[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego przyjaciele zbiorą się w Taif i razem przejdą pustynię, zmierzając do świętego miasta.W porze hadżdżu wszystko stanie się jasne.Skończył, a tłum rozstąpił się, czyniąc mu przejście do bramy meczetu.Wśród zgromadzonych znaleźli się tacy, a było ich wielu, którzy poruszeni prostymi słowami przybysza z Dżuddy, ślubowali odbyć tę samą co on drogę przez morze i pustynię.Abu Kadir spędził w Kairze jeszcze dwa dni, modląc się i przemawiając w wielu meczetach.Hadżi Mastan zawsze był u jego boku, wyjąwszy dwie godziny, kiedy oddalił się, by odwiedzić swego brata.Czekał tam na niego mężczyzna, który choć doskonale mówił po arabsku – Arabem nie był.Wręczył on Hadżiemu małe, metalowe pudełko, nie większe od paczki cygar, na jednej ze ścianek zaopatrzone w szereg wskaźników i przełączników.Na pasie startowym numer trzynaście Ośrodka Lotów Kosmicznych Kennedy’ego wylądował potężny transportowiec C-5A “Galaxy” należący do sił powietrznych i wolno podkołował na stanowisko przeładunkowe.Obok wielkiego dźwigu stał tam prom kosmiczny “Atlantis” z otwartym lukiem towarowym.C-5A zatrzymał się po drugiej stronie dźwigu i natychmiast cały teren otoczyła służba bezpieczeństwa Ośrodka.Godzinę później Elliot Wisner i kilku naukowców z jego zespołu obserwowali, jak obła bryła satelity znika we wnętrzu promu.Ciągnik Kenworth zbliżył się do dziobu “Atlantis” i po umocowaniu zaczepów potoczył się na swych dziewięćdziesięciu kołach, z promem na holu, w kierunku gigantycznych kratownic stanowiska startowego.Z oczywistych powodów w Ammanie dowództwo przejął Hawke.Purpurowy siniak na szczęce bynajmniej nie odbierał mu autorytetu ani poczucia władzy.Wszędzie go było pełno.Niezmordowanie krążył po budynku, sprawdzając wszystko: od grubości materacy na dziesiątkach prowizorycznych miejsc do spania, po instalacje sprzętu telekomunikacyjnego.Gordik natomiast zachowywał się jak facet, który nieproszony zjawia się na przyjęciu i wyśmienicie się bawi, nic sobie nie robiąc z oburzonych spojrzeń gospodarzy i legalnych gości.Przybyli na pokładzie transportowego “Herculesa” USAF, rzekomo jako zespół amerykańskich doradców wojskowych.Nawet Rosjanie mieli na sobie uniformy sił powietrznych Stanów Zjednoczonych, ale po przybyciu do willi przebrali się w cywilne ubrania.Wszyscy, z wyjątkiem Gordika, który paradował w mundurze pułkownika, zdobnym w medale i baretki oznaczające liczbę odbytych kampanii.Willa w Ammanie była rozległą, pełną zakamarków dwupiętrową budowlą.Zamieszkiwało ją obecnie trzydziestu dwóch ludzi.Na parterze mieściła się wielka jadalnia i salon, nazywany przez Hawke’a“pomieszczeniem rekreacyjnym”.Meade nadzorował urządzanie pokoi i miał zadbać o odpowiednie zapasy alkoholu.O miejscowych przepisach zabraniających tego rodzaju napojów nie było mowy.Tuż obok“pomieszczenia rekreacyjnego” znajdował się ośrodek łączności, wyposażony w najbardziej wyszukany sprzęt radiowy i telekomunikacyjny.Rosjanie przywieźli nieco własnych urządzeń, ale nawet ich nie rozpakowali, ustaliwszy, że aparatura amerykańska spełnia wszelkie wymagane przez nich parametry.Wspólnymi siłami techników trzech wywiadów nawiązano niebawem roboczy kontakt z wyznaczonymi obiektami; tak więc willa posiadała teraz połączenie z Moskwą, Londynem, Waszyngtonem, Ośrodkiem Kennedy’ego na Florydzie, Ośrodkiem Johnsona w Houston i różnymi placówkami terenowymi, a nawet pojedynczymi agentami.Grupa amerykańska zajęła resztą parteru i większą część pierwszego piętra.Rosjanie rozlokowali się na drugim piętrze, a Brytyjczykom przypadło kilka pomieszczeń należących kiedyś do służby.Na pierwsze spotkanie wszyscy zebrali się w “pomieszczeniu rekreacyjnym”.Leo Falk rządził za barem, wydając drinki i flirtując z Larysą, która była jedyną obecną tam kobietą.Ubrana w bluzkę od Lanvina i spódnicę Givenchy, przyciągała pożądliwie spojrzenia większości mężczyzn.Gordik i Meade siedzieli przy barze, zatopieni w ożywionej rozmowie.Tudin w kącie sali rozgrywał partię szachów z którymś z Rosjan.Gemmel i Boyd usadowili się na uboczu, w niewielkiej wnęce.– Chciałbym przynajmniej wiedzieć, co się dzieje – odezwał się Boyd ze skargą w głosie.– Dowiesz się Alan.W odpowiednim czasie.– Bardzo ładnie, ale na razie nic z tego nie rozumiem – ciągnął Boyd.– Wysyłasz mnie do Taif z opieczętowaną instrukcją dla jakiegoś Makbula Saddikiego; na miejscu podaję hasło i okazuje się, że to dwunastoletni chłopak.Jak Boga kocham, Peter, co tu się dzieje?Gemmel mruknął coś uspokajająco, a od konieczności udzielenia bliższych wyjaśnień wybawiło go wejście Hawke’a.Amerykanin zaklaskał głośno i wszystkie rozmowy ucichły.– Na początek sprawy porządkowe – podniesionym głosem zaczął Hawke.I już nieco ciszej kontynuował: – Teraz kiedy wszyscy są ulokowani, chciałbym ustalić kilka podstawowych zasad.Przedyskutowałem je z panem Gordikiem – skinął w stronę Rosjanina – i doszliśmy do porozumienia.Mimo iż ten budynek jest całkowicie bezpieczny, a nasi ludzie na zewnątrz gwarantują nam całodobową ochronę, nadal musimy zachować ostrożność [ Pobierz całość w formacie PDF ]