RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz nie mam nikogo, ale chyba widać, że podoba mi się Uro.Gdyby nie jej przywiązanie do Sto, zostalibyśmy kochankami.Jestem tego pewien.- Byłeś kochankiem Owena?- Tak, czasami sypiam z mężczyznami.- Spojrzał na nią.- Czy to zabronione na Domesdysie?- Co? Och, nie, nie o to chodzi! Och, Zin.- Przycisnęła się do niego.- Chcę od ciebie tylko miłości, niczego więcej.- Masz ją - w jego głosie zabrzmiało zakłopotanie.Nagle przypomniała sobie z niezwykłą wyrozumiałością, że miał tylko dziewiętnaście lal i nigdy nie zaznał innego życia.- I miłość wszystkich innych.Nigdy w nią nie wątp.Jesteś naszą imrchu.Zasnęła z głową na jego ramieniu.***Śniła o Beau, eflach pływających w krwawej wodzie, Kon­stancji Scaridge.martwej, leżącej z głową na kolanach Ziniquela.Ziniquel zawodził z żalu.Zęby Dywinarchy lśniły w jego dzie­cinnej, różowej twarzyczce.„Naszą najgorszą wadą jest cieka­wość”, powiedział do Kory.„Jako rasa my, bogowie, zawsze byliśmy jej ofiarami.Teraz nasz upadek postępuje cicho jak padający śnieg, gdyż posunęliśmy się za daleko i odkryliśmy Wielką Ironię, której nie powinniśmy poznać.Oszołomieni nią daliśmy się ponieść.A prąd czasu poniósł nas w dół.Leć z ptakami, Pokoro”.Złoto wlewało się przez okna.Na zewnątrz kołowały jaskółki i wróble, kreśląc spirale na lazurowym niebie.Przez chwilę ich szczebiot rozdzierał jej serce.Ale z przebudzeniem wszystko znikneło.Pod policzkiem miała poduszkę, okrywał ją kolorowy koc.Ogień trzaskał wesoło.- Dzień dobry! - zawołał Ziniquel, otwierajcie drzwi miesz­kania.- Przyniosłem śniadanie!Poczuła placuszki jabłkowe i gorącą cykorię.- Prosto z piekarni Frivalley, świeżutkie! Jak ci się spało?ROZDZIAŁ DWUNASTYTego dnia, przy lunchu, Kora rozmawiała z Owenem, a po południu długo i szczerze gawędziła z Uro.Powoli zaczynała pojmować skomplikowaną mieszankę uczuć i wszechobecnej śmierci, będącą udziałem twórców.Emocje, jakie wzmagało ciągłe niebezpieczeństwo, wynosiły ich związki ponad przeciętność.Ci mężczyźni i kobiety, tak blisko związani ze śmiercią, nie znajdowali przyjemności w ni­czym innym, tak jak uzależnieni od cukru uważali niesłodkie potrawy za mdłe.Każdy uścisk niósł ze sobą niebezpieczeństwo ukrytego ostrza.To, co uważano za zdradę, było tak naprawdę zwycięstwem.Morderstwo odbywało się tylko dzięki odpowie­dnio szybko powziętymi krokami ostrożności.Pamiętając o tym, Kora zrozumiała, że trudno im było uważać się po prostu za współpracowników.Byli imrchim.Ryta żyła w cieniu ostrza jak Konstancja.Ale ona przynaj­mniej miała tego świadomość, dlatego tak się cieszyła życiem.Każdego dnia zaciągała dług u Owena.- Nie spieszę się.Niedługo i tak będzie moja - przechwalał się Owen.Później Uro powiedziała jej, że podjął on kilka już prób zamachów na Ryte.Żaden mistrz nie czuł się bezpieczny, bo prawo sukcesji nie było stanowcze, a Ryta stanowiła najłatwiejszy cel, bo mieszkała z Owenem.Jej krzesło nosiło numer jedenasty: wyżej od niej stali jedynie Ziniquel, Kat i Goda.Kora i Uro siedziały na wielkim łóżku bliźniąt w ich białym pokoju.Pokój był przykładem tego, czego Goda i Kora prawdo­podobnie nigdy nie zaznają: domu rodzinnego.Na ścianach za­wieszono atramentowe rysunki z Archipelagu, malowane przez Łuszę i bliźnięta.Jak zwykle tryskająca energią, Uro miała wielką ochotę na plotki.- Algia ma dwadzieścia siedem lal.Prawie zbyt wiele, aby zostać mistrzynią.Szczęsny uważa, że jest przy niej bezpieczny i ja się zgadzam - zaśmiała się.- Jest mało stanowcza.Cały jej potencjał zniknął.Kora jednak osobiście sądziła, że Szczęsny doskonale wybrał materiał na uczennicę, parę razy dostrzegła w oczach Algii zimną nienawiść.- Ja i Sto nie skończyliśmy jeszcze szkolenia, rzecz jasna - ciągnęła.- Jesteśmy tu dopiero cztery lata.Łusza uczy bardzo dokładnie i wolno.Aby zostać mistrzem potrzeba siedmiu lat, ale my pewnie zostaniemy u niej dłużej.Zin wyszedł na swoje w ciągu sześciu, ale nie powinien.Jego poczynania były w po­rządku, jednak reszcie się nie podobały.Nawet jeśli Konstancja była już zbyt stara, była równie sprytną doradczynią i wspaniałą przyjaciółką jak wszyscy inni.- Ale czy nie o to chodzi? - zapytała Kora.- Była już za stara na twórczynię, więc musiała odejść.Uro skrzywiła się.- Tak.Szybko się uczysz.To samo mówił Ziniquel.Ale uważam, że po prostu usprawiedliwiał swą ambicję.On nie ma skrupułów.- Lubisz go?Uro była zaskoczona.- Oczywiście.Kocham go.„A wiesz, że mu się podobasz?”- Uro, powiedz mi coś o tobie i Sto.Dorastaliście razem, prawda?- Tak.Kora czekała.Uro dolała rozcieńczonego wina.Zamykając butelkę, powiedziała ostrożnie:- Sto i ja to zupełne przeciwieństwa.Łusza powiedziała nam w sekrecie, że tylko jedno z nas ma odpowiednie zdolności, aby zostać mistrzem, ale nic powiedziała, które [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl