[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Od dawna.Kto by się do mnie zbliżył?Odstraszam nawet przyjaciół.Jay i Catrina.Morgana też odstraszyłam.- Więc jednak był jakiś facet?-Nie, coś ty.Morgan to mój nowy sąsiad.Kiedyś zrobiłam mu awanturę ohałasy.Prawdę mówiąc, wyszłam wtedy na idiotkę.Ale potem on183był bardzo miły, przedstawił się i w ogóle, nawet chciał się umówić, a ja.-rozszlochała się znowu.- Cicho, cicho - uspokajała Hope, tuląc ją do siebie.Biedna Sam.- Jestem chora, umieram, ale nikogo to nie obchodzi.Hope zamarła wprzerażeniu.- Jesteś chora? Na co? Mów.Długo trwało, zanim Sam przestała dygotać.Hope tuliła ją mocno i modliła sięjak nigdy dotąd.Ciotka Ruth nie była przesadnie religijna, ale Hope dbała, żebydzieci co wieczór odmawiały pacierz.Dobry Boże, niech to nie będzie prawda.W końcu Sam odzyskała głos.- Czytałam w Internecie.To rak jajników.- Ale lekarz jeszcze nic nie powiedział, prawda? Nie badał cię?- Umiem czytać, Hope! Mam wszystkie objawy! Za trzy tygodnie idę dospecjalisty, ale i bez tego wiem, co mi jest!- Przecież nie kazaliby ci tyle czekać, gdyby podejrzewali coś poważnego -zaczęła Hope, ale urwała, bo Sam znowu zaniosła się histerycznym szlochem.Hope usadziła ją na kanapie, zostawiła przy niej cichutką Millie i poszłazaparzyć herbatę.Millie przepadała za ciocią Sam, ale bała się tej płaczącej, jakbyobcej pani i nerwowo wykręcała rączki, stojąc za fotelem.Toby natomiast wdrapałsię na kanapę koło niej i demonstrował nową zabawkę, kolorową ciężarówkę zprzyczepą, która się ruszała do góry i na dół.- Do góry i na dół - tłumaczył Toby poważnie i demonstrował działanie zabawki.- Fajna.- Sam starała się mówić normalnie, bo zorientowała się, że przeraziłaMillie.- Pozwalasz Millie się tym bawić?- Nie - odezwała się Millie zza fotela.- A ty masz nowe zabawki? - Sam wzięła się w garść.Millie wyszła z kryjówki.- Dużo.- Zaczęła demonstrować swoje skarby.Hope przyniosła z kuchni filiżanki i postawiła je z dala od małych rączek.- Dzieci, ciocia Sam chce się napić herbatki.Obejrzycie film na wideo, dobrze? -zaproponowała.Sam uśmiechnęła się blado.Po raz pierwszy przekonała się na własne oczy, żematki muszą zapomnieć o swoich uczuciach i udawać, że wszystko jest w porządku.184Kiedy dzieci wbiły wzrok w telewizor, Hope wróciła do siostry.- Powiedz mi wszystko od początku - poprosiła.- Idę do specjalisty, ale najwcześniejszy wolny termin był za trzy tygodnie.Podobno to najlepsza lekarka w Londynie, ale boję się tyle czekać.Pomyślałam, żemoże tutaj będzie mi łatwiej.- Sam, dlaczego nie poszłaś do kogoś innego? Masz prywatne ubezpieczenie,stać cię na to.- Wiem, ale nie pomyślałam.A potem wpadłam w panikę, że mam czekaćjeszcze trzy tygodnie.Poza tym co od niej usłyszę? %7łe mam przerzuty i żechemioterapia przedłuży mi życie o kilka tygodni? Czytałam o tym.- Sam, proszę, daj spokój! - Hope denerwowała się coraz bardziej.-Nie wiesz, żew dzisiejszych czasach rak jest najczęściej całkowicie uleczalny?-Nie.Kiedy ma się takie objawy jak ja, jest już za pózno - szlochała Sam.- %7łałuj,że nie widziałaś tej strony w sieci.Hope w głębi ducha posłała wiązankę przekleństw bezmyślnym autorom stron,którzy niepotrzebnie straszą internautów.- Słuchaj, Sam, nie tak dawno znalazłam w Internecie informację, że raka siędostaje od używania dezodorantów.Co ty na to?- Bzdura, ale to co innego.Hope zaprowadziła siostrę do sypialni swojej i Matta.- Nie chcę zajmować wam pokoju - opierała się Sam.- Pózniej pościelę ci gdzie indziej, ale na razie musisz się zdrzemnąć -namawiała Hope.Sam nie spała od ponad doby, a w samolocie była zbyt spięta, bysię choćby zdrzemnąć.-Nie zasnę - denerwowała się Sam.- Posiedzisz z mną?- Pewnie.Dzieci bawiły się w swoim pokoju; Hope zagroziła im brutalną śmiercią, jeślinie będą cicho.Przycupnęła na łóżku i gładziła chłodną dłoń siostry.Jasne włosyrozsypały się na granatowej poduszce, piwne oczy wydawały się duże i przerażone.- Boję się, Hope, i dlatego przyjechałam.Mam tylko ciebie - szepnęła Sam.- Niechcę sama stawiać temu czoła.- Nie musisz.A teraz już cicho, Sam, postaraj się zasnąć.- Hope mówiłaspokojnie, łagodnie, jak do Toby'ego, kiedy budziły go koszmary-Sam zasnęła po kilku minutach [ Pobierz całość w formacie PDF ]