[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze nie zdążyÅ‚a sobie królowa uÅ›wiadomić uczuć, jakie jÄ… poruszajÄ…, a już maÅ‚a jejgłówka instynktownie pracuje nad stworzeniem dogodniejszej i bardziej zgodnej z jej stanowiskiemsposobnoÅ›ci.Nie jest to rzeczÄ… Å‚atwÄ…, gdyż król Jan, poza tym tak dobroduszny i peÅ‚en ufnoÅ›ci, na jednym punkciejest nieubÅ‚agany.Ma on paniczny strach przed zetkniÄ™ciem siÄ™ MarysieÅ„ki z czymkolwiek, coprzypomina jej umiÅ‚owanÄ… FrancjÄ™.Instynktem zakochanego odczuwa grożące mu z tej strony ciÄ…gÅ‚e ijedynie prawdziwe niebezpieczeÅ„stwo; myÅ›l, że MarysieÅ„ka mogÅ‚aby go kiedyÅ› porzucić, aby wrócić doojczyzny, jest prawdziwÄ… zmorÄ… tego nigdy nie nasyconego kochanka swojej żony.ZresztÄ…, poczciwypogromca Turków nazbyt dobrze pamiÄ™ta, ile w swym namiocie obozowym przecierpiaÅ‚ przez te chwile,w których ta obawa na dÅ‚ugie miesiÄ…ce stawaÅ‚a siÄ™ rzeczywistoÅ›ciÄ….Królowa zna doskonale tÄ™ idée fixe swojego męża i wie, że widywanie nuncjusza pozanajoficjalniejszymi stosunkami bÄ™dzie wprost niemożliwoÅ›ciÄ….Jako jedyny sposób poczyna niewyrazniemajaczyć w jej główce: Wyprawić Jasia w podróż.Ale gdzie? W tej chwili książę, jakby odgadujÄ…c233myÅ›li królowej, poczÄ…Å‚ mówić jak o rzeczy najnaturalniejszej, że zapewne król wybierze siÄ™ w tym czasiedo Wiednia; że zapowiada siÄ™ tam wÅ‚aÅ›nie wielki zjazd monarchów celem obrony chrzeÅ›cijaÅ„stwa, że jestto idealna sposobność do zaopatrzenia siÄ™ we wszelakie biżuterie, gdyż wielki wezyr prowadzi ze sobÄ…300 żon pokrytych od stóp do głów drogimi kamieniami.Nuncjusz wspomniaÅ‚ mimochodem, że w raziepomyÅ›lnego wyniku caÅ‚ej akcji wyniesienie Polski do godnoÅ›ci cesarstwa byÅ‚oby dla ojca Å›wiÄ™tegodrobnostkÄ…, że on sam najchÄ™tniej pojechaÅ‚by do Wiednia, ale sprawy koÅ›cielne zatrzymujÄ… go na dÅ‚uższyczas w Krakowie itd.Królowa sÅ‚uchaÅ‚a ksiÄ™cia bijÄ…c siÄ™ z myÅ›lami.SÅ‚owa nuncjusza szczególnie te, które niewypowiedziane ustami czytaÅ‚a w jego oczach otwieraÅ‚y przed niÄ… niespodziane a czarowne horyzonty.Z drugiej strony, nakÅ‚anianie króla do wyprawy wiedeÅ„skiej byÅ‚oby zdradÄ… caÅ‚ej dotychczasowej politykiMarysieÅ„ki, której najwyższÄ… nagrodÄ… miaÅ‚o być w jej marzeniach otworzenie niemiÅ‚osiernie dotÄ…d przedniÄ… zamkniÄ™tych salonów wersalskich.Królowa zamyÅ›liÅ‚a siÄ™ gÅ‚Ä™boko.ZresztÄ… jego Å›wiÄ…tobliwość nie kÅ‚adÅ‚ bynajmniej na punkt ten nacisku, przeciwnie, robiÅ‚ wrażenieczÅ‚owieka, który, daleki w tej chwili od wszelkich politycznych kombinacji, oddaje siÄ™ urokowi sam nasam z piÄ™knÄ… kobietÄ….Rozmowa stawaÅ‚a siÄ™ coraz bardziej poufnÄ…, coraz mniej gÅ‚oÅ›nÄ…, aż wreszcie MarysieÅ„ce serce na chwilÄ™ prawie ustaÅ‚o bić z dumy i wzruszenia wnuk wielkiego Henryka znalazÅ‚ siÄ™u jej ksztaÅ‚tnych wprawdzie, lecz nie wyposażonych zbyt Å›wietnÄ… genealogiÄ… kolan.W tej chwili otworzyÅ‚y siÄ™ z trzaskiem drzwi i okazaÅ‚a postać obroÅ„cy chrzeÅ›cijaÅ„stwa ukazaÅ‚a siÄ™ naprogu.Na widok nieznanego mężczyzny we francuskim ubraniu u kolan królowej Jan III osÅ‚upiaÅ‚.PeÅ‚na ikrwista twarz jego poczerwieniaÅ‚a jeszcze bardziej, oddech staÅ‚ siÄ™ szybki i ciężki, a rÄ™ka, zupeÅ‚nie jak uzwykÅ‚ego sejmowego szlachcica, poczęła macać siÄ™ bezwiednie po boku, szukajÄ…c karabeli.Królowa zdrÄ™twiaÅ‚a z przerażenia.Przykuta do miejsca, martwym wzrokiem patrzyÅ‚a przed siebie niemogÄ…c znalezć żadnego sÅ‚owa ani gestu stojÄ…cego na wysokoÅ›ci poÅ‚ożenia.Natomiast nuncjusz papieski,nie wychodzÄ…c ani na chwilÄ™ ze zwykÅ‚ego spokoju, pochyliÅ‚ siÄ™ jeszcze niżej do kolan królowej iobejmujÄ…c jej drobne nóżki nieco wyżej, niżby na kornego suplikanta przystaÅ‚o, wzruszonym gÅ‚osemzawoÅ‚aÅ‚: Królowo, ratuj WiedeÅ„!.Ta chwila wytchnienia wystarczyÅ‚a MarysieÅ„ce, aby zapanować nad sytuacjÄ….Majestatycznym ruchemwyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ w kierunku Jana III, wskazujÄ…c, iż tam swe proÅ›by skierować należy.A jego Å›wiÄ…tobliwość w jednej chwili znalazÅ‚a siÄ™ u kolan królewskich, woÅ‚ajÄ…c z coraz wiÄ™kszymwzruszeniem: Królu, ratuj WiedeÅ„!Tymczasem król Jan uspokoiÅ‚ siÄ™ nieco, a nawet zawstydziÅ‚ swego uniesienia, widzÄ…c wysokiegodostojnika koÅ›cielnego u swoich kolan.SÅ‚owa nuncjusza poruszyÅ‚y go do gÅ‚Ä™bi.Wyprawa wiedeÅ„ska byÅ‚ajego cichym i gÅ‚Ä™boko ukrywanym z obawy przed MarysieÅ„kÄ… marzeniem.Kolosalne wizje przyszÅ‚ychzwyciÄ™stw i tryumfów przesunęły siÄ™ nagle jak żywe przed okiem bohatera, podczas gdy drugiespoglÄ…daÅ‚o nieÅ›miaÅ‚o i pytajÄ…co na żonÄ™.A twarz królowej MarysieÅ„ki okryÅ‚a siÄ™ jakÄ…Å› nieziemskÄ… powagÄ… i dziwny spokój i majestat brzmiaÅ‚w jej gÅ‚osie, kiedy podniósÅ‚szy oczy do góry rzekÅ‚a: Jasiu, ratuj chrzeÅ›cijaÅ„stwo.I JaÅ› uratowaÅ‚ chrzeÅ›cijaÅ„stwo.234ZAOTY CIELEC(z szopki)Nuta: Cielec zÅ‚oty.(Faust)Staniszewski tu rzÄ…dzi rad!Wszyscy kadzÄ…Przed tÄ… wÅ‚adzÄ…,Bo na kredycie stoi Å›wiat!Kto siÄ™ przed nim w proch nie korzy,Kogo Å›mielszy zdradzi gest,Tego gÅ‚odem wnet zamorzy,Wraz pognÄ™bi go pro-test.Bo tam twardszy nizli stalPopielecki prowadzi bal!Staniszewski i bogów ćmi!Wszak w swej chwaleOn zuchwaleZ potÄ™gi Lea nawet drwi!Choć porzÄ…dek stary pÄ™ka,Chodz przywilej kurii trzÄ…sÅ‚,On o mandat siÄ™ nie lÄ™kaKlucz pancernych dzierżąc kas!WÅ›ród wyborczych mÄ™tnych falSam Kowalski prowadzi bal!235PIEZC O DWÓCH IGNACACHTempo polkiDwóch Ignaców historycznychNasz Krakowek pieÅ›ci,ObroÅ„ców polskiego ludu Od siedmiu boleÅ›ci!Jeden L u d chce oswobodzić Przez cesarskie ciÄ™cie,Drugi NARÓD wciąż ma w ustach(Naród jego w piÄ™cie).DziÅ› siÄ™ waży, kto powiedziePolskÄ™ ku przyszÅ‚oÅ›ci,Na WesoÅ‚ej w ferbla grajÄ…DziÅ› o nasze koÅ›ci!Jeden IgnÄ…c gÄ™bÄ… miele,Aż pÄ™kajÄ… mury,PrzyrzÄ…dza z gruszek na wierzbieSmaczne konfitury.On p o d W i e d n i e m nas zasÅ‚aniaÅ‚Przed burżujskim brzuszkiem On Sobieskim naszym dzisiaj(A Haecker Koszczuszkiem!).O drugim Ignacu gadać PustÄ… czasu stratÄ…,Czyż to nie dość, że jest polskimSzczerym demokratÄ… ?Czym zostanie, dziÅ› rozstrzygaSiÄ™ losów trafunkiem,Czy koÅ‚tunów deputatem Czy zwykÅ‚ym koÅ‚tunkiem.Każda partia swego wspiera Wszak w tym Å›wiÄ™ta racja,Zatem prawnie dozwolonaKwitnie agitacja!Pan dyrektor instytucjiWoznych swych zgromadzaI tÅ‚omaczy, że od BogaIdzie wszelka wÅ‚adza.236Kanalarzy sam prezydentUprzejmie zachÄ™ca,By raczyli gÅ‚os swój cennyDać na Petelenza.Nieboszczyków dziÅ› do urnyCiÄ…gnie szereg dÅ‚ugi,Jak Piotrowin dać Å›wiadectwoPrawdy i zasÅ‚ugi.Nieboszczyków narodowychI w sokolim strojuZe czciÄ… wita pan komisarz,Prosi do pokoju.Lecz nieboszczyk socjalistaBudzi okrzyk zgrozy,KropiÄ… go Å›wiÄ™conÄ… wodÄ…I wiodÄ… do kozy!Aatwo zgadnąć, jakie byÅ‚yHecy tej wyniki,PrzepadÅ‚ Ignac, co miaÅ‚ żywych,GórÄ… nieboszczyki.Tak dziÅ› polegÅ‚ samozwaÅ„czyNaczelnik Polaków,Znaj, Ignacu, że GAOS zmarÅ‚ychSzanuje nasz Kraków!237W ZAKLTY DUCHA ZWIAT. Powiedz, KasieÅ„ko, gdzie pÄ™dzisz tak bez tchu? SpieszÄ™ w czarowne kraje,Znione od wielu lat,W mistyczne Å›wiÄ™te gaje,W zaklÄ™ty DUCHA Å›wiat! Powiedz, KasieÅ„ko, skÄ…d wzięłaÅ› taki strój?Wszak niezdatny on przecieDo nadpowietrznych jazd,Nikt w zimowym żakiecieNie wzbiÅ‚ siÄ™ w MROKI GWIAZD.Jeszcze za ciężko, Kasiu, dla skrzydeÅ‚ twych!Ja znam prawa mistyki,WiÄ™c mnie posÅ‚uchać chciej,Zdejmij, Kasiu, buciki,Zaraz ci bÄ™dzie lżej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]