RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znając zwycza­je GRU na pewno oniemiałby ze zdumienia.- Ty kretynie -zdumiałby się mój amerykański kolega - czy zdajesz sobie sprawę, na co się narażasz w razie wsypy? - W pełni -odpowiedziałbym radośnie.- No już, werbuj mnie wresz­cie, przeklęty kapitalisto! Za darmo będę dla ciebie praco­wać, zapłatę od CIA możesz pakować do własnej kieszeni! Chcę po prostu ryzykować własną głową.Czyż nie upaja spacer po krawędzi przepaści? Czy nie wciąga igranie ze śmiercią? Są przecież na świecie szaleńcy, co ujeżdżajądzikie mustangi albo tańczą na arenie przed rozszalałym bykiem.Nie dla pieniędzy.Dla przyjemności.Wrogowie! Werbujcie mnie! Godzę się na wszystko!Czemu milczycie?Znów weryfikacje, sprawdziany, kontrole.Wykończyły mnie te wieczne weryfikacje.Kontrolowanie zwerbowanych przez nas „przyjaciół" nie przysparza większych trudności.Wszyscy pozostają pod stałą obserwacją Służby Informacji GRU, która nie zna, oczywiście, ich nazwisk, życiorysów ani zajmowa­nych stanowisk.Zagadnienia interesujące Akwarium bada się z wielu miejsc, nieraz oddalonych o tysiące kilometrów od śledzo­nego obiektu.Plany Sztabu Generalnego Bundeswehry rozpracowywano z Genewy, ale także z Tokio i z Nikozji.Żadne z tych źródeł nie podejrzewało istnienia innych, nie miało pojęcia, że ktoś je może dublować.Jeżeli dane otrzy­mane od jednego agenta odbiegają od pozostałych, to do­wód, że coś z tym agentem nie gra.Pamiętacie mojego przyjaciela z targów genewskich? Może też być odwrotna sytuacja: coś niedobrego dzieje się u pozostałych agentów, na przykład dali się nabrać na dezinformację i tylko jedno źródło przesyła wiarygodne wiadomości.Tak czy owak, jeżeli z różnych krańców świata dociera identyczny apa­rat, który po skopiowaniu działa bez zarzutu i jest przy­datny dla armii, to można się nie kłopotać, choćby nasz facet przeszedł na drugą stronę i był teraz podwójnym agentem.Nic wielkiego, niech tylko nadsyła odpowiednie materiały.Skoro policja gotowa jest zapłacić taką cenę za złudzenie rozgrywki z GRU - niech płaci.Takie podarunki przyjmujemy z otwartymi ramionami.Gdy tylko okaże się, że prezenty zaczynają się psuć i zalatywać zapaszkiem, bardzo prędko to zasygnalizuje Służba Informacji.Akwarium sprawdza nie tylko przyjaciół, sprawdza również nas, nie daje nam spokoju, czepia się, stosuje prowokację.Przez wszystkie lata nauki i pracy nieraz miałem okazję zakosztować tych sztuczek.Stale niepo­koi ich jedno: jak też tym razem zareaguję? Ja zaś reaguję zawsze jak trzeba: niezwłocznie składam do-wódcy wyczerpujący raport o wszystkim, co się przytra­fiło mnie albo moim kolegom.Zobaczę w lesie kumpla -zaraz lecę zameldować.Jeżeli nic mu się nie stało, zna­czy że był w lesie na operacji, a może umyślnie go tam skierowano, by dowódca mógł skontrolować, czy go za­uważę, czy zamelduję na czas.Nieustannie sprawdzają: kogo wolę - Akwarium czy przyjaciela? Jasne, że Akwa­rium.Spróbuj tylko nie zameldować! A jeżeli to kontro­la? Koniec zabawy, trafisz na konwejer.Muszę przyznać, że ostatnimi czasy zaczęto mi bardziej ufać.Teraz sam biorę udział w sprawdzaniu innych.Rów­nież dziś.Czarna noc, samochód porzucony daleko z tyłu, człapię w ciemności po kałużach.Nogi mi przemokły, trzę­sę się z zimna.Jak tylko wrócę do domu, naleję wannę gorącej wody, polezę z godzinkę, wygrzeję się.W kieszeni mam niewielką paczuszkę, a w niej Biblię.Mała książeczka, wydrukowana na cieniutkim papierze.To te różne stowarzyszenia religijne specjalnie tak wy­dają, żeby łatwiej było przewozić do Związku.Biblię włożę do skrzynki na listy Wowki Fomiczewa.Wowka to pomocnik attache wojskowego, a więc nasz chłop, z Ak­warium, od niedawna w rezydenturze.Nie wiem, czy się domyśla, że Akwarium podkłada mu ostatnio całą serię świństw.Teraz też idę do niego w tym celu.Jutro rano wyciągnie Biblię ze skrzynki.Nic w tym nadzwyczajnego, wszystkie te organizacje religijne i gmi­ny stale podrzucają nam podobne publikacje.Przez myśl mu nie przejdzie, że tym razem to nasza robota.Może książeczka go zaciekawi, może z chęci zysku postara się ją zachować: w Związku ludzie całkiem poszaleli, za ta­kie rzeczy płacą kupę forsy, nie żałują.Jutro niedziela, nie idziemy do pracy, no więc zobaczymy, co zrobi: przy­leci skoro świt, żeby zameldować czy zaczeka do ponie­działku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl