski – podejmują przedstawiciele ludów cywilizowanych do krajów żyjących na niższym stopniu kultury.Tymczasem Goci, lud pozbawiony historii, rzekomo „odkrywa” i „bada” wybrzeże Morza Czarnego, Azję Mniejszą, Grecję i Rzym, które były od dawna odkryte i żyły od wieków życiem cywilizowanym”.Prawdziwa nauka nie ma jednak nic wspólnego z wygodnictwem.Prawdziwą naukę cechuje uczciwość.Czy można z czystym sumieniem przejść obojętnie obok faktu, że w początkach naszej ery u ujścia Wisły i na Pomorzu Wschodnim pojawił się jakiś nowy, obcy element kulturowy? Że na naszych ziemiach północnych znajdywane są nieznane u Słowian pomorskich kamienne kurhany, groby ze stelarni, kamienne kręgi z podługowatych głazów? Że w wielu grobach z tych czasów odkrywa się skandynawskie ozdoby i narzędzia, zaś na cmentarzysku w Elblągu odkryto gotlandzkie nakrycia głowy z naszytymi nań brązowymi guzkami? Nie możemy zamykać oczu na fakt, iż do języka naszego przeniknęło wiele słów gockich, jak: cesarz, ksiądz, książę, miecz, hełm, chleb, ocet, kocioł, szkło.Uczciwość naukowa każe więc badać, szperać, szukać pośród zawiłych tropów.Każe także uwzględnić głosy różnych stron i wysłuchać sprzecznych poglądów.– Nawet sobie nie wyobrażasz, ile dziwacznych teorii zrodziły kręgi magiczne – powiedział Andrzej.– Słyszałeś o wesołym figlu, jaki spłatały one doktorowi Lissauerowi?Andrzej, Paweł i ja siedzieliśmy w trójkę w lesie, na długim koziołku do piłowania drzewa.Czytałem o kłopotach doktora Lissauera, ale nie znał tej historii Paweł.Może właśnie tutaj, mając przed oczami wielki krąg kamienny zbudowany na szczycie wzgórza, odkryje on nareszcie uroki archeologii?Na jeziorze trwał jeszcze późny czerwcowy wieczór.Ale zbocza wzgórza porosłe lasem ginęły już w ciemności.Pośród kurhanów i pni drzew leśnych słyszeliśmy wesołe głosy: Agnieszka i Chudy Genek zbierali chrust na ognisko.Rozpoczynała się noc świętego Jana, noc rozkwitającego kwiatu paproci, który przynosi szczęście.Przed dwoma laty, gdy pierwszy raz wziąłem udział w pracach wykopaliskowych, w sobótkowy wieczór umówiłem się z Agnieszką na poszukiwanie baśniowego kwiatu.W godzinę później nastąpiła straszna ulewa i pozostaliśmy w swych namiotach.Nie trzeba się umawiać na wspólne poszukiwanie szczęścia.„A może dzisiaj wszystko odbyłoby się zupełnie inaczej” – pomyślałem.Lecz Andrzej rozpoczął opowiadanie:– W 1874 roku gdański archeolog doktor Lissauer postanowił rozwikłać zagadkę kręgów kamiennych i wyjechał do miejscowości Odry w powiecie Chojnickim na Pomorzu Wschodnim.W Odrach, w lesie nad brzegiem Czarnej Wody, rozpościerało się kilkanaście kamiennych kolisk z głazów.Takich samych jak u nas w Gąsiorach.Wysokie na metr albo półtora podługowate kamienie ustawione w krąg co kilka metrów.Otaczał je wieniec mogił i kurhanów.W czasach doktora Lissauera metody badawcze były jeszcze dość prymitywne.Poczciwy gdański archeolog zadowolił się rozkopaniem części środkowej kilku kręgów oraz zbadał otoczenie trzech trylitów.Wewnątrz kręgów odnalazł jamy grobowe wypełnione resztkami zwęglonego drewna i przepalonymi kośćmi ludzkimi, a obok jednego z trylitów – groby z popielnicami.Żadnych innych zabytków grobowych nie było.Tylko obok jednej z urn odkryto nie wykończony grocik kamienny.Na fakcie odnalezienia tego grocika oparł Lissauer swe przekonanie, że kręgi pochodzą z epoki kamiennej.To przekonanie przejął później taki poważny archeolog niemiecki jak Kossinna [ Pobierz całość w formacie PDF ]