[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Być może w zły humor wprawiło go coś innego.Przyjąłem rozkaz bez zastrzeżeń, gdyż również Milch faworyzował Saura, którego ranga jeszcze bardziej wzrosła w czasie mojej choroby.Na podstawie doświadczeń wielu lat wiedziałem, co zwykł polecać Hitler, gdy jego adiutant Schaub przypominał mu o urodzinach albo o chorobie kogoś z jego licznych znajomych.Lapidarne: „kwiaty i pismo", oznaczało polecenie przygotowania tekstu w formie listu oraz przedłożenia mu do podpisu.Wybór kwiatów pozostawiał adiutantowi.Za wyróżnienie uchodziło przy tym własnoręczne dopisanie paru słów.W przypadku osób szczególnie mu bliskich kazał Schaubowi przynosić papier oraz pióro i sam pisał kilka zdań.Należałem niegdyś, obok artystów filmowych i śpiewaków, do tych najbardziej wyróżnianych.Kiedy więc wkrótce po przezwyciężeniu grożącego mojemu życiu kryzysu nadeszła wiązanka kwiatów z obojętnym tekstem napisanym na maszynie, uświadomiłem sobie, że chociaż swego czasu byłem jednym z najważniejszych członków rządu, teraz znalazłem się na najniższym szczeblu tej dostojnej hierarchii.Będąc chory, reagowałem z pewnością w sposób bardziej wyczulony, niż to było potrzebne.Hitler bowiem zadzwonił do mnie dwa czy trzy razy, zapytując o samopoczucie, przy czym winą za chorobę obarczał mnie samego: „Dlaczego musiał pan tam właśnie jeździć na nartach! Zawsze mówiłem, że jest to nierozsądne.Z tymi długimi deskami na nogach! Niech pan je spali jak najszybciej!" — dodawał każdorazowo, niezręcznie próbując zakończyć rozmowę żartem.Internista profesor Koch nie chciał mi zalecić powietrza górskiego na Obersalzbergu.W parku otaczającym zamek w Klessheim, będący domem gościnnym Hitlera w pobliżu Salzburga, architekt okresu baroku Fischer von Erlach zbudował na zamówienie arcybiskupów uroczy pawilon w kształcie listka koniczyny.18 marca przekazano odrestaurowany budynek do mojej dyspozycji, ponieważ do głównego zamku przybył w tych dniach na rokowania węgierski regent Horthy.Już po dwudziestu czterech godzinach doprowadziły one do ostatniego zajęcia przez Hitlera obcego kraju, Węgier.Zaraz wieczorem po moim przybyciu, w trakcie przerwy w rokowaniach, odwiedził mnie Hitler.Ujrzawszy go znów po dziesięciotygodniowej przerwie, zwróciłem uwagę, pierwszy raz w ciągu wszystkich lat naszej znajomości, na jego wyjątkowo gruby nos i bladą cerę, jak też odrażającą twarz — był to symptom, że zaczynałem patrzeć na Hitlera z dystansu i traktować go obojętnie.Już prawie trzy miesiące nie znajdowałem się pod jego osobistym wpływem, byłem jedynie wystawiony na jego zniewagi i poniżanie.Po latach odurzenia po raz pierwszy zastanawiałem się nad swoją drogą u jego boku.O ile dawniej kilkoma słowami czy jednym gestem mógł on usunąć przejawy załamania i wyzwolić we mnie niespożytą energię, o tyle teraz czułem się, nawet w trakcie tego ponownego spotkania i mimo serdeczności Hitlera, ciągle zmęczony i wyczerpany.Tęskniłem jedynie, aby wraz z żoną i dziećmi pojechać jak najszybciej do Merano, spędzić tam parę tygodni i znów nabrać sił, właściwie nie bardzo wiedząc, po co; nie miałem bowiem już żadnego celu.Jednak odżyła we mnie ponownie wola działania, gdy w ciągu pięciu dni pobytu w Klessheim doszedłem do przekonania, że przy pomocy kłamstwa i intryg próbowano mnie teraz ostatecznie wyeliminować.Następnego dnia Goring składał mi telefonicznie życzenia urodzinowe.Przy okazji poinformowałem go z lekką przesadą o dobrym stanie swego zdrowia, na co on, nie z żalem, ale raczej z zadowoleniem, powiedział: ,,Ależ, proszę pana, nie odpowiada to prawdzie, co pan mówi! Profesor Gebhardt oznajmił mi wczoraj, że jest pan ciężko chory na serce.Bez widoków na polepszenie, słyszy pan? Może jeszczenie wie pan o tym!" Na zakończenie, wyrażając się pochlebnie o moich dotychczasowych sukcesach, dał mi do zrozumienia, że odejdę ze stanowiska.Odpowiedziałem, że badania rentgenologiczne i elektrokardiograficzne nie potwierdzają choroby5.Goring zauważył, że widocznie mylnie mnie poinformowano, i wprost wzbraniał się przed przyjęciem do wiadomości mojego oświadczenia.Ale były to właściwie słowa Gebhardta, który przekazał Goringowi fałszywą informację.Również Hitler, wyraźnie zatroskany, powiedział do swego otoczenia, w obecności mojej żony: „Nie będzie już więcej Speera!" On także rozmawiał z Gebhardtem, który nazwał mnie wrakiem niezdolnym do pracy.Może Hitler myślał o naszych wspólnych marzeniach architektonicznych, w których realizacji przeszkadzała mi obecnie nieuleczalna choroba serca, a może o przedwczesnej śmierci swego pierwszego architekta, profesora Troosta — w każdym razie tego dnia pojawił się znów w Klessheim, sprawiając mi niespodziankę olbrzymim koszem kwiatów, niesionym przez kamerdynera, co było z jego strony gestem niecodziennym.Ale w kilka godzin po jego odejściu kazał zaanonsować się Himmler i oświadczył mi oficjalnie, że Hitler upoważnił Gebhardta jako gruppenfuhrera SS do przyjęcia odpowiedzialności za moje bezpieczeństwo, a jako lekarza — za moje zdrowie.W ten sposób odsunięto mojego internistę, Gebhardtowi zaś przydzielono do mojej ochrony pododdział SS, znajdujący się pod jego dowództwem.23 marca Hitler zjawił się jeszcze raz, tym razem z wizytą pożegnalną, jak gdyby wyczuwał obcość, która zrodziła się we mnie w trakcie choroby.Mimo wielokrotnie okazywanych dowodów dawnej serdeczności, w istocie mój stosunek do Hitlera zmienił się o wyczuwalne niuanse [ Pobierz całość w formacie PDF ]