[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Promieniowanie? - podrzucił zainteresowany nagle Jeremy.Mountbatten skrzywił się.- Tak, wpłynęło, ale nie w sposób, w jaki pan najprawdopodobniei sądzi.Promieniowanie, wpływ działalności człowieka, zanieczyszczenie środowiska stały się ulubionym wytłumaczeniem różnych zjawisk dla nieuków.Kładą do wspólnego worka wszystko, czego nie potrafią wyjaśnić, a na worku piszą "Wpływ cywilizacyjnych oddziaływań człowieka".I wysyłają do Sztokholmu, a potem czekają na Nobla.Nic, ja udowodniłem po prostu, że to nadszedł ich czas, czas owadów.Tak jak miały one genetycznie zakodowany dotychczasowy sposób budowania kopców, tak też natura wpisała im informację, kiedy nadi Izie ich pora.i kiedy ów plan konstrukcyjny należy zarzucić i zastąpić innym, bardzie) adekwatnym do nowych warunków.W tym wypadku ma pan rację: czynnikiem wyzwalającym tę informację stał się podwyższony stopień promieniotwórczości gleby świadczący, ze człowiek opanował już wyzwalanie energii jądrowej i gotów jest do wykopnięcia spod siebie stołka.Ale rzecz w tym, że ta informacja już tam - czyli v, kodzie genetycznym owadów - była.Od milionów lat trwała jak obraz fotograficzny w stanie utajonym i czekała jedynie na wywołanie i utrwalenie.Gdyby me istniała, owady w żaden sposób me zareagowałyby na sygnał podwyższonej radiacji, bo im ona nie szkodzi!- A zareagowały?Mountbatten skinął głową.- Tak.Moje badania dowiodły tego.Budują od kilkudziesięciu lat inne kopce.To znaczy na zewnątrz niczym się one nie różnią od poprzednich, ale plan.według którego drążą korytarze, uległ zmianie.Nastąpiło to niemal skokowo, co tylko potwierdza moją teorię.Gdyby udoskonalenia zachodziły powoli, gdyby owady "dopracowywały" się coraz nowych koncepcji, to świadczyłoby jedynie o ich rozwoju - co oczywiście byłoby rewolucją nie tylko w świecie nauki.Ale me, nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki został wywołany inny plan.Pokażę coś panu.Entomolog wstał i jeszcze bardziej niż przedtem podobny do żuka podreptał w stronę ogromnej sterty papierów, która okazała się przysypanym nimi biurkiem.Chwilę kopał tam zawzięcie i przyniósł dwie grupy odbitek fotograficznych.Podał je Jeremy'emu i wrócił na swój fotel.Kevin niezdecydowanie obracał zdjęcia w rękach.- Te.które pan trzyma w lewej ręce, to zdjęcia rysunków, jakie wykonałem na podstawie przekrojów termitier.Niech je pan obejrzy i porówna z tymi z drugiej ręki.a potem panu powiem, co one przedstawiają Kevin obejrzał przekroje.Niektóre były poziome, inne pionowe i poza tym, że te z lewej dłoni były zdjęciami planów wykonanych odręcznie, a nie przy linijce, niczym w zasadzie nie różniły się od tych z prawej.Są prawie identyczne.- zawahał się Jeremy.- Nie prawie, one są identyczne.Te drugie odbitki to plany schronów przeciwatomowych w hrabstwie Yorkshire.Co pan na to?Kevin pokręcił głową, zezując to na jedne, to na drugie odbitki i nic nie odpowiedział.Mountbatten wydawał się jednak usatysfakcjonowany.Można tylko pogratulować naszym inżynierom - powiedział - którzy stworzyli optymalną konstrukcję, zaprogramowaną przez naturę przed milionami lat.Jak przenieść te rysunki na kalkę, przyłożyć do siebie i obejrzeć pod światło, to w zasadzie różnic nie ma.Zasięgałem prywatnie opinii na ten temat i wiem, że w projektowaniu schronów nie kierowano się żadnymi schematami z przyrody.Wysunąłem więc wniosek, że wojna atomowa jest nieunikniona, a jej perspektywa, bliska.Owady przygotowują się do jej przetrwania.zmiany, jakie wprowadziły w swych nadziemnych i podziemnych budowlach korzystne są dla magazynów żywności, a moje termity przeniosły uprawę grzybków do znacznie powiększonych komór pod powierzchnią ziemi.Do zasklepienia wejść przygotowały jakiś porowaty materiał, który pod względem filtracyjnym porównywalny jest z węglem aktywnym.- Pan jednak mówił - wydobył wreszcie z siebie głos Jeremy - że owady i tak mogą znieść większe promieniowanie niż ssaki.Po co im te przygotowania?Większe to nie znaczy nieograniczone.Trudno powiedzieć, jakie będzie natężenie radiacji, gdy dojdzie do wojny.Jeżeli wszyscy wypalą ze wszystkich rur, to nic nie będzie wtedy przesadną ostrożnością.Pan przecież wie, co się dzieje na świecie.Pan pracuje w gazecie, nie ja.Południe nie oddaje Północy długów, w Afryce głód, ziemie stepowieją, wojujący islam zwołuje wiernych pod swe sztandary, floty USA z jednej, a Rosji z drugiej strony nie opuszczają Morza Śródziemnego.Daleki Wschód to jeden wrzący kocioł, w Europie święci triumfy separatyzm i terroryzm, sztuczne twory państwowe są kością niezgody Wschodu i Zachodu, a wielkie mocarstwa są o krok od wypowiedzenia wojny.Czego pan jeszcze chce?- To prawda - westchnął Kevin - ale tak jest od lat i wszyscy się do tego przyzwyczaili.Mountbatten wzruszył ramionami i Jeremy zrozumiał, że się wygłupił.Właśnie to było najgroźniejsze i zapowiadało nieuchronność kataklizmu.Chciał zadać ostatnie pytanie, ale bał się.Zdecydował się więc na inne.Czemu zatelefonował pan do nas? Przecież mój "Obserwator" to najgorszy szmatławiec.Kto pana wysłucha i zrozumie?Pewnie nikt.Ale też nikt inny nie chciał tego opublikować ani nawet wysłuchać.Poza tym jestem entomologiem, a nie politologiem czy politykiem.Nawet w swojej dziedzinie zostałem wyśmiany przez kolegów po fachu, którzy czekają na zajęcie mojego miejsca.Tak to jest, panie Kevin, gdy się za długo żyje.Pan pewnie nie wie, aleja mam osiemdziesiąt cztery lata i zapewniam pana, że wojna atomowa nie jest mi bardziej straszna niż śmierć w łóżku.Szkoda, co prawda, tego wszystkiego cośmy jako ludzie stworzyli, ale co mnie to może obchodzić?Jeremy odważył się wreszcie:- Kiedy to będzie?Mountbatten wzruszył ramionami.- Kto to może wiedzieć? Niedługo.Wstał i podszedł do blatu zastawionego niewielkimi pojemnikami.Wracając podał jeden Kevinowi.- Niech pan to weźmie.Jeremy spojrzał i odruchowo cofnął ze wstrętem wyciągniętą już.rękę.W szklanym słoju kotłowały się termity.Pojemnik upadł, bo entomolog, nie spodziewając się takiej reakcji, puścił go już.Teraz pod spadający słój podstawił nogę, szklany pojemnik odbił się od buta i nie uszkodzony potoczył po podłodze [ Pobierz całość w formacie PDF ]