[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chase nie czekał ani sekundy. Dowiedziałeś się czegoś od tego chłopaka, którego wysłał Stone? Co ci przyszło do tego głupiego łba? ryknął Burnett. Nie wiedziałem, że Stone wie, gdzie jestem. Nie o tym mówię! Mówię o wyprawie do tego cholernego więzienia! Zastosowałem się do rady, którą otrzymałem od innego agenta.Burnett podszedł bliżej, a oczy pałały mu ze złości. Co za idiota zasugerowałby ci& Ty odparł z dumą Chase. Powiedziałeś, że aby znalezć drania, muszę popytać wśród innychdrani.Więzniowie w& Nie pozwoliłbym ci iść tam samemu! Tylko samemu mogłem się tam dostać. Chase wyprostował się i przypomniał o swojej broni.Punkt dwudziesty szósty regulaminu mówi, że agent jest& Jesteś odpowiedzialny za to, by mieć dość rozsądku, aby ocenić ryzyko. Wiedziałem, jakie jest ryzyko powiedział Chase. Nieprawda.Sądzisz, że jesteś niepokonany.Jesteś młody i głupi. Byłbym głupi, gdybym niczego się nie dowiedział.Burnett popatrzył na niego. A kto przekazałby nam informacje, gdybyś nie przeżył? Ale przeżyłem. Myślisz, że wcześniej się z taką sytuacją nie spotkałem? Pierwsza agentka, którą miałem szkolić,miała dziewiętnaście lat.Myślała, że nic jej nie dosięgnie.Zaryzykowała głupio i samotnie ruszyła zazabójcą.Kiedy tam dotarłem, mogłem tylko przytrzymać ją za rękę, gdy umierała.Agencja wysłałamnie do jej matki, bym powiedział jej o śmierci córki.Nie chcę nigdy więcej mówić rodzicom, żeich dziecko nie żyje.Chase chciał już powiedzieć, że nie ma rodziców, ale się pohamował. Pewnie powinienem był z tobą o tym porozmawiać.Wygrałeś.Popełniłem błąd.A czy terazmożemy zacząć pracować nad moim tropem? Jasne jęknął, a potem spojrzał na Chase a. Mówimy tu o Przedsionku Piekieł, prawda?Chase skinął głową, zaskoczony, że Burnett o tym wie. Oceniłem ryzyko i zadecydowałem, że tam pójdę powiedział Chase.Burnett westchnął. Wiesz co? Myliłem się.Przepraszam.W końcu ocena ryzyka to ważna umiejętność, prawda? Tak. Chase wreszcie czuł się zrozumiany.Burnett skinął głową. W takim razie może wyślemy Dellę, by potwierdziła twoje informacje? Zadzwonię do niej.Wycią-gnął komórkę i zaczął wybierać numer.Chase owi zaparło dech.Powtarzał sobie, że Burnett nie mógł wybrać numeru Delli.To musiała byćściema. Dello odezwał się Burnett. Jestem w domku Chase a.Możesz tu przyjść za pięć minut? Musimycoś omówić. Już idę. Z komórki dobiegł głos Delli.Chase owi krew zagotowała się z frustracji.Burnett schował komórkę do kieszeni. Chcę, żeby znała ryzyko, zanim się zdecyduje.Tym razem to Chase zaczął zgrzytać zębami.W głębi serca wiedział, że Burnett chce mu po prostuwyjaśnić swoje stanowisko.Na pewno nie puściłby Delli w takie miejsce.Chase wolałby jednak,żeby nie wyjaśniał tego tak brutalnie.Burnett uniósł brew. Coś nie tak?Chase przełknął ślinę. Dobra.To było zbyt ryzykowne.Wygrywasz.Burnett przejechał ręką po twarzy i spojrzał Chase owi w oczy. Nie chcę wygrywać! To nie jest żadna cholerna gra.To kwestia życia i śmierci.Gdybym wiedział,że jeśli pójdę teraz do JBF, to zdołam wywalić cię z agencji, zrobiłbym to.Ale nie, jest za wcześnie,odda-liby cię pod opiekę komu innemu.A potem, kiedy byś zginął, męczyłoby mnie przeświadczenie, żemógł-bym jednak uratować twój głupi zad, gdybym cię nie przekazał.Burnett podszedł bliżej, tak blisko, że Chase mógł policzyć jego rzęsy. Ale przysięgam na Boga, synu.Jeśli zrobisz coś równie głupiego jeszcze