[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ma pan słownictwo Shonsu, więc dlatego nie mógł panprzypomnieć sobie niektórych słów, które chciał pan powiedzieć.On był świetnym szermierzem, ale nieintelektualistą. Wallie poczuł skurcz w sercu.- Jeśli rzeczywiście jesteś małym, nagim chłopcem, to nie powinieneś wiedzieć o tych rzeczach animówić w ten sposób.Chłopiec znów się uśmiechnął.Zaczął machać nogami i wysunął się do przodu, wspierając się narękach i przygarbiając drobne plecy.- Ja nie powiedziałem, że jestem tym, na kogo wyglądam.Powiedziałem, na kogo powinienemwyglądać! Powinienem przekonać pana, że to jest prawdziwy świat i że został pan tu umieszczony wpewnym celu.Jego uśmiech był zarazliwy.Wallie stwierdził, że odpowiada chłopcu również uśmiechem.- Jak na razie nie robisz tego zbyt dobrze.Chłopiec figlarnie uniósł brew.- Kobieta pana nie przekonała? Uważałbym, że była bardzo przekonująca.Mały podglądacz? Wallie zdławił gniew.Ten chłopiec był zwyczajnie jeszcze jednym płodem jegorozstrojonego mózgu, więc oczywiście wiedział, co się zdarzyło w nocy.- To było najbardziej niemożliwe ze wszystkiego - powiedział.- Każdy mężczyzna ma aspiracje,chłopcze, ale w praktyce występują pewne ograniczenia.To było o wiele za dobre, żeby mogło byćprawdziwe.Chłopiec westchnął.- Mężczyzni Zwiata są o wiele jurniejsi niż mężczyzni Ziemi, panie Smith.Walter Smith nie żyje.Encephalitis, meningitis.to tylko nazwy.Stąd nie ma drogi powrotnej, panie Smith.Wszyscy chcieli przekonać go, że jest martwy!- A jeśli to prawda? Kogo by to obeszło? Nikogoszczególnie, jak powiedział Jji i ta myśl przygnębiła go.Nigdzie nie miał korzeni.Nie zostawił nikogo,kto by go kochał, z wyjątkiem siostry, której nie widział dziesięć lat.Jeśli rzeczywiście umarł, to raczejnikomu nie wyda się to ważne.Zakłady równie dobrze będą działać bez niego, stworzył tam dobry zespół, zdolny do pracy beznadzoru.Henry przejdzie do narożnego biura i sprawy potoczą się jak przedtem.Neddy będzie go żałował.Ale matka Neddy'ego już zabrała chłopca i odjechała z powrotem naWschód.To na pożegnalnej wycieczce dla Neddy'ęgo Wallie został ukąszony przez tego przeklętego,przenoszącego zapalenie opon mózgowych komara.w okolicy, gdzie nigdy przedtem komary nie byłyznane z przenoszenia zapalenia opon mózgowych.Neddy będzie go żałował, ale przeżyje.Walliemusiał przyznać, że zrobił z Neddym dobrą robotę.Chłopiec był w o wiele lepszej formie emocjonalnejdo wytrzymania straty niż trzy lata temu, gdy Wallie po raz pierwszy został dla niego przyszywanymojcem.Neddy już pogodził się z ich rozstaniem.Nie! Zacznij myśleć w ten sposób i będziesz naprawdę martwy.Początkiem wyzdrowienia zawszebyła woła życia.Pamiętaj, że to ciągle jest delirium! Nie może być inaczej.Podniósł wzrok i zobaczył, że chłopczyk przygląda mu się z kpiącym wyrazem twarzy.- Czy to jest niebo? - zadrwił Wallie.- Nie pachnie tak, jak się spodziewałem.Oczy chłopczyka błysnęły.To były nadzwyczajnie błyszczące oczy.- To jest Zwiat, Zwiat Bogini.Lud nie zna jeszcze pisma, panie Smith.Powinien pan wiedzieć zZiemi, że przed Wiekiem Piśmiennictwa istnieje Wiek Legend.Ja jestem legendą we własnej osobie.- W to wierzę.Chłopiec skinął raczej smutno i umilkł na chwilę.- Spróbujmy więc od drugiego końca.Shonsu był szermierzem, znakomitym szermierzem.Boginipotrzebowała szermierza.Wybrała Shonsu.On zawalił.Zawiódł i to katastrofalnie.- Co to znaczy? - pomimo swego sceptycyzmu Wallie był zaintrygowany.- Nieważne! Został ukarany za swe niepowodzenie śmiercią.Zmarł wczoraj z powodu pęknięciaczaszki - uśmiechnął się jeszcze raz, gdy palce Wallie'ego sięgnęły do guza na głowie.- Tym niech siępan nie przejmuje - zostało wyleczone.To ciało jest doskonale zdolne do działania, znakomity okazdorosłego mężczyzny.Co niewątpliwie pan zauważył.- Zostawmy tę część moich fantazji na uboczu, dobrze?- Jak pan sobie życzy - chłopiec leniwie pokiwał gałązką.- Shonsu nie żyje, ale zadanie pozostałonie wykonane.Był pan osiągalny, panie Smith.Nieważne jak.Zostało panu przydzielone to znakomiteciało, został panu dany język i otrzymał pan najwyższy stopień w jednym z dwóch najwyżejszanowanych w Zwiecie zawodów.Wszystkie zawody mają swych boskich patronów, ale kapłani iszermierze należą do Samej Bogini.i nie pozwalają nikomu o tym zapomnieć, niech mi pan wierzy!Oto są szczególne dary, które pan otrzymał.- I jestem przewidziany do jakiejś misji?- Właśnie - luka w zębach mignęła w przelotnym uśmiechu.- Niebezpiecznej, przypuszczam?- Umiarkowanie - skinął chłopiec.- Tak więc ciało może być zagrożone, ale niech pan pamięta, że tojest hojny dar! Jeśli odniesie pan sukces, nagrodą będzie długie życie, zadowolenie i szczęście.Tu niema prawie ograniczeń dla szermierza siódmego stopnia, panie Smith - bogactwo, potęga, kobiety.Wszystko, co pan zechce, naprawdę.Każda kobieta pana przyjmie.%7ładen mężczyzna nigdy się panunie sprzeciwi.Wallie potrząsnął głową.- Kim jesteś?- Jestem bogiem - odpowiedział po prostu chłopiec.- Półbogiem, żeby być dokładnym.Duży mężczyzna rozejrzał się po chatynce, uśmiechnął się i potrząsnął głową.- Myślę, że dom wariatów musi być przepełniony.Pensjonariuszy umieszczają po dwóch.Chłopiec spojrzał na niego gniewnie.Muchy zdawały się nie latać wokół niego w sposób, w jaki lataływokół Wallie'ego.To była zwariowana rozmowa, jednak Wallie nie miał nic lepszego do roboty.- Szermierz jest żołnierzem, prawda?- I policjantem - skinął chłopiec.- I sędzią.I jeszcze kimś więcej [ Pobierz całość w formacie PDF ]