[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czas wolny za dobre zachowanie.Miałem już tu okazję być i znamzasady.Mogę cię stąd wyprowadzić, jeśli masz ochotę wypić ze mnąkawę.Oczywiście jeśli nie przyprowadzę cię z powrotem w umówionymczasie, to wyślą za nami psy.Ale my będziemy mieć nad nimi przewagę.Anneliese roześmiała się.Wspaniale było znowu naprawdę się śmiać.Siedzieli przy stoliku, pijąc kawę.Dobrze było znalezć się pozaoddziałem, gdzie Anneliese spędziła pięć ostatnich dni.Z prawdziwąprzyjemnością obserwowała poruszający się wokół nich świat.- Dzięki za kawę - rzekła.- Choć to ja powinnam ci ją postawić.Jestem w końcu twoją dłużniczką.- Niczego nie jesteś mi winna - odparł.- Tak się akurat złożyło, żeznalazłem się tam we właściwym czasie.- Jesteś bardzo wyluzowany, jeśli chodzi o tę całą akcję ratujmykobietę przed utopieniem się" - rzekła z zaciekawieniem.Jakoś sobie nie wyobrażała, że pierwsza z brzegu osoba siedziałaby ztakim spokojem w towarzystwie kogoś, kogo wyciągnęła z morza.Macnie obserwował jej czujnie, tak jakby411spodziewał się, że zacznie zawodzić i rzuci się ze smutkiem na stolik.- Sam byłem kilka razy na krawędzi, więc trochę to rozumiem -stwierdził.- Na tym właśnie polega życie: balansowaniu na krawędzi.- Skąd to wszystko wiesz?- Po prostu - odparł.- Byłem, zrobiłem, dostałem T-shirt, co? Uśmiechnął się powoli.- Kupiłem fabrykę produkującą te T-shirty.- Opowiedz mi o tym - poprosiła.- Nie masz ochoty wysłuchiwać historii mojego życia.Uśmiechnęłasię szeroko.- Właściwie to mam.Przed Morzem - powinnam może używać skrótu,PM, co? - nigdy nie byłam taka szczera, teraz Po Morzu, owszem.Nowa iulepszona Anneliese mówi wszystko tak, jak jest.Bez owijania wbawełnę.Wypili po jeszcze jednej kawie, gdy tymczasem on opowiedział jejswoją historię alkoholizmu, nieudanego małżeństwa i dwóchdziewczynek, na których wybaczenie po dziesięciu latach trzezwości miałnadzieję.Nie mógł im jednak zwrócić dzieciństwa, tak samo jak jegorodzice-alkoholicy nie mogli zwrócić go jemu.- Zastanawiasz się czasami, dlaczego ci się to przytrafiło? - zapytałaAnneliese.Miała problem z poukładaniem właśnie tego w swojej głowie:dlaczego wszystko się zepsuło? Człowiek, który miał predyspozycje douzależnień musiał to chyba rozumieć?- Pewien mądry człowiek powiedział mi kiedyś, że kiedy ktoś wpadaw dziurę, myśli: Jak się z niej wydostać?".Ale kiedy w dziurę wpadaalkoholik, myśli sobie: Dlaczego wpadłem do tej dziury?".Anneliese zaśmiała się.- To ma sens, no nie? - zapytał Mac.412Kiwnęła głową.- Dla mnie tak.Właściwie to nawet bardzo.Przez całe życie zakażdym razem, gdy wpadałam w dziurę, zastanawiałam się dlaczego,zamiast się z niej po prostu wydostać.- Dlaczego" dla niektórych jest zabójcze - wzruszył ramionami.-Czemu nie można czegoś po prostu zaakceptować? Przestać pytaćdlaczego, pójść dalej i starać się odnalezć spokój.- Ja odnalazłam spokój - oświadczyła z pewną dozą dumy.- Wcześniejszukałam wszędzie znaku, że wszystko się uda.Czytałam książki,próbowałam medytować, słuchałam płyt, a w końcu siedziałam wkościele i modliłam się o jakiś znak, tyle że żaden się nie pojawił.Aleszukałam go nie tam, gdzie trzeba.Znakiem jestem ja sama.Wciąż tujestem, więc pewnie takie jest moje przeznaczenie.To mój znak.Wieszco, to uczucie spokoju jest bardzo dziwne.Ośmielę się powiedzieć, że todar.Prosiłam o pomoc i oto nadeszła.Praktycznie w ostatniej chwili -dodała cierpko.- Nie dało się już pózniej, ale nadeszła.Ty nadszedłeś.Anioły, Bóg, sama nie wiem, kto za tym stoi.Ale bez względu na to, ktoto taki, czuję wdzięczność.- Cieszę się, że tam byłem.Znajoma Anneliese zobaczyła ją i pomachała ręką, po czymznieruchomiała.Jej ręka opadła, a mina zrzedła.Anneliese uśmiechnęłasię i odmachała.- Biedactwo - rzekła życzliwie.- Pewnie zapomniała na ułameksekundy, że jestem tu, ponieważ próbowałam się zabić, i teraz nie wie, jaksię zachować.Może nie udało mi się zabić, ale prawdopodobniepopełniłam samobójstwo towarzyskie.- Roześmiała się.- Powinniśmysię ze sobą spotykać, Mac.Pasowałoby, nie? Ty jesteś alkoholikiem, a janiedoszłą samobójczynią.- Uśmiechnęła się do niego promiennie.-Tworzylibyśmy uroczą parę [ Pobierz całość w formacie PDF ]