raz, znajdę sposób, bywywalić cię z JBF.I nie wyobrażaj sobie nawet, że ściemniam.Wymyślę jakieś świństwo na tematciebie i rady.Sfinguję dowody.Położył Chase owi palec na piersi.To nie wyglądało jak grozba, lecz znów jak wyjaśnianie swojegostanowiska w sposób łopatologiczny. Bo dużo łatwiej będzie mi żyć ze świadomością, że zniszczyłem ci karierę, niż patrzeć, jak dajeszsię zabić.Rozumiesz, co do ciebie mówię?Chase skinął głową. Rozumiem. I chociaż to, co mówił Burnett, było przerażające, Chase wierzył, że mówi serio. Dobrze. Burnett usiadł na kanapie. A teraz siadaj i mów, co ustaliłeś dzięki tej głupocie.Chase opowiedział wszystko Burnettowi.Nawet to, czego nie miał ochoty zdradzać: że w RadzieWampirów ktoś wiedział o Stonie więcej, niż twierdził. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że Stone będzie mnie szukał.Ostatnie, czego bym chciał, tosprowa-dzać tu kłopoty.Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej, to znajdę sobie jakieś inne miejsce domieszkania.Burnett zastanowił się nad tym. Nie sądzę, aby w tej chwili była taka potrzeba. Nie chcę narażać& Jeśli ten chłopak, Sam, jest wszystkim, czym może nas zastraszyć Stone, to nie ma się czym niepo-koić. Burnett się nachylił.Chase nie chciał się sprzeczać z Burnettem, ale& Może i się nie niepokoisz, ale ten chłopak jednak zdołał się tu dostać.I chociaż wydaje się nie-grozny, to następny& To, że się tu dostał, było moim błędem powiedział Burnett. Należało sprawdzić wszystko zarazpo tym, jak padł prąd.Nie popełnię tego błędu po raz drugi. Popatrzył na Chase a. Jeśli uznam, żety stanowisz zagrożenie, to wrócimy do tematu.Ale na razie zostań.Powiedział to takim tonem, jakby wydawał rozkaz.A Chase uważał, że nie miał do tego prawa.***Della wylądowała przed domkiem Chase a.Nastawiła uszu, by sprawdzić, o czym mówią, i weszłado środka.Obaj mężczyzni popatrzyli na nią, a Burnett skinął, by usiadła. Kogo z rady podejrzewasz o zatajanie informacji? zapytał Chase a. Nie jestem pewien, ale może ustalę coś, rozmawiając ze strażnikiem więziennym.Może wiewięcej, niż mu się wydaje.Della zauważyła, że Chase nie chce przyznać, że może chodzić o Kirka.Burnett zmarszczył brwi. Nie wrócisz do tamtego więzienia.Ani w jego pobliże powiedział stanowczo. Rozumiem odparł Chase.Della nie była pewna, co między tymi dwoma zaszło, ale Chase zdawał się być grzeczny.Zapadła cisza.W końcu cierpliwość Delli się skończyła. Po co chciałeś mnie widzieć? Zacznijmy od dobrych wiadomości rzekł Burnett. Przed chwilą dowiedziałem się od agenta,który zajmuje się sprawą Natashy, że mogłaby ona wrócić do ludzkiego świata.Udało się połączyćkilka wątków i teraz jej zniknięcie jest związane ze zniknięciem Liama. Więc będzie mogła wrócić do domu? zapytała Della. Musimy jeszcze rozpracować kilka spraw, ale tak. Zamilkł. A teraz złe wieści.Dokonano kolej-nego morderstwa.Podejrzewamy, że to ci sami zabójcy, którzy zamordowali państwa Chi i te młodewil-kołaki.Zginęła para, ledwie po dwudziestce, dwa kilometry od miejsca poprzednich zbrodni, winnym parku.Della skinęła głową. Pani Chi pojawiła się jakiś kwadrans temu i powiedziała mi, że znów kogoś skrzywdzili.Dzwoniłam do ciebie. Byłem w drodze tutaj zawahał się. Dała ci jakieś wskazówki, które pomogłyby ich złapać? Nie.Ale nadal miała piłkę do koszykówki.Czy trzymasz dalej agenta na tamtym boisku do koszy-kówki? Owszem, ale nikt się nie pojawił [ Pobierz całość w formacie PDF ]