RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Będę cię nazywał Marylą, Marylką.powiedziałem.Pamiętasz Mickiewiczowski „Kurhanek Maryli?"'Co to za piękny kurhanek?Spodem uwieńczon jak w wianek.,Marylo! o tej porzeJeszczcśmy się nie widzieli,Jeszcześmy się nie ścisnęli.Marylo! zaszło zorze!— O, nieprawda.Ta ballada nie ma nic wspólnego ani ze mną, ani z tobą.Proszę cię, nie nazywaj mnie Marylą.Już wolę być Agnieszką.Taka była.Łatwo się złościła i gniewała.Ale jej złość i piękność, jej zalety i wady — były mi obojętne.Z Martwego Domu Paweł wrócił przejęty dokonanym odkryciem.— Dom jest zupełnie nie zamieszkany.Gołe mury z sufitamii dachem, okna zabite deskami.Oto co znalazłem na piętrze MartwegoDomu.Pokazał dwa munsztuki papierosowe przybrudzone szminką.— Damskie papierosy „syrena" ze złotym ustnikiem i czerwonym śladem szminki.Kobieta była dzisiejszej nocy w Martwym Domu — rzekł drapiąc się w czubek świecącego nochala.— Dziewczęta z naszej ekspedycji nie palą papierosów — zastanawiałem się głośno.— Okolica bezludna, letników, zdaje się, nigdzie tu nie ma.Skąd się tam wzięła owa dama?— I do tego o dwunastej w nocy — gorączkował się Paweł.— I zapewne była tam sama jedna, bo żadnych innych śladów czy niedopałków nie zauważyłem.Zresztą, może te niedopałki pozostawionokiedy indziej?Wyjąłem z papeterii dużą kopertę i wrzuciłem do niej dwa munsztuki.Podpatrzonym u archeologów zwyczajem napisałem na kopercie metryczkę „znaleziska": „Dwa niedopałki papierosów «syrena»,pobrudzone szminką koloru cyklamen.Znalezione dn.20 czerwca w Martwym Domu".— Takv Pawle — rzekłem z powagą.— Musisz dokładnie zbadać tę sprawę.Dziś w nocy trzeba obserwować, czy znowu nie pokaże się tajemnicze światło.— Martwy Dom czyni bardzo ponure wrażenie.Pusty, wymarły, obrastają go jakieś dzikie krzewy i trawa do pasa.— Nie dostrzegłeś śladów przed domem?— Trawa w żadnym miejscu nie wyglądała na zgniecioną.— To dobrze.To nawet bardzo dobrze.—mruknąłem zagadkowo.— Munsztuki ze śladami szminki.Ha, to interesujące.Paweł począł wciągać składak na brzeg, a ja chyłkiem udałem się w odwiedziny do Andrzeja.— Przyszedłem ci podziękować — powiedziałem kucnąwszy u wejścia do namiotu.Odłożył na bok czytaną gazetę.— Podziękować? Za co?— Wiesz przecież, za co.Popatrzył na mnie niepewnie.— A tak, tak.Wiem.— Jeszcze raz ci dziękuję.— Proszę cię uprzejmie — skinął mi grzecznie głową i znowu zabrał się do czytania gazety.Byłem już o krok od swego namiotu, gdy Andrzej schwycił mnie za ramię.— Doszedłem do przekonania, że jednak nie wiem, za co mi dziękowałeś.— Pssst.Cichooo.— syknąłem.Wciągnąłem go do siebie, starannie zamknąłem wejście.— Dziękowałem ci, ponieważ poszedłeś w nocy świecić w tym pustym domu na drugim brzegu.— Nigdzie nie byłem, nigdzie nie świeciłem!— Nie? Przecież opowiedziałem ci wczoraj, jaki jest Paweł.Że chciałbym go tu przy sobie zatrzymać, ale muszę go czymś zaintrygować.Prosiłem cię, żebyś którejś nocy zapalił świeczkę w tym pustym domu.— No tak.Ale to nie miało być zaraz wczoraj.— A jednak wczoraj paliło się tam światło.— Śniło ci się.— Słowo honoru! Paweł też widział.Andrzej wzruszył ramionami.— Nic nie rozumiem.W każdym razie ja tam nie byłem.— Nie byłeś? Nie świeciłeś? Skąd się tam wzięły munsztuki ze śladami szminki?Andrzej ciężko westchnął:Tomaszu, czemu nie zajmujesz się Gotami'.'O dwunastej w nocy skuleni w składaku wypatrywaliśmy z Pawłem pojawienia się światła w Martwym Domu.Czekaliśmy do pierwszej.Bezskutecznie.Paweł ziewnął:- - Zdradź mi, Tomaszu, dlaczego wymyśliłeś tę historię z dziura w kajaku? Dokładnie obejrzałem twój składak.Nie było w nim dziury.Przyznaj, bałeś się jechać w nocy do Martwego Domu?-— A dlaczego dziś jestem gotów tam pojechać?- Nie wiem.Jesteś dziwny.-- Dziwny? — wybuchnąłem gniewem.- Wariat jestem! Wariat, rozumiesz?~- Ba, o tym wie cała nasza rodzina.Tylko ty jeden żyłeś dotąd w słodkiej nieświadomości — ucieszył się Paweł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl