RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Napełnił samowar świeżą wodą, włączył, oczyścił czaj-niczek.Odszedł, zapewne umyć ręce.Wróciwszy, zajął sięresztą. – Dla ciebie kawa?Potaknęła: – Tak, jeśli można.Wyciągnął z lodówki kilka kiełbasek.Ponacinał i położyłna ruszcie do grilla.Wsunął do kuchenki.Oksana ze zdumieniem ujrzała, że zegar pokazuje dwa-dzieścia po ósmej.„Jak ten czas szybko minął!” – pomyślała.„Nic dziwnego, że jestem głodna”.Za kwadrans na stole było wszystko, co potrzeba.Od mi-nuty zastanawiała się, dlaczego jest tylko jedno nakrycie.I zastanawiała się, jak będzie jadła, mając związane ręce.318 ⁄319#Infover WM qpfmcxt64tuzxygpftgdblwy16kxk8ciqyldayme# – Uklęknij tutaj – polecił.– Przodem do krzesła.Nieco zdziwiona zrobiła, jak polecił.Działanie porto wi-docznie ustąpiło; nie miała już zaburzeń równowagi.Obokna ziemi dyrektor postawił kubek kawy z włożoną dońsłomką i usiadł na krześle.Odkroił kawałek kiełbaski, do-dał musztardy i zjadł, zagryzając chlebem z masłem.„Co toma być?” – była zdezorientowana.Następną kiełbaskę wziął w palce i zbliżył do jej ust z wy-raźnym zamiarem podania jej do buzi. – Dziś ja będę cię karmił.Dla mnie nie ma nic milszegoniż tak eksponowana uległość przez piękną i nagą kobietę.Otworzyła usta i odgryzła.Potem chleb.I tak na prze-mian – on, ona, on… Przy drugim kęsie zapytał, czy lubiz musztardą, i potem maczał w niej końce kolejnych kawał-ków.Domyśliła się, że ta kawa ze słomką to samoobsługa.Piła w głębokim skłonie – dobrze, że już nie miała tej linkiw kroku, z nią tak by się nie wygięła.Gdy ta dziwna kolacja skończyła się, dyrektor otarł swoje,a potem jej usta serwetką, a jej przyszło na myśl, że nikt ni-gdy tak jej nie karmił, nikt nie wsuwał jej pokarmu do ust,nikt ich nie ocierał.Może matka, gdy była niemowlęciem,ale tego nie pamiętała.Dziś z jednej strony była skonsterno-wana taką formą wspólnego posiłku, z drugiej czuła się za-dbana i bezpieczna jak niemowlę i jak ono beztroska.Nawetpogłaskanie po głowie odebrała jako naturalne i przysunęłasię ufnie, przytulając do jego biodra, a potem kładąc dyrek-torowi głowę na udzie.I nie była w ogóle przygotowanana to, że pod szarawarami natknie się na wyraźnie wzwie-dziony członek.Początkowo drgnęła, chcąc się odsunąć, alepotem stwierdziła, że przecież niedawno była pieszczonaw najintymniejszych miejscach i dlaczego miałaby teraz potym wszystkim tak reagować na dowód męskiego podniece-nia? Wtuliła się więc mocniej i z radością wyczuwała przezmateriał, jak pręży się i nabrzmiewa.Widocznie i jemu było#Infover WM rj0j0phpoffvu4exihmuv1psinty2vvoggmwxtyx#dobrze i miło.Oparł rękę na jej plecach, sięgnął niżej, pod pupę.Głaskał delikatnie jej srom, muskał łechtaczkę, delikatnie podszczypywał wargi.Znowu była wilgotna, znowuprężyła się w odpowiedzi na pieszczotę. – Zostaniesz dziś ze mną na noc? – cichy głos dyrektoraz trudem przebił się do jej zaabsorbowanej innymi dozna-niami świadomości. – Tak – szepnęła.– Zostanę – potwierdziła głośniej, pod-niósłszy głowę, gdy zdała sobie sprawę, że pierwszego „tak”mógł nie usłyszeć.– Tylko zbijcie mnie przedtem.Chciała-bym wreszcie mieć to z głowy.320 ⁄321#Infover WM re0e2p4ynhpaoglhcacgq4c2l8pjnxzy1n16xhr2#Rozdział 24Od pierwszego spotkania z Satoko żadna kobieta tak go niezaskoczyła.Karada niemal powodująca omdlenie, długo-trwałe drażnienie seksualne przy niemożności zaspokoje-nia, kolacja na klęczkach pod stołem – i to nie jest kara!? Onachce bicia! Jaki jest jej próg bólu? Widocznie jest uwarun-kowana.Zapewne jest to związane z tym ojcem.Chyba niema wyjścia, będzie musiał ją zbić.I to bicie musi odebraćjako karę, a więc musi być odpowiednio bolesne, ale musiteż być atrakcją.Czyli – kwadratura koła, i to już na samympoczątku, gdy niemal nie zna jej reakcji, hartu, psychiki…Po paru minutach podniósł jej głowę ze swoich kolani wstał. – Chodźmy się umyć.Odwiązał rozpórkę i powiódł ją do łazienki.Miał ocho-tę oglądać ją podczas oddawania moczu, tym bardziej żewiedział, iż Rosjanki są przyzwyczajone robić to nie na sie-dząco, a w kucki, ale pohamował się.„Powoli, nie wszystkonaraz” – mitygował siebie.Teraz więc zostawił ją przy tejczynności samą.Korzystając z wolnej chwili, zszedł do piwnicy, by uru-chomić dmuchawę nawiewu i ustawić odpowiednią tempe-raturę.Nie może jej zaziębić.Chłosta chłostą, ale zdrowieprzede wszystkim.Gdy chwilę później on swemu pęcherzowi sprawiał ulgę,odwróciła się taktownie.Zdjął kimono i weszli razem do ka-biny.Wyregulował temperaturę natrysku, zmoczył ją i sie-bie.Nałożył żel do mycia na gąbkę i przetarł nią staranniejej ciało.Srom umył ręką.Nabrał szamponu i wtarł oburączw jej włosy.Spłukał.Obserwował, jak działa na nią gąbka,jego ręka, strumień wody z prysznica.Rozplótł i odwinął#Infover WM rtgtrl8yom21nq6ifgsxkyxjklwu0a12we1lmqc8#namokłe nawa, poskładał w zwoje, odłożył.Dokończył mycie.Spłukał ponownie. – Teraz ty.Z dawno niedoznawaną przyjemnością poddawał się jejzabiegom.Ruchy miała niewprawne, ale przejawiała wielkientuzjazm.Z obawą, z przesadną delikatnością myła jegotwarz i włosy, z jeszcze większą uniesione do poziomu prąciei mosznę.Pokazał jej, jak umyć rowek podżołędny.W końcuopłukała go całego natryskiem.Zamknęła kran.Otworzyłkabinę.Wytarli się częściowo nawzajem, a częściowo samodziel-nie.Na zmianę suszyli włosy.Oboje nadzy wrócili do salonu. – Poczekaj chwilę.Z sypialni przyniósł skórzany kaptur, obejmujący całągłowę i odcinający bodźce wizualne, oraz opaski nadgarst-kowe do podwieszeń. – Słuchaj uważnie.Ponieważ na razie mało cię poznałemi niewiele o tobie wiem, ustalimy teraz jedną ważną rzecz.Jest nią hasło bezpieczeństwa.Hasłem tym będzie słowo„Hawana”.Powtórz! – Hawana. – Dobrze.Życie jest grą.Jeśli granice gry zostaną przezemnie przekroczone i nie będziesz chciała lub mogła więcejznieść, gdy wypowiesz słowo „Hawana”, natychmiast prze-rywamy zabawę, karę czy cokolwiek będę z tobą robić.Nieczyń tego jednak pochopnie, bo będzie to oznaczać, że minie ufasz, i tak okazany brak zaufania trzeba będzie z tru-dem odbudować – lub rozstać się.Z drugiej jednak strony,gdy sprawy z tobą będą źle się miały – naprawdę źle – niewahaj się go użyć.Jest ono tak dobrane, aby nie kojarzyłosię przypadkowemu słuchaczowi z niczym tajnym, możeszgo więc użyć publicznie i w dowolnym zdaniu, w dowolnymprzypadku.Gdyby się tak zdarzyło, że nie będziesz mogłamówić, słowo to zastąpią trzy stuknięcia, klepnięcia czy też322 ⁄323#Infover WM w46si6zs1vwtwjhvcpexhms2iztqzi2utt4oqi2k#inne rytmiczne trzy ruchy – bo słowo to posiada trzy sylaby.Zatem – mówisz: „Hawana” lub wykonujesz trzykrotny wy-raźny gest i… robimy koniec.Rozumiesz? – Rozumiem.Nie bardzo tylko rozumiem, po co to [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